W swoim ostatnim meczu w grupie A mistrzostw Europy Polska wygrała z Finlandią 78:65. - Cieszę się, że trener mi zaufał - powiedział Przemysław Karnowski, jeden z wyróżniających się koszykarzy biało-czerwonych.
Był to jego 46. mecz w reprezentacji. Mający 216 cm zawodnik z Torunia zdobył w nich łącznie 265 pkt.
- Wynik i styl cieszą, zwłaszcza po środowej porażce. Wyszliśmy dziś przeciwko Finlandii bardzo skoncentrowani - skomentował.
W przegranym 73:75 meczu z Izraelem piątka z Karnowskim, Łukaszem Koszarkiem i Przemysławem Zamojskim odrobiła straty do rywali na początku czwartej kwarty i uzyskała jednopunktowe prowadzenie. W tym momencie trener Mike Taylor zdjął całą trójkę z boiska, wprowadzając zawodników pierwszej piątki, która nie utrzymała przewagi.
W czwartek szkoleniowiec zostawił na boisku czwórkę rezerwowych z Adamem Waczyńskim niemal do końca spotkania. Karnowski z konieczności musiał na kilkanaście sekund zejść z parkietu, by zatamować krwawienie z rozciętej ręki, ale za chwilę wrócił do gry.
- Cieszę się, że trener mi zaufał. Z Przemkiem, Łukaszem, Aaronem i Adamem wyszliśmy twardo w obronie i to zaprocentowało. Zebraliśmy kilka ważnych piłek i zagraliśmy mądrze w ataku. Tak naprawdę tego zabrakło wczoraj, żeby także mecz z Izraelem rozstrzygnąć na naszą korzyść.
Polacy zakończyli rywalizację w Montpellier na trzecim miejscu w grupie z bilansem trzech zwycięstw i dwóch porażek. 13-punktowa wygrana w Finlandią była ich najwyższą w turnieju.
- Dobrze, że takim meczem zakończyliśmy fazę grupową. Pokazaliśmy, że możemy walczyć, gramy agresywnie w obronie, twardo w ataku i wykorzystujemy swoje mocne strony - podkreślił.
Przeciwko Finom Karnowski rozegrał najlepszy mecz w turnieju. Zdobył 10 punktów, trafiając trzy z pięciu rzutów za dwa i cztery z sześciu wolnych, miał pięć zbiórek (dwie w ataku) dwa faule i tylko jedną stratę.
- Cóż mogę powiedzieć? Cieszę się, że mogłem pomóc kolegom i że oni mi zaufali, podając piłkę we właściwym momencie. Jeśli mogłem, rzucałem z bliskiej odległości. Gdy pod koszem było więcej rywali, oddawałem piłkę na obwód – przyznał.
Najmłodszy w ekipie, 21-letni środkowy grał w czwartek dłużej od Marcina Gortata, którego jest zmiennikiem. Przebywał na parkiecie blisko 20 minut, a drużyna wygrała ten fragment różnicą 10 punktów. Z kolei gracz Washington Wizard w 18 minut zdobył także 10 punktów i miał cztery zbiórki, ale jako jedyny w zespole zanotował niekorzystny wskaźnik +/-: minus trzy.
Czwartkowi rywale polskich środkowych nie imponowali wzrostem, co nie oznacza, że nie sprawiali im problemów, szczególnie podwojeniami.
- To nie są dla wysokich łatwe sytuacje. Takim przykładem był mecz kontrolny w Islandią Bydgoszczy, gdzie zagraliśmy słabo. Dzisiaj z Marcinem byliśmy pod koszem bardziej opanowani. Adam, Mateusz i inni dobrze ścinali i ustawiali się na obwodzie, gdzie dostawali piłki – wyjaśnił zawodnik zespołu Gonzaga Bulldogs w amerykańskiej lidze NCAA.
Podkreślił, że drużyna była dobrze przygotowana taktycznie na zespół Finlandii.
- Rywale tak naprawdę mieli tylko jednego zawodnika, który nie rzucał za trzy – Geralda Lee. Reszta wychodziła na obwód i próbowała z półdystansu i dystansu. Do takiej gry przeciwnika przygotowywaliśmy się przy okazji spotkań kontrolnych z podobnie grającymi Łotyszami. Dziś to zaprocentowało - zauważył.
W sobotę w 1/8 finału mistrzostw Europy Polska spotka się w Lille z Hiszpanią.
- Musimy się dobrze przygotować. Z Hiszpanią biliśmy się na turnieju w Santander. Trzeba być gotowym po raz drugi na nią – podkreślił Karnowski.
(PAP)
Reklama