Każdy wędkarz ma swoje sukcesy, swoje sposoby na wielką rybę, chętnie opowiada o połowach. Najchętniej tym, którzy rozumieją i podzielają podobną pasję - kolegom wędkarzom. Do takich rozmów było sporo okazji podczas V Polonijnych Zawodów Wędkarskich, które rozegrano 23 sierpnia na wodach jeziora Delavan w Wisconsin.
Organizator zawodów Polish Fishing & Hunting Club już przed 6 rano rozpoczął przygotowania do rejestracji zawodników. Rozbito pierwsze zadaszenie, wywieszono klubowe bannery i narodowe flagi. Zaczęto organizować własną kuchnię polową. Początek zawodów wyznaczono na godz. 7. Było jeszcze ciemno, kiedy pierwsi zawodnicy zaczęli się zgłaszać do niedzielnej rywalizacji.
Pogoda nie była łaskawa dla wędkarzy tego dnia. Najpierw dość mocny wiatr i deszcz, później gromadzące się burzowe chmury. Dopiero około południa – na zakończenie rywalizacji – pojawiło się słońce.
Na jeziorze Delavan łowimy bassa wielkogębowego, bassa małogębowego, szczupaka, sandacza oraz tzw. „patelniaki” - Bluegilla, Crappie i okonia. Wszystkie złowione ryby muszą odpowiadać limitom DNR stanu Wisconsin, chodzi o ich wielkość i ilość. Do rywalizacji w zawodach mogły być zgłoszone tylko po dwie największe ryby z każdego gatunku.
W sumie 19 łodzi ruszyło na wody jeziora, na każdej z nich po dwóch, trzech wędkarzy. Spora grupa wędkarzy brzegowych rozpoczęła rywalizację na długim cyplu, który rozciąga się wzdłuż jeziora. Razem do rywalizacji przystąpiło 74 zapaleńców. W zawodach brał udział Jacek Gawliński, mistrz USA w wędkowaniu pod lodem.
Zawody wygrały dwa bassy. Z wędkarzy z łodzi zwyciężył Bartek Sztafa, a z wędkarzy brzegowych Robert Kokoszka. Obaj otrzymali puchary, medale i dyplomy oraz czeki na 250 dol. każdy. Drugie miejsce i 150 dol. otrzymał Józef Goliński. W kategorii z łodzi zwyciężył Marian Cholewa, drugie miejsce zajęła jego żona Grażyna.
Po powrocie z wędkowania można było się posilić słynnym „smalcem Bogdana Cichonia”, były też śląskie kiełbaski grillowane, krupniok z cebulką, gorąca kapusta z kiełbasą, chleb z polskiej piekarni i ogórki kiszone.
Powody do zadowolenia mają zarówno wędkarze, jak i organizatorzy. Ta doroczna impreza to nie tylko współzawodnictwo, ale także wspólne spędzenie czasu na łonie natury.
Jerzy Krawczyk, prezes PFHC
Zdjęcia:
Jerzy Krawczyk, Jerzy Kucharczyk, Mateusz Bolanowski
Reklama