Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 06:19
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - pierwsze zwycięstwo Termaliki, przerwana seria Cracovii



Piłkarze Termaliki w piątek zdobyli swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie i zarazem trzy punkty. Pokonali w Mielcu KGHM Zagłębie 1:0. Mecz był tam rozegrany, gdyż stadion w Niecieczy jest przybudowywany. W drugim meczu Cracovia niespodziewanie uległa w Krakowie Piastowi Gliwice 1:2, kończąc serię 12. spotkań bez porażki.

Termalica w pierwszej połowie przeważała i była bardzo bliska objęcia prowadzenie już w 7. minucie. Sebastian Ziajka pobiegł z piłką lewą stroną, będąc w okolicy pola karnego podał do Tomasza Foszmańczyka. Po strzale tego ostatniego Konrad Forenc z trudem uratował swój zespół przed utratą gola. Dwie minuty później ponownie z dobrej strony pokazał się Foszmańczyk. Tym razem kibice mogli oklaskiwać jego strzał, ale także interwencję bramkarza.

Po kwadransie gry było 1:0. Po wrzutce z rzutu wolnego Dawida Plizgy piłka trafiła na głowę Wojciecha Kędziory, który przedłużył podanie do Pavla Stano. Obrońca, który dopiero kilka dni temu podpisał kontrakt z podtarnowskim klubem, celnie zagrał głową do siatki.

Do przerwy niecieczanie mieli kilka niezłych okazji do podwyższenia rezultatu, ale gracze schodzili do szatni przy jednobramkowym prowadzeniu Termaliki.

Drugą połowę chcieli od wysokiego "C" zacząć piłkarze Zagłębia. Ruszyli do zdecydowanego ataku i wydało się, że zdobycie przez nich bramki jest tylko kwestią czasu. Jednak ich rywale wytrzymali kilkunastominutowe napór i po tym czasie mecz się wyrównał.

Na sześć minut przed końcem powinno być 2:0. Dawid Pliza zainicjował kontrę Termaliki. Będąc na środku boiska zagrał na lewo, do Jakuba Biskupa. Ten pobiegł z piłką w okolice "16" drużyny z Lubina. Zagrał wzdłuż linii końcowej, do Dalibora Plevy, który w stuprocentowej sytuacji trafił w słupek.

W drugim piątkowym meczu, mimo dokuczliwego upału piłkarze obu drużyn rozpoczęli mecz w szybkim tempie. Akcje Cracovii były ciekawsze, milsze dla oka, ale to gliwiczanie groźniej atakowali. Dwukrotnie było groźnie pod bramką "Pasów" po rzutach rożnych egzekwowanych przez Patrika Mraza, a w 17. minucie Słowak minimalni chybił z dystansu. Z kolei chwilę później w dogodnej sytuacji znalazł się Chorwat Josip Barisic, ale sprzed pola karnego kopnął nad poprzeczką.

Cracovia długo nie potrafiła poważnie zagrozić bramce gości, choć w trzeciej minucie jej zawodnicy oraz kibice domagali się rzutu karnego. Mraz złapał za rękę i przewrócił w polu karnym Łotysza Denissa Rakelsa, ale gwizdek debiutującego w ekstraklasie arbitra Zbigniewa Dobrynina milczał.

W 38. minucie Rakels z lewej strony boiska dokładnie dośrodkował na głowę Boubacara Dialiby, a Senegalczyk, mimo asysty obrońcy, precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Jakuba Szmatułę. W tym momencie krakowski zespół był wirtualnym liderem ekstraklasy.

Strzelec gola w szczęśliwie zakończonym starciu w polu karnym nabawił się kontuzji i na drugą połowę już nie wyszedł na boisko. Zastąpił go Słowak Erik Jendrisek.

Drugą połowę Piast zaczął jeszcze lepiej niż pierwszą, a przede wszystkim skuteczniej. Już po 53 sekundach było 1:1. Składną akcję całej drużyny, w której piłka krążyła od nogi do nogi jak po sznurku, wykończył Mraz.

Ten zimny prysznic nie orzeźwił graczy "Pasów" i po kolejnych trzech minutach goście już prowadzili. Po dobrym dośrodkowaniu Brazylijczyka Heberta Martin Nespor strącił piłkę głową i zaskoczył Krzysztofa Pilarza. To trzecie trafienie Czecha w tym sezonie.

Po zdobyciu drugiej bramki gliwiczanie skupili się na obronie, a gospodarze nie potrafili znaleźć sposobu na ich defensywę.

Cracovia doznała pierwszej porażki pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego i jednocześnie zakończyła najlepszą serię w historii klubu od 1949 roku. Wtedy także nie przegrała 12 spotkań ligowych z rzędu. "13" ponownie okazała się pechowa.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama