Włoszka Roberta Vinci sensacyjnie pokonała broniącą tytułu liderkę światowego rankingu Amerykankę Serenę Williams 2:6, 6:4, 6:4 w półfinale wielkoszlemowego turnieju tenisowego US Open w Nowym Jorku. W finale zmierzy się ze swoją rodaczką Flavią Pennettą.
To był piąty mecz Vinci z młodszą z sióstr Williams i jej pierwsze zwycięstwo. Wszystkie poprzednie pojedynki przegrała w dwóch setach.
- To jest mój dzień! Przepraszam was! - krzyknęła do kibiców Vinci, gdy udzielała pomeczowego wywiadu.
32-letnia Włoszka, zajmująca obecnie 43. miejsce w światowym rankingu, odniosła swój największy sukces w grze pojedynczej. Znacznie bardziej utytułowana jest w deblu, gdzie triumfowała we wszystkich turniejach wielkoszlemowych - dwa razy w Australian Open, a raz w US Open, French Open i Wimbledonie.
- Niesamowite, to jest jak sen. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Kiedy obudziłam się dzisiaj rano, nie sądziłam, że mogę pokonać Serenę. Po przegranym pierwszym secie powiedziałam sobie, żeby umieszczać piłkę po stronie rywalki, nie myśleć o Serenie i biegać - przyznała uradowana Włoszka.
Porażka Amerykanki oznacza, że nie zanotuje w tym roku siódmego w karierze triumfu w US Open, a czwartego z rzędu.
Serena Williams w obecnym sezonie cieszyła się ze zwycięstwa w trzech wcześniejszych imprezach Wielkiego Szlema. Gdyby obroniła w Nowym Jorku tytuł, byłaby pierwszą od 27 lat tenisistką, której udało się zwyciężyć we wszystkich turniejach tej rangi w danym sezonie. W 1988 roku dokonała tego Niemka Steffi Graf, a wcześniej także Amerykanka Maureen Connolly (1953) i Australijka Margaret Court (1970).
Po pierwszym secie piątkowego pojedynku nic nie wskazywało na sensację. Wielka faworytka od stanu 1:2 wygrała pięć gemów i całą partię 6:2. W drugiej kłopoty Amerykanki zaczęły się od stanu 2:2. Wówczas została przełamana, po chwili przegrała gema przy serwisie rywalki i zrobiło się 2:4.
Tenisistce gospodarzy nie pomagały liczne asy (w całym meczu 16, przy jednym rywalki). Nierozstawiona w turnieju Vinci grała z każdą minutą coraz lepiej. Spisywała się znakomicie w defensywie, dobiegała do straconych - wydawało się - piłek, popisywała się niewiarygodnymi akcjami. W efekcie przy stanie 5:4 wykorzystała pierwszą piłkę setową.
Trzecia partia zaczęła się od prowadzenia Amerykanki 2:0, ale od tej pory kibice oglądali koncert włoskiej zawodniczki. Vinci doprowadziła do remisu 2:2, następnie 3:3, a później - po przełamaniu serwisu rywalki i zwycięstwie przy swoim podaniu - wyszła na prowadzenie 5:3 (Williams nie wykorzystała wówczas dwóch "breaków").
Liderka światowego rankingu, która w całym pojedynku popełniła 40 niewymuszonych błędów (Vinci - 20), zdołała jeszcze wygrać gema przy swoim podaniu, ale grająca świetnie przy siatce i umiejętnie stosująca "skróty" Włoszka przy stanie 5:4 wygrała w efektowny sposób cztery kolejne punkty.
- Nie czułam presji, jeśli chodzi o zwycięstwo w tym turnieju. Myślę, że rywalka zaprezentowała najlepszy tenis w swojej karierze. Jeśli o mnie chodzi, nie sądzę, że zagrałam źle, choć popełniłam więcej błędów niż zwykle - przyznała Williams.
Jeszcze nigdy w historii US Open włoska zawodniczka nie dotarła do finału, a tym razem taka sztuka udała się dwóm tenisistkom.
W pierwszym piątkowym półfinale 33-letnia Flavia Pennetta niespodziewanie gładko pokonała rozstawioną z numerem drugim Rumunkę Simonę Halep 6:1, 6:3. Podobnie jak Vinci po raz pierwszy w karierze wystąpi w finale wielkoszlemowego turnieju w grze pojedynczej.
Vinci zmierzy się z Pennettą po raz dziesiąty. Na razie nieznacznie lepszy bilans ma Pennetta (5-4).
(PAP)
Reklama