Tomasz Adamek i Przemysław Saleta, którzy 26 września w Łodzi stoczą walkę wieczoru na gali bokserskiej Polsat Boxing Night, nie wykluczają kolejnych pojedynków, choć wcześniej obaj ogłaszali zakończenie karier sportowych.
Adamek przystępuje do wrześniowego pojedynku po dwóch porażkach. W marcu ub.r. przegrał z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem, a w listopadzie w Krakowie uległ Arturowi Szpilce.
- Szybkość jest moim atutem, dzięki któremu wygrywałem i zdobywałem tytuły mistrza świata. Przy odpowiedniej szybkości i determinacji wygram z każdym. W moich przegranych pojedynkach tego zabrakło. Wracam na ring, ponieważ nie chcę kończyć kariery jako przegrany. Jestem zadowolony po dwóch tygodniach obozu przygotowawczego i liczę, że moja forma będzie rosła - powiedział Adamek na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie.
Po przegranej ze Szpilką "Góral" ogłosił decyzję o zakończeniu kariery sportowej.
- Żona i dzieci były przeciwne mojemu powrotowi na ring. Powtarzają mi, że jestem stary i nie powinienem już walczyć. Jednak czuję, że to nie jest mój koniec. Mam nadzieję, że nie zawiodę kibiców. Jeżeli odzyskam swoje atuty, to będzie dobra walka. Jeżeli tak się nie stanie, to będzie znaczyło, że już pora zejść z ringu. Jeżeli jednak utrzymam taką dyspozycję jak przez ostatnie dwa tygodnie, to kibice jeszcze mnie zobaczą między linami - zaznaczył 38-letni Adamek.
Również 47-letni Saleta zostawia sobie otwartą furtkę i nie składa deklaracji o ostatniej walce. Wydawało się, że ostatecznie pożegnał się z ringiem w lutym 2013 roku, kiedy pokonał Andrzeja Gołotę.
- W boksie wszystko może się zdarzyć. Wolę już się nie zarzekać, że to mój ostatni pojedynek - podkreślił.
Saleta przyznał, że szanuje swojego najbliższego rywala za ogromną determinację.
- W swoich walkach daje z siebie wszystko. W sporcie można wygrać, lub przegrać, ale zawsze trzeba dawać z siebie maksimum. Tomek właśnie taki jest i za to go szanuję. Moimi atutami w walce z nim będą warunki fizyczne, siła i mam nadzieję, że również kondycja - przyznał były mistrz Europy.
Przed ich pojedynkiem zaplanowano inną walkę w wadze ciężkiej. Marcin Rekowski ma się zmierzyć z Mariuszem Wachem. Ten drugi ma jednak wątpliwości, ponieważ otrzymał propozycję walki z byłym rosyjskim mistrzem świata WBA w wadze ciężkiej Aleksandrem Powietkinem. Ten pojedynek miałby się odbyć 4 listopada w Kazaniu.
- Nie podpisałem jeszcze żadnego kontraktu. Walka z Powietkinem byłaby wielkim wydarzeniem w świecie boksu. Z drugiej strony w Łodzi chciałbym wystąpić dla kibiców i pokazać się z jak najlepszej strony. Wszystko wyjaśni się w ciągu 48 godzin. Na pewno walka z Rosjaninem będzie bardziej prestiżowa i do niej będę się skłaniał. Ciężko będzie mi się przygotować do obydwu walk w tak krótkim odstępie czasowym, a wygrana z Powietkinem otwiera mi wrota do światowego boksu - przyznał Wach.
W pozostałych walkach na gali w Łodzi mają wystąpić: Dariusz Sęk - Cornelius White (USA) w wadze półciężkiej, Kamil Szeremeta - Patrick Mendy (Gambia) w wadze średniej, Michał Cieślak - Shawn Cox (Barbados) waga junior ciężka, Maciej Miszkiń - Tomasz Gargula w wadze super średniej, Ewa Piątkowska - Ewa Brodnicka w wadze super lekkiej.
(PAP)
Reklama