Zmuszanie krajów Europy Wschodniej, by przyjęły muzułmańskich uchodźców nie jest dobrym pomysłem i nie rozwiąże kryzysu uchodźców w UE; konieczne jest przywództwo USA, by zakończyć wojnę w Syrii - powiedzieli PAP rozmówcy z organizacji pomagającej Syryjczykom.
"Wysyłanie muzułmańskich Arabów do Polski nie jest dobrym pomysłem jeśli Polacy nie są na to gotowi, a polskie społeczeństwo wciąż jest tak mało zróżnicowane pod względem rasowym i kulturowym. Zresztą jak wdrożyć takie obowiązkowe kwoty w UE? Przecież nie zaczną nakładać na Węgry czy Polskę, które nie chcą kwot, sankcji gospodarczych bo wtedy to dopiero byłby rozpad Unii Europejskiej" - powiedział PAP szef amerykańskiej organizacji pozarządowej "People Demand Change (PDC)" Sasha Gosh Siminoff. Dzięki m.in. grantom rządu USA organizacja PDC zajmuje się wspieraniem społeczeństwa obywatelskiego w Syrii; pomogła też sprowadzać do USA aktywistów i członków syryjskiej opozycji.
Siminoff ocenił, że propozycja Komisji Europejskiej by kraje członkowskie rozdzieliły między siebie 120 tys. uchodźców, którzy przedostali się morzem do Grecji czy Włoch, nie rozwiązuje problemu trwającej od czterech lat wojny domowej w Syrii. "To byłoby godne pochwały, gdyby w UE była zgoda, ale te 120 tys. to i tak jest kropla w morzu. I kroplą pozostanie jeśli nie rozwiązany zostanie kryzys w Syrii" - powiedział.
Z 24 mln mieszkańców Syrii około 9 mln zostało przesiedlonych wewnątrz tego kraju; natomiast około 4 mln - według szacunków ONZ – uciekło za granicę. "Naszym zdaniem ta liczna jest większa i sięga już nawet 6-7 mln, z czego około 2-3 mln jest w Turcji. Ci ludzie próbują teraz dotrzeć do Europy. Dopóki cały świat gotów jest patrzeć jak cały kraj się wykrwawia, ten problem się nie skończy" – powiedział Siminoff.
"Większość nie chce wyjeżdżać z Syrii, ale nie możesz wymagać od ludzi, by żyli w Syrii, gdy codziennie spadają na ciebie bomby beczkowe (zrzucane przez reżim Baszara el-Asada), albo atakują cię grupy ekstremistów w rodzaju Państwa Islamskiego" - powiedział. "Dlatego nawet jeśli UE rozwiąże kryzys imigracji na obecnym poziomie, to bez rozwiązanie dla Syrii miliony kolejnych osób podejmą podróż do Europy" – dodał Siminoff.
"Dziś wszyscy mówią o kryzysie w Europie, ale przecież w kryzysie jest Syria. Jeśli nie zakończymy wojny w Syrii, to nie zakończymy kryzysu uchodźców" - zgodził się z nim współzałożyciel PDC, były syryjski dyplomata, który odszedł z rządu Asada, Bassam Barabandi.
Jako "żart" ocenił propozycję administracji Baracka Obamy, by przyjąć do USA w przyszłym roku 10 tys. uchodźców z Syrii, skoro zdarza się, że jednego dnia na Węgry przybywa kilka tysięcy nowych uchodźców.
Zdaniem PDC i innych organizacji zajmujących się pomocą rozwojową, USA mogłyby spokojnie przyjąć kilkadziesiąt tysięcy uchodźców z Syrii. Ich integracja byłaby łatwiejsza niż w Europie Wschodniej ponieważ w USA mieszka spora mniejszość syryjska. "Niech pozwolą na przyjazd najbliższym członkom rodzin, to już będzie 15-20 tys. osób" - powiedział Siminoff. "Syryjczycy z amerykańskim obywatelstwem mają tu domu, zawody, pieniądze. Mogliby sami łatwo sami ich ściągnąć i utrzymać, ale im odmówiono" - dodał Barabandi.
W postawie USA wobec kryzysu w Syrii rozmówcy PAP najbardziej skrytykowali jednak brak przywództwa, wyrzucając prezydentowi Obamie zachowawczość, niewywiązywanie się z wcześniejszych deklaracji i brak pomysłu jak zakończyć konflikt.
"Albo USA będą wielkim mocarstwem, albo nie. Nie można zamykać oczu na śmierć setek tysięcy osób i miliony wysiedlonych. Przyjęcie 10 tys. uchodźców nie pomoże Syrii. To co USA powinny zrobić, to objąć przywództwo by zakończyć wojnę poprzez bardziej agresywne polityczne zaangażowanie. Teraz w Syrii mamy rosyjskich żołnierzy tylko dlatego, że USA są słabe" - powiedział Barabandi.
Zgodził się z nim Siminoff. "Ludzie może nienawidzą Rosji i Chin, ale wiedzą jaka jest ich pozycja. Z Obamą nigdy nie wiesz dokładnie, czego on chce. A by być mocarstwem trzeba podejmować decyzje, bo inaczej nie będą nas traktować poważnie" – podkreślił.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama