Rozstawiona z szóstką Agnieszka Radwańska zagra w ćwierćfinale turnieju WTA Premier na kortach twardych w Toronto (pula nagród 2,513 mln USD). Awans do najlepszej ósemki tenisistce z Krakowa dało zwycięstwo nad Francuzką Alize Cornet 6:2, 4:6, 6:4.
Radwańska triumfowała w poprzedniej edycji Rogers Cup. Impreza rozgrywana jest naprzemiennie w Montrealu i Toronto.
Spotkanie zajmującej 14. miejsce w światowym rankingu Radwańskiej ze sklasyfikowaną na 28. pozycji Cornet było nierówne. W pierwszym secie wyraźnie dominowała grająca ofensywnie krakowianka. Jej rywalka z kolei była jakby uśpiona i kilka razy myliła się w prostych sytuacjach.
W kolejnej odsłonie to jednak Polka oddała inicjatywę, a Francuzka przebudziła się i skorzystała z tego prezentu. Przy stanie 0:4 podopieczna Tomasza Wiktorowskiego wzięła się za odrabianie strat i zapisała na swoim koncie trzy gemy z rzędu. Końcówka należała jednak do ambitnie walczącej przeciwniczki.
Najwięcej emocji przyniosła decydująca partia. Rozpoczęła się ona po myśli Cornet, która zanotowała przełamanie w trzecim gemie, a po chwili prowadziła 3:1. Kilka minut później było 4:2 dla Francuzki i sytuacja Radwańskiej była coraz trudniejsza.
Wówczas nastąpił przełom w poczynaniach Polki, która wygrała cztery kolejne gemy. Przy obronie pierwszej piłki meczowej rywalce pomogło szczęście - piłka przeszła po taśmie, co utrudniło właściwą reakcję krakowiance. W ostatniej akcji spotkania z kolei przydał się challenge, który wzięła 14. rakieta świata. Weryfikacja pokazała, że zagranie Cornet było autowe. Pojedynek trwał dwie godziny i siedem minut.
- To był bardzo trudny mecz. Musiałam walczyć o każdy punkt. Ale spodziewałam się tego. Wiedziałam, że Alize to bardzo waleczna zawodniczka i nie dostanę nic za darmo. Bardzo źle zaczęłam drugiego seta i było już za późno na to, by wrócić. Rywalka spisywała się wówczas świetnie w ważnych momentach. Kluczowa dla mojego zwycięstwa okazała się z kolei agresywna gra - analizowała po spotkaniu Radwańska, która zwraca w Toronto uwagę sukienką - jak napisano na stronie WTA - w stylu disco.
Tenisistki te po raz szósty w karierze zmierzyły się w imprezie WTA. Bilans jest korzystny dla Radwańskiej, która rozstrzygnęła na swoją korzyść pięć z tych spotkań, w tym też drugi z tegorocznych pojedynków - w Sydney. Dwukrotnie 26-letnia krakowianka i młodsza o rok przeciwniczka rywalizowały w meczach Pucharu Hopmana - każda z nich wygrała raz.
Cornet w drodze do czwartkowego spotkania wygrała z Hiszpanka Carlą Suarez Navarro (nr 9.) i Słowaczką Dominiką Cibulkovą.
Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego na otwarcie miała "wolny los". W drugiej rundzie pokonała Niemkę Julię Goerges, która dostała się do głównej drabinki jako "lucky loser", 7:5, 6:3.
W piątkowym pojedynku, którego stawką będzie półfinał, zmierzy się z rozstawioną z dwójką Simoną Halep. Z będącą trzecią rakietą świata Rumunką miała dotychczas siedem konfrontacji. Z czterech z nich wyszła obronną ręką. W poprzednim sezonie grały trzykrotnie, dwa z tych meczów wygrała wyżej notowana z zawodniczek.
- Nie mam nic do stracenia. Mam świadomość, że Simona to świetna tenisistka - zaznaczyła krakowianka.
W 2011 i 2013 roku dotarła do półfinału Rogers Cup, a trzy lata temu odpadła rundę wcześniej. Poprzednio w ćwierćfinale zabrakło jej pięć lat temu.
Halep w 1/8 finału wyeliminowała rozstawioną z "13" Angelique Kerber. Niemka polskiego pochodzenia w niedzielę cieszyła się ze zwycięstwa w turnieju w Stanford. W czwartek z imprezą pożegnała się także Białorusinka Wiktoria Azarenka, którą pokonała Włoszka Sara Errani (15.) 7:5, 6:3.
(PAP)
Reklama