Polscy siatkarze pokonali obrońcę tytułu Rosję 3:1 (26:28, 27:25, 25:19, 25:22) w swoim drugim meczu Pucharu Świata w japońskim Hamamatsu. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Bartosz Kurek - 25 punktów. W czwartek biało-czerwoni zmierzą się z Argentyną.
Polska: Bartosz Kurek, Mateusz Mika, Rafał Buszek, Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski, Grzegorz Łomacz i Paweł Zatorski (libero) oraz Michał Kubiak, Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Marcin Możdżonek.
Po łatwym zwycięstwie nad Tunezją 3:0, polscy siatkarze wiedzieli, że z Rosjanami czeka ich prawdziwa walka. I tak też było.
W ekipie "Sbornej" od zeszłego sezonu panował kryzys. W tym roku przegrali w Lidze Światowej jedenaście z dwunastu meczów. Spadliby nawet do drugiej dywizji, gdyby nie zmiana formuły rozgrywek. Już jednak w pierwszym meczu w Pucharze Świata - przeciwko Wenezueli, widać było ich dawną siłę.
Zwłaszcza, że na ławce trenerskiej usiadł znowu Władimir Alekno, a do drużyny wrócił Siergiej Tietuchin. Szkoleniowiec, który doprowadził Rosję do złotego medalu londyńskich igrzysk, tym razem znowu zaskoczył. Na ataku ustawił Dmitrija Muserskiego, a na przyjęciu Maksima Michajłowa.
Ostatnie statystyki stawiały Polaków w roli faworyta. Pod wodzą Stephana Antigi biało-czerwoni nie przegrali żadnego spotkania z Rosją, odnieśli teraz siódme zwycięstwo z rzędu. Po raz ostatni "Sborna" pokonała Polskę w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Londynie. Mecz zakończył się wynikiem 3:0, a Rosjanie później zdobyli pierwsze od 1980 roku olimpijskie złoto.
W środę każdy z setów zaczynał się podobnie - walka punkt za punkt. Polacy potrafili jednak wypracowywać sobie kilkupunktową przewagę. W pierwszej partii było to 14:11, a później 21:17. Rywale nie radzili sobie z silną zagrywką Bartosza Kurka, a także z jego atakami. Zresztą atakujący Asseco Resovii Rzeszów był najlepszym siatkarzem na boisku. Mylił się rzadko i potrafił nawet z trudnych piłek zdobywać punkty.
Mistrzowie świata prowadzili już 24:20 i wydawało się, że nikt nie jest w stanie zabrać im zwycięstwa. Wszystko zaczęło się komplikować po nieudanej zagrywce Piotra Nowakowskiego. Później serwował Aleksander Butko i zaczęło być pod górkę. Cztery błędy w przyjęciu i zrobił się remis 24:24. Trzy słabsze zagrania Grzegorza Łomacza sprawiły, że Polacy przegrali 26:28.
Drugą partię od początku grał Michał Kubiak. Narzekający na ból w kolanie przyjmujący pokazał się jednak z bardzo dobrej strony i nie było po nim widać jakichkolwiek dolegliwości. Pozostał na parkiecie już do końca. Prawdziwe show zaserwował jednak polskim kibicom Kurek, który punkty zdobywał już nie tylko w ataku i serwisem, a także blokiem.
I to właśnie on uratował pierwszą piłkę setową. Doprowadził do 24:24. Później było już bardziej nerwowo. Sędziowie przy kolejnej decydującej piłce, pokazali na aut, a to oznaczało zwycięstwo Rosjan 26:25. Antiga poprosił jednak o wideoweryfikację. Słusznie. Piłka była w boisku, a kolejne dwa punkty padły łupem biało-czerwonych.
Ważnym punktem trzeciego seta było przymusowe opuszczenie boiska przez Grzegorza Łomacza. Rozgrywający Cuprum Lubin już we wcześniejszej odsłonie poślizgnął się i uszkodził kostkę, ale po chwili podniósł się o własnych siłach z boiska i kontynuował grę. W kolejnej partii - przy stanie 9:6 - niespełna 28-letni zawodnik jednak ponownie upadł i tym razem został zniesiony z pola gry.
- Grzesiek skręcił staw skokowy. Na szczęście nie stało się to w wyskoku, podczas dynamicznej akcji, tylko podczas obrony. Pierwsze badanie nie wykazało jakichś bardzo poważnych uszkodzeń. Oczywiście najważniejsza będzie ta noc i jego jutrzejszy stan. Miejmy nadzieję, że to wszystko będzie do opanowania i że będzie mógł grać dalej. Będziemy się starać postawić go na nogi i myślę, że nie będzie z tym większego problemu - zapewnił przed kamerą Polsatu Sport lekarz reprezentacji Jan Sokal.
W miejsce Łomacza pojawił się Fabian Drzyzga i poprowadził Polaków do zwycięstwa 25:19. W czwartym secie po raz pierwszy w Japonii na parkiet wszedł Marcin Możdżonek i odegrał ważną rolę.
Biało-czerwoni przegrywali już 13:16, by później świetną postawą w obronie i bloku doprowadzić do 19:17. Decydującą partię wygrali do 22.
- Ten mecz można opisać w wielu słowach. Była wymiana ciosów, emocjonujące końcówki i zwroty akcji. Nie nastawialiśmy się na szybkie i łatwe spotkanie, dlatego nie jesteśmy zaskoczeni - podkreślił Możdżonek.
W czwartek biało-czerwoni zmierzą się z Argentyną, która na koncie ma dwie wygrane - z Iranem (3:1) i Wenezuelą (3:2). Mecz z Polską rozpocznie się o godz. 8.10 czasu warszawskiego.
W ciągu 16 dni systemem każdy z każdym 12 drużyn walczy o dwie przepustki na przyszłoroczne igrzyska w Rio de Janeiro. To pierwszy turniej, który jest także kwalifikacją olimpijską.
Po meczu powiedzieli:
Stephane Antiga (trener reprezentacji Polski): "To był pierwszy wielki mecz w tych zawodach i tym cenniejsza jest to wygrana. Byliśmy zaskoczeni na początku, bo nie byliśmy przygotowani na to, że Władimir Alekno całkowicie zmieni ustawienie swojej drużyny. Nie spodziewaliśmy się, że na ataku zagra Dmitrij Muserski, w przyjęciu Maksim Michajłow. Jestem jednak bardzo zadowolony z postawy moich zawodników. Jeszcze nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja Grzegorza Łomacza, ale mam nadzieję, że będzie mógł jeszcze w tym turnieju zagrać".
Karol Kłos (środkowy reprezentacji Polski): "Co ja mogę powiedzieć? To był wspaniały mecz przeciwko groźnemu przeciwnikowi. Rosjanie tworzą wysoki i silny zespół. Zagraliśmy dobrą siatkówkę, a najtrudniejszy był pierwszy set".
Władimir Alekno (trener reprezentacji Rosji): "Chciałbym pogratulować Polakom. W siatkówce obowiązuje zasada, że drużyna, która zrobi mniej błędów, wygrywa mecz i tak też dzisiaj się stało".
Dmitrij Muserski (kapitan reprezentacji Rosji): "Polska to jeden z najsilniejszych zespołów na świecie. Próbowaliśmy walczyć, ale dzisiaj nie wystarczyło i przegraliśmy". (PAP)
(PAP)
Reklama