Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 22:27
Reklama KD Market

Flaga, czyli temat zastępczy



Gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley chce zdjąć konfederacką flagę z budynku stanowego Kapitolu. O podjęcie podobnych decyzji apelują także politycy w innych stanach historycznego Południa.

To bezpośredni skutek masakry, jakiej dokonał 21-letni Dylann Roof w African Methodist Episcopal Church – jednym z najstarszych czarnych kościołów w Charleston. Z zimną krwią zabił 9 osób, które przyszły do świątyni, aby się modlić i studiować Biblię. Dopiero po jego aresztowaniu świat zobaczył zamieszczony w internecie manifest Roofa i serię zdjęć, na których prawie zawsze widać flagę konfederackiego Południa. Ten właśnie symbol stał się obiektem ataków. Tym bardziej, że flagi z niebieskim krzyżem św. Andrzeja i 13 gwiazdami powiewają dziś w wielu publicznych miejscach w stanach, które w wojnie secesyjnej znalazły się po stronie przegranych.

Bentley szybszy od Haley

W Karolinie Południowej, gdzie doszło do ataku, w ciągu najbliższych kilku miesięcy możemy być świadkami długiej debaty na temat ściągnięcia flagi z masztu. Wymagać to będzie decyzji stanowego Kongresu, a wynik głosowania nie jest wcale przesądzony. Co ciekawe gubernator Haley, która jest republikanką, starając się w ubiegłym roku o wybór na drugą kadencję, broniła podczas kampanii wyborczej obecności flagi Konfederacji na terenie stanowego Kongresu. Odpierała przy tym skutecznie ataki demokratycznego konkurenta Vincenta Sheheena.

W innym stanie Południa – Alabamie – gubernator Robert Bentley nie był już tak mocno związany obowiązującym prawem. W środę rano dwóch pracowników stanowego Kapitolu bez większego rozgłosu ściągnęło flagę powiewającą nad pomnikiem żołnierzy Konfederacji na terenie stanowej legislatury. „Tak należało postąpić. To była moja własna decyzja” – powiedział dziennikarzom, tłumacząc, że ewentualna debata w stanowym Kongresie mogłaby sparaliżować prace nad budżetem i koniecznym podwyższeniem podatków.

W obronie wizerunku

W podobnym tonie wypowiadali się w ostatnich dniach politycy obu partii. A także wielki biznes. Niemiecki koncern BMW, który ma swoją montownię w Spartanburgu w Karolinie Południowej i jest jednym z największych pracodawców w stanie, otwarcie pochwalił gubernator Haley za odwagę i silne przywództwo.

Wielkie sieci handlowe, takie jak Walmart, Target, Sears i internetowy eBay ogłosiły zdjęcie ze sklepowych półek wszystkiego, na czym umieszczono wizerunek flagi Konfederacji. „Nigdy nie chcieliśmy nikogo obrażać za pośrednictwem oferowanych towarów” – tłumaczył rzecznik Walmartu Brian Nick. Sears usunął podobne symbole nie tylko ze sklepów, ale i z witryny internetowej. Zabronił też sprzedaży konfederackich symboli pochodzących od zewnętrznych sprzedawców, a oferowanych za pośrednictwem Sears Marketplace. Według rzeczniczki eBay Johnny Hoff zakaz sprzedaży wizerunku konfederackiego symbolu wynikał z tego, że stał się on współczesnym symbolem podziałów i rasizmu. „Ta decyzja jest zgodna z naszą długoletnią tradycją zakazującą promowania nienawiści, przemocy i rasowej nietolerancji” – dodała. Obrońcy praw obywatelskich apelowali też do szefa Amazonu Jeffa Bezosa o podjęcie podobnej decyzji. Największy sklep internetowy na świecie z pewnym opóźnieniem wycofał konfederackie symbole z półek. Ale nadal na portalu można kupić przedmioty związane z nie mniej potwornymi zbrodniami – na przykład plakaty z hitlerowskimi flagami, czy odznaki agentów KGB.

Reakcja przekory

Skutek wycofywania towarów z półek był zresztą natychmiastowy i łatwy do przewidzenia. Mniejsze sklepy natychmiast odnotowały wzmożony popyt na flagi Konfederacji oraz gadżety z ich wizerunkiem. Freddie Rich, właściciel Rebel Store w Karolinie Północnej, mówił w telewizji CNN, że w ciągu doby od ogłoszenia przez gubernator sąsiedniej Karoliny Nikki Haley zamiaru zdjęcia flagi Konfederacji z budynku Kapitolu sprzedał około 200 sztuk flag. Zwykle sprzedaje około 10. „Popyt jest niewiarygodny. Nawet trudno to sobie wyobrazić” – powiedział dziennikarzom. Ron Hammon właściciel internetowego sklepu Proud Rebel z siedzibą w Alabamie mówił o potrojeniu sprzedaży. Na pewno nie zrezygnuje z oferowania podobnych produktów w przyszłości. W jego ofercie znaleźć można koszulki, czapki i kapelusze, paski i inne gadżety – wszystkie z motywem flagi Konfederacji.

Kerry McCoy, właściciel Flag and Banner w Little Rock, w stanie Arkansas opowiadał z kolei jak ktoś z Rhode Island zamówił 50 wpinanych znaczków z konfederackim symbolem. W tym samym sklepie sprzedano na pniu 20 flag, które zwykle nie budziły żadnego zainteresowania. Jak świeże bułeczki sprzedawały się nawet dziecięce śpioszki z wizerunkiem flagi i napisem: „Dziedzictwo, a nie nienawiść”.

Nawet jeśli flagi Konfederacji znikną z budynków publicznych w Karolinie Południowej, Missisipi, czy Luizjanie, to przecież mieszkańcy Południa nadal będą je wywieszać w swoich prywatnych ogródkach. Nie z nienawiści do Afroamerykanów, czy z chęci przywrócenia niewolnictwa. Ta flaga jest częścią ich dziedzictwa. Każdy, kto choćby przejedzie samochodem przez te stany w drodze na Florydę, zrozumie świetnie, o co chodzi. Innych odsyłam do filmów i literatury. Zacząć należy oczywiście od „Przeminęło z wiatrem” – cichej pochwały systemu opartego na niewolnictwie, która stała się częścią narodowego dziedzictwa.



Problem przykryty flagą

Historię zwykle piszą zwycięzcy, ale pokonani też mają prawo przypominać, że nie wszystko na świecie jest albo czarne, albo białe. To prawda – chęć utrzymania niewolnictwa była jednym z powodów secesji stanów Południa w 1861 roku. Ale nie jedynym i często nie najważniejszym. Nie o obronę flagi tu chodzi, która rzeczywiście może wielu ludziom kojarzyć się z rasizmem – zwłaszcza tym, którzy włączyli się w walkę o prawa obywatelskie w latach 50. i 60. XX wieku. Być może nadszedł historyczny moment i  rzeczywiście należy ją zdjąć i pokazywać tylko w muzeach, bo trudno uznać za neutralny symbol armii (obecna flaga Konfederacji jest flagą wojskową) walczącej ze Stanami Zjednoczonymi w obronie niewolnictwa.

Ale niestety, jak to często bywa w polityce i w życiu publicznym, spór o flagę staje się klasycznym problemem zastępczym. To przecież nie symbol Konfederacji zabijał Afroamerykanów zgromadzonych podczas spotkania modlitewnego w Charleston. Za spust broni pociągał młody, ale dorosły już człowiek. Zamiast kłócić się o flagę na maszcie, warto się zastanowić, co skłoniło go do tego odrażającego czynu. W jaki sposób Dylann Roof, który nie ukrywał swoich poglądów, mógł wejść w posiadanie broni i zadać śmierć modlącym się ludziom? I co się działo w jego głowie, kiedy utwierdzał się w przekonaniu, że masakra zapoczątkuje powszechną wojnę domową na tle rasowym. Dopiero gdy odpowiemy sobie na pytania o korzenie dzisiejszego rasizmu, powinniśmy zabierać się za zdejmowanie dwuznacznych symboli.

Jolanta Telega

[email protected]

 

Mass shooting in Charleston, South Carolina, USA

Mass shooting in Charleston, South Carolina, USA


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama