W sobotę 15 sierpnia, w połowie drogi z Chicago do Warszawy, na pokładzie dreamlinera PLL LOT zmarł 3-letni Patrick Z. – syn Polki i Amerykanina. Śmierć przyszła nagle i bezobjawowo, matka chłopca zauważyła, że dziecko nie oddycha i zgłosiła sytuację załodze. Pomimo interwencji obecnego na pokładzie lekarza na ratunek było za późno. Przyczyna śmierci chłopca nie została sprecyzowana. Znane jest natomiast główne zagrożenie czyhające na pasażerów samolotów i najczęstsza przyczyna podniebnych śmierci.
Reanimacja nie przyniosła rezultatów, Patricka nie udało się uratować. Kapitan nie podjął decyzji o lądowaniu z powodów zdrowotnych – dreamliner doleciał do Warszawy. Rodzice zmarłego chłopca zostali otoczeni opieką psychologa.
Sekcja zwłok za przyczynę śmierci uznała niewydolność oddechowo-krążeniową. Wiadomo, że chłopiec był przewlekle chory, prokuratura rejonowa dla Warszawy-Ochoty nie ujawnia jednak szczegółów sprawy. Nie wiadomo zatem, czy choroba Patricka miała związek z jego nagłą śmiercią nad Atlantykiem.
– Śmierć dzieci spowodowana jest najczęściej urazem lub nowotworem, ewentualnie wadą wrodzoną, np. serca – mówi nam lekarz internista Dorota Prusek. – Najczęstszą przyczyną śmierci na pokładzie samolotu jest zakrzepica i zator płucny, zwany często „cichym zabójcą”, bo atakuje nagle, powodując śmierć w przeciągu kilku minut. U dzieci zatory są rzadkością, chyba że w okresie przed lotem dziecko przechodziło operację chirurgiczną, wtedy ryzyko zatoru wzrasta.
Procedury dopełnione
Adrian Kubicki, p.o. rzecznika prasowego PLL LOT, przekonuje, że podczas feralnego lotu 15 sierpnia prawidłowo zastosowano wszelkie procedury: – LOT dokłada wszelkich starań, aby zapewnić pasażerom maksimum bezpieczeństwa. W przypadku tragedii, jaka miała niedawno miejsce na pokładzie dreamlinera, załoga oceniła stan chłopca, pomocy dziecku próbował udzielić lecący na pokładzie lekarz, a kapitan – poinformowany o sytuacji przez załogę – podjął decyzję o kontynuowaniu lotu bez lądowania z przyczyn zdrowotnych. Niestety było na nie za późno.
Jak podkreśla Adrian Kubicki, personel latający samolotami LOT-u jest profesjonalnie przeszkolony w pierwszej pomocy i ratownictwie medycznym, a w skład wyposażenia samolotów wchodzą apteczki i defibrylatory – urządzenia służące do przywrócenia akcji serca.
– Defibrylator, a właściwie prąd, który generuje, rzeczywiście ratuje życie. Jest nieoceniony w przypadku zawału serca lub arytmii, ale nie pomoże w przypadku zatoru płucnego – tłumaczy dr Prusek.
Cichy zabójca
Śmierć 3-letniego Patricka to nie pierwsza tego typu tragedia w samolotach PLL LOT. W 2014 r. podczas lotu z Warszawy do Toronto zmarła pasażerka, rok wcześniej do podobnej tragedii doszło podczas podróży z Chicago do Warszawy, w obydwu przypadkach przyczyną śmierci pasażerek był zator płucny, będący nastepstwem zakrzepicy żył głębokich.
Choroba ta (ang. Deep Vain Thrombosis, DVT) jest określana często jako syndrom klasy ekonomicznej, chociaż równie często występuje u pasażerów klasy biznesowej. Nie cena biletu ani serwowane menu decyduje jednak o powstawaniu skrzepów w nogach. Decydujące jest kilka czynników, które występują jednocześnie w czasie wielogodzinnych lotów transatlantyckich.
Zdaniem kardiologów długotrwała podróż w siedzącej pozycji zwiększa ryzyko powstania zakrzepicy i zatoru płucnego. Badania przeprowadzone na zlecenie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) potwierdzają, że siedzenie w jednej pozycji przez cztery godziny podwaja ryzyko wystąpienia zakrzepicy. Krew w opuszczonych nogach ma problem z prawidłową cyrkulacją, a panujące na pokładzie samolotu ciśnienie atmosferyczne (takie jak na ok. 2,5 km nad poziomem morza) zwiększa krzepliwość krwi. Jej zagęszczeniu i krzepnięciu sprzyja też częste podczas lotów odwodnienie, dodatkowo wzmocnione kofeiną lub alkoholem. Powstały zakrzep ma tendencje do odrywania się od ścianki żyły i zdarza się, że podróżuje do płuc, serca lub mózgu, powodując zatory.
Według danych U.S. Centers for Disease Control and Prevention 30 proc. osób cierpiących na zator płucny umiera. Dane zgromadzone i opublikowane przez pismo medyczne „Lancet” określają skalę zjawiska: w samych tylko Stanach Zjednoczonych rocznie na DVT zapada dwa miliony ludzi. Na zator płucny w ciągu roku umiera w USA 200 tys. osób, połowa z tych przypadków ma związek z lataniem samolotami. 94 proc. zmarłych na zator nie wykazuje przed śmiercią żadnych objawów, dlatego zator płucny jest nazywany cichym zabójcą.
Jeśli jumbo jetem podróżuje 250 osób, oznacza to, że ryzyko wystąpienia zatoru występuje statystycznie u 7–12 osób na pokładzie"
Dwa tygodnie później
Zarówno lekarze, jak i badacze zajmujący się DVT zgodnie podkreślają, że zgony na pokładzie samolotów, w powietrzu lub tuż po wylądowaniu stanowią margines i w stosunku do liczby podróżujących samolotami pasażerów są niezwykle rzadkie. Nieczęsto uwzględnia się komplikacje związane z DVT, których objawy ujawniają się z opóźnieniem, a zator powstały w czasie lotu może zabić nawet kilka tygodni lub miesięcy po podróży. Bezpośrednią przyczyną śmierci jest właśnie niewydolność krążeniowo-oddechowa, natomiast często mylna diagnoza stwierdza arytmię lub zawał serca, podczas gdy rzeczywistym, odkrywanym podczas sekcji zwłok powodem śmierci był zator. Serwis zajmujący się medycznym bezpieczeństwem pasażerów samolotów Airhealth.org podaje, że u ok. 3 do 5 proc. pasażerów podczas lotu tworzą się skrzepy wielkości ponad 5 mm. Jeśli jumbo jetem podróżuje 250 osób, oznacza to, że ryzyko wystąpienia zatoru występuje statystycznie u 7–12 osób na pokładzie. U większości pasażerów skrzepy rozpuszczą się samoistnie, ale, jak podaje Airhealth.org, u 5 proc. Amerykanów w ciągu życia rozwinie się zakrzepica.
Na ratunek – spacer
Niebezpieczeństwo zatorów dostrzegają linie lotnicze, ale tylko nieliczne ostrzegają przed nimi pasażerów oraz informują o profilaktyce. Zdaniem rzecznika LOT-u Adriana Kubickiego odpowiedzialność za profilaktykę spada na pasażera: – Nie my, jako linie lotnicze, jesteśmy odpowiedzialni za profilaktyczne badania, o które powinni zadbać pasażerowie zaliczający się do grupy podwyższonego ryzyka. Gdybym to ja był pasażerem z nadciśnieniem lub chorobą serca, zapytałbym lekarza, czy mogę lecieć i ewentualnie zgodnie z jego zaleceniem przełożył podróż na inny termin.
Dr Prusek potwierdza, że konsultacja medyczna, szczególnie u osób cierpiących na otyłość, choroby serca, infekcje zatok i uszu, z chorobą nowotworową lub bezpośrednio po operacjach – powinna być praktykowana częściej. Lekarka przyznaje, że pacjenci zgłaszający się do niej z prośbą o ocenę ich zdolności do bezpiecznego odbycia podróży samolotem są rzadkością: – Z reguły przychodzą na wizytę, jeśli cierpią na rozedmę płuc lub astmę i potrzebują podróżować z butlą tlenową.
Poza tym, jak twierdzi dr Prusek, profilaktyka przeciwzatorowa w formie zastrzyków lub leków praktycznie nie jest stosowana: – Wystarczy zażyć aspirynę, która rozrzedza krew, pić podczas lotu dużo wody i raz na jakiś czas przejść się wzdłuż foteli, by w ten sposób wzmóc krążenie w nogach i poprawić cyrkulację krwi.
Zapytana o szansę na przeżycie zatoru płucnego na pokładzie samolotu lecącego nad Atlantykiem odpowiada, że jest ona niewielka: – Śmierć jest kwestią minut, a czasem sekund. Podczas wystąpienia zatoru nawet obecny na pokładzie samolotu kardiochirurg nie pomoże bez odpowiednich leków i sprzętu medycznego. Dlatego dobrym pomysłem jest informowanie pasażerów, bezpośrednio przed lotem, o potrzebie ruchu i picia dużej ilości płynów. Wraz z informacjami o maskach tlenowych i wyjściach awaryjnych potrzebna jest pogadanka o zakrzepicy i zatorach.
PLL LOT na swojej stronie internetowej podaje listę schorzeń lub stanów medycznych, przy których wymagane są zaświadczenia od lekarza lub powiadomienie o nich linii lotniczych przed podróżą: ciąża od 32. tygodnia, poważna wada lub utrata wzroku lub słuchu, choroby wymagające podróży na noszach lub z butlą tlenową. Ani słowa o ryzyku związanym z zakrzepicą i wystąpieniem zatoru. Inaczej niż w niemieckich liniach Lufthansa, które informacje o profilaktyce i niebezpieczeństwie związanym z zakrzepicą podają na swojej stronie internetowej również po... polsku.
Na zator płucny w ciągu roku umiera w USA 200 tys. osób, połowa z tych przypadków ma związek z lataniem samolotami"
Strzeż się zatoru!
– Podczas podróży noś luźny strój, który nie utrudnia cyrkulacji krwi
– Nie zajmuj miejsca pod oknem, łatwiej będzie wstać i przejść się pomiędzy fotelami
– Pij dużo wody, nie zważając na brak pragnienia, w ten sposób nie dopuścisz do odwodnienia
– Unikaj siedzenia ze skrzyżowanymi nogami przez dłużej niż kilka minut
– Wstań i pospaceruj pomiędzy fotelami, przynajmniej co dwie godziny
– Siedząc, staraj się poruszać nogami, unosząc pięty w górę
– Nie śpij, sen sprzyja bezruchowi
– Unikaj alkoholu i napojów zawierających kofeinę, które powodują odwodnienie organizmu
– Jeśli cierpisz na nadwagę, palisz papierosy, przekroczyłeś 50. rok życia, chorujesz na nowotwór lub nadmierną krzepliwość krwi, przeszedłeś niedawno operację chirurgiczna – przed lotem skontaktuj się z lekarzem.
Objawy zakrzepicy, podczas i po locie
– Opuchlizna podudzia
– Skurcze lub ból łydek
– Zmiany koloru podudzia
Objawy zatoru płucnego, podczas i po locie
– Duszność, skrócenie oddechu
– Ból w piersiach, promieniujący do ramienia
– Przyspieszone bicie serca
– Nagły napad kaszlu
– Utrata przytomności
(Źródło: Airhealth.org)