Rodziny o niskich dochodach korzystające z federalnej pomocy finansowej w zakresie korzystania z telefonów stacjonarnych lub komórkowych będą mogły liczyć też na darmowy szerokopasmowy internet.
Z usługi zwanej Lifeline, oferowanej od czasów Reagana, korzysta dziś 12 mln gospodarstw domowych znajdujących się na granicy i poniżej progu ubóstwa. Pomoc finansowa w postaci opłaty abonamentu wynosi 9,25 dol. na gospodarstwo na miesiąc, co przekłada się na 250 darmowych minut miesięcznie.
Rozszerzenie programu o internet szerokopasmowy nie oznaczałoby zwiększenia środków na program. Jak twierdzi przedstawiciel Federalnej Komisji Łączności (FCC), można by przyjąć, że rodzina korzystająca z internetu w ramach programu pokryłaby nadwyżkę kosztów. Musiałaby też wybrać – albo telefon, albo internet.
Propozycja trafi pod głosowanie FCC, ale biorąc pod uwagę, że zasiada w niej trzech demokratów (na pięciu członków komisji), uchwalenie jej jest właściwie pewne. Propozycja nie wymaga zgody Kongresu, gdyż fundusze na program nie pochodzą z podatków, ale dodatkowych opłat z rachunków Amerykanów za telefon.
Program budzi kontrowersje, zwłaszcza wśród republikanów, ze względu na szybko rosnącą liczbę beneficjentów i związane z nim oszustwa, m.in. obejmowanie pomocą osób niespełniających warunków programu. (as)
Reklama