Obecny kryzys imigracyjny to największe wyzwanie stojące przed Europą - ocenił w wywiadzie dla PAP brytyjski premier David Cameron. Według niego Europejczycy mają moralny obowiązek pomóc uchodźcom, co bez współpracy wszystkich 28 państw UE nie będzie możliwe.
Szef brytyjskiego rządu przyznał, że kryzys imigracyjny jest najlepszym dowodem na potrzebę zreformowania Unii Europejskiej, o co postuluje od kilku miesięcy. Zastrzegł, że proponowane przez niego reformy UE nie są wymierzone w konkretną grupę osób ani w konkretną narodowość żyjącą w W. Brytanii. Cameron zapewnił, że Polacy zawsze będą mile widziani w tym kraju.
Jak dodał, obok reformy UE konieczne jest utworzenie globalnej koalicji państw przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii i Iraku.
Jak określiłby Pan obecne relacje polsko-brytyjskie i wpływ, jaki na nie może mieć nowy polski prezydent Andrzej Duda, który z jednej strony zdaje się sympatyzować z kluczowymi elementami brytyjskiego planu zreformowania UE, a z drugiej jest przeciwny ograniczeniu dostępu do świadczeń socjalnych dla obywateli innych krajów członkowskich?
David Cameron: Na początku chcę powiedzieć, że jest mi bardzo miło gościć prezydenta Dudę w Wielkiej Brytanii podczas jednej z pierwszych jego wizyt zagranicznych. Historia stosunków między naszymi krajami jest bardzo długa, a mocne więzy między naszymi narodami zostały wykute w najtrudniejszych okolicznościach. Dziś, gdy stoimy w katedrze Świętego Pawła w Londynie, wspominamy i oddajemy hołd odważnym polskim pilotom RAF, walczącym w Bitwie o Anglię, którzy zdecydowali się pomóc nam, gdy byliśmy w potrzebie.
Jestem przekonany, że także dziś Wielka Brytania i Polska będą stać razem, by budować silną i bezpieczną Europę. Razem jesteśmy ważnymi członkami NATO i mam nadzieję, że przyszłoroczny szczyt Sojuszu w Warszawie będzie dobrą kontynuacją postanowień ubiegłorocznego szczytu w Walii i będzie opierał się na postępach, jakich dokonaliśmy od tego czasu w zakresie bezpieczeństwa.
Jeśli chodzi o Unię Europejską, to mówiłem jasno, że chcę zająć się obawami i troskami Brytyjczyków, a następnie dać im możliwość wypowiedzenia się w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. Wierzę, że reformy, które chcemy przeprowadzić nie będą jedynie z korzyścią dla Wielkiej Brytanii, ale także dla Polski i reszty państw Unii. Na przykład chcemy, by Unia stała się źródłem wzrostu gospodarczego, a nie stagnacji, poprzez dokończenie budowy w pełni jednolitego rynku oraz podpisanie umów o wolnym handlu z najszybciej rozwijającymi się gospodarkami na świecie. Ponadto chcemy dać parlamentom narodowym silniejszy głos. Chcemy mieć także pewność, że interesy państw spoza strefy euro, takich jak Wielka Brytania i Polska, będą wystarczająco chronione.
Tak, chcemy również, aby państwa członkowskie mogły podejmować swobodne decyzje w sprawie dostępu cudzoziemców do systemów socjalnych, aby w ten sposób ograniczyć niektóre z czynników, które doprowadziły w ostatniej dekadzie do masowej imigracji w Europie, przy jednoczesnym poszanowaniu zasady swobodnego przepływu osób.
Wierzę, że są to rozsądne i praktyczne reformy, które poprawią UE. Jestem zadowolony, że jak do tej pory liderzy w całej Europie konstruktywnie zaangażowali się w tę debatę, ponieważ ostatecznie reformy proponowane przez nas sprowadzają się do tego, czy Unia Europejska ma w przyszłości elastyczniej reagować na problemy i obawy danego państwa członkowskiego, czy ma pozostać taka, jak to miało miejsce w przeszłości.
Bez wątpienia cieniem w relacjach polsko-brytyjskich są proponowane przez Pana reformy, uderzające przede wszystkim w obywateli polskich, których według danych statystycznych w W. Brytanii mieszka obecnie 853 tys. Stanowią oni największą grupę narodową wśród osób bez brytyjskiego paszportu. Jak więc zamierza Pan przekonać polski rząd do swojej wizji UE i do renegocjacji warunków obecności swego kraju w UE?
Po pierwsze, tu nie chodzi o reformy wymierzone w konkretną grupę osób czy w narodowości. Zdaję sobie doskonale sprawę ze znaczącego wkładu, jaki Polacy wnieśli do historii Wielkiej Brytanii i jaki wnoszą także obecnie. Chcę zapewnić, że Polacy będą tu zawsze mile widziani także w przyszłości.
Chcę, aby także i to było jasne, że szanuję zasadę swobodnego przepływu osób, jaka jest kluczowym elementem jednolitego rynku, z którego Wielka Brytania korzysta. Ale prawda jest taka, że ojcowie założyciele UE nigdy nie przewidywali masowej migracji w skali, jaką widzimy w ostatnich latach. Najnowsze statystyki pokazują, że saldo migracji z UE do Wielkiej Brytanii wzrosło o 41 proc. w ciągu ostatniego roku, z czego 39 proc. osób przyjeżdża tu w poszukiwaniu pracy. Tak wysoki poziom migracji wpływa na świadczone usługi publiczne, od szkół po szpitale, i dlatego podkreślamy, że musimy znaleźć sposób, aby umożliwić państwom członkowskim lepszą kontrolę nad tym procesem. Reformy, które proponuję są rozsądne i praktyczne w działaniu, gdyż koncentrują się na ograniczeniu zachęt, które przyciągają ludzi do W. Brytanii.
Wreszcie wierzę, że tak jak Wielka Brytania powinna chcieć pozostać w zreformowanej UE, tak Unia powinna chcieć nas zatrzymać. Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii, bez jednej z nawiększych potęg Europy, kraju, który pod wieloma względami wynalazł jednolity rynek i który podnosi znaczenie Europy na arenie światowej, byłaby zupełnie inna.
Z badań wynika, że większość Brytyjczyków obecnie popiera wyjście ich kraju z UE. Jak Pan dzisiaj by zagłosował w referendum i czy nie boi się Pan rozpadu UE w przypadku Brexitu?
Brytyjczycy chcą mieć swoje zdanie, a ja wygrałem wybory, obiecując ludziom przeprowadzenie referendum w sprawie członkostwa W. Brytanii w UE. Obecnie trwają prace legislacyjne, by referendum mogło się odbyć przed końcem 2017 roku. Ale zanim ludzie podejmą decyzję, chcę zadbać o reformy, które są odpowiedzią na obawy wielu Brytyjczyków w sprawach związanych z UE. Wierzę, że mogę przeprowadzić te reformy i że w interesie W. Brytanii jest pozostanie w zreformowanej Unii. Ale jeśli nie będziemy mogli przeprowadzić reform, które rozwiałyby obawy Brytyjczyków, to niczego nie wykluczam.
Na negatywne nastawienie Brytyjczyków do UE ma niewątpliwy wpływ obecny kryzys uchodźców w Europie. Jak Pana zdaniem należy rozwiązać ten problem i czy dostrzega Pan brak solidarności państw UE w tej sprawie?
Obecny kryzys imigracyjny jest bez wątpienia największym wyzwaniem stojącym dziś przed krajami w całej Europie i ważne jest, abyśmy pracowali razem, by się z nim uporać.
Po pierwsze, musimy przyjąć, że ogromna liczba imigrantów docierających do Europy przez Morze Śródziemne przybywa z różnych krajów i z różnych powodów. Niektórzy z nich to imigranci ekonomiczni; wielu z nich to uchodźcy, uciekający przed konfliktem w Syrii, sterroryzowani najpierw przez Baszara el-Asada, a teraz przez Państwo Islamskie. Ponad 11 milionów ludzi opuściło już swoje domy i my mamy moralny obowiązek pomóc tym uchodźcom.
Oczywiście, istnieje wiele sposobów, jak kraje UE mogą im pomóc. W W. Brytanii skupiamy nasze wysiłki na pomocy państwom sąsiadującym z Syrią, czyli tym, gdzie większość Syryjczyków uciekła w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Przeznaczyliśmy do tej pory ponad miliard funtów w reakcji na kryzys humanitarny, by wesprzeć obozy dla uchodźców w Libanie, Jordanii i Turcji. Jeśli tego nie będziemy robili, to liczba uchodźców udających się w niebezpieczną podróż do Europy może być znacznie większa.
Potrzebujemy pomocy ze strony innych państw europejskich, aby przyspieszyć i zapewnić jeszcze większą pomoc dla tego regionu. Wielka Brytania zgodziła się przyjąć do 20 tys. uchodźców z regionu, dając tym ludziom nadzieję i szansę na nowe życie, ale jednocześnie zniechęca innych do podejmowania niebezpiecznej podróży, w wyniku której mogą być kolejne ofiary gangów przemytniczych. Oprócz tej pomocy będziemy nadal pracować nad znalezieniem politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii. Jest to więc działanie przemyślane, ale także podyktowane potrzebą serca. Zatem, wobec prawdziwych uchodźców uciekających przed wojną domową, będziemy działać ze współczuciem i nadal zapewniać im schronienie. W przypadku zaś imigrantów ekonomicznych, szukających lepszego życia, będziemy pracować nad tym, by zniechęcić ich do odbywania niebezpiecznych, a czasem nawet kończących się śmiercią podróży.
Obecnie nie tylko napływ uchodźców budzi niepokój w europejskich stolicach. W jaki sposób Pana zdaniem świat powinien się uporać z Państwem Islamskim, który puka już do wrót Europy? Jak zakończyć konflikt na Ukrainie?
Jeśli chodzi o IS, oznacza to podejmowanie działań w ramach globalnej światowej koalicji, przy pomocy której doprowadzimy do rozbicia i pokonania Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. Oznacza to również wspólne działania w Europie, tak by stawić czoło zagrożeniu, jakim są zagraniczni bojownicy oraz ataki terrorystyczne. Na przykład chcemy, by państwa UE zgodziły się na nowe zasady wymiany informacji o pasażerach między organami ścigania, aby mogły one lepiej chronić ludzi w całej Europie przed zagrożeniem terrorystycznym.
Jeśli chodzi o sytuację na wschodzie Ukrainy, to jest ona doskonałym przykładem tego, jak Wielka Brytania i Polska mogą pracować razem w UE. Razem musimy być pewni, że UE staje w obliczu rosyjskiej agresji i wyciąga konsekwencje w stosunku do Rosji poprzez pakiet sankcji za bezprawne działania. To prawda, że UE zobowiązała się do rozszerzenia sankcji, gdy minie termin realizacji postanowień zawartych w porozumieniu z Mińska. Do tego czasu musimy zobaczyć trwały rozejm oraz pełny i nieskrępowany dostęp misji obserwacyjnej OBWE; Rosja musi zaprzestać dozbrajania separatystów i wycofać swoje siły ze wschodniej Ukrainy. A w tym samym czasie musimy w dalszym ciągu wspierać przemiany na Ukrainie. Chcę razem z partnerami z UE wpierać prezydenta Petra Poroszenkę i władze w Kijowie. Przed Ukrainą jeszcze długa droga, aby stała się bezpiecznym i dostatnim krajem, a Polska i Wielka Brytania będą gotowe jej pomóc na każdym kroku.
Rozmawiał Andrzej Gajcy (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama