Kubańscy uchodźcy, którzy osiedlili się w USA, już dawno zrezygnowali z planów zbrojnej interwencji na Kubę, aby pozbyć się braci Castro. Naciskają jednak nadal na Waszyngton, żeby nie pozostawał kompletnie bierny wobec sytuacji na Kubie. Dzięki sile ich głosów w wyborach władze federalne znalazły kompromis, jakim było uruchomienie niezależnych rozgłośni nadających na Kubę. Bowiem, tak na dobrą sprawę, w polityce Stanów Zjednoczonych wobec Kuby chodzi bardziej o wewnętrzne, amerykańskie sprawy niż o stosunki z Kubą.
Od samego zarania istnienia rozgłośni Martí władze USA miały nadzieję, że – podobnie jak to się stało w Europie Wschodniej w czasie zimnej wojny – nadawanie wolnych od cenzury informacji spowoduje destabilizację reżimu. Nie spodobało się to, rzecz jasna, władzom na Kubie, które poczuły się dotknięte przede wszystkim tym, że uruchamiając „wrogą rozgłośnię”, Amerykanie nadali jej imię XIX-wiecznego kubańskiego pisarza i działacza niepodległościowego José Martí, będącego największym bohaterem narodowym Kuby. Najbardziej dotknięty poczuł się sam Fidel Castro. W rezultacie Kuba zabroniła słuchania tego radia i zaczęła go zagłuszać.
Stany Zjednoczone wydają rocznie 27 mln dol. na funkcjonowanie Radia i TV Martí nadających na Kubę omijające cenzurę wiadomości"
Obecnie Radio Martí nadaje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Jego siedziba, na przedmieściach Miami, jest otoczona drutem kolczastym niczym instalacja militarna. Strzegą jej ochroniarze. Żeby wejść do środka, trzeba wylegitymować się w punkcie kontrolnym.
Sygnał Radia i TV Martí jest przesyłany z Miami do nadajnika w Key West, a stamtąd transmitowany przez Cieśninę Florydzką na Kubę. Nie ma dokładnych danych co do liczby odbiorców Radia TV Martí, ale wiele wskazuje na to, nie jest to zbyt liczna grupa. Potwierdzają to nieformalne sondaże prowadzone wśród osób, które przybyły z Kuby. Słuchalność jest niewielka, a jedną z głównych przeszkód jest zagłuszanie sygnału przez władze kubańskie. W najlepszym przypadku RadiaTV Martí słucha 20 proc. Kubańczyków raz w tygodniu.
Władze kubańskie chcą zamknięcia rozgłośni jako warunku na drodze do normalizacji stosunków między obu krajami, ale Amerykanie nie noszą się z takim zamiarem. Problemem jest mała słuchalność na Kubie w porównaniu do środków, jakie na działalność Radia i TV Martí przeznacza Kongres. W styczniu tego roku na forum Kongresu przedstawiono rezolucję domagającą się zaprzestania marnowania na ten cel pieniędzy podatników: „Stop Wasting Taxpayer Money on Cuba Broadcasting Act”.
W projekcie budżetu federalnego opracowywanego przez administrację Baracka Obamy przewiduje się modernizację środków telekomunikacyjnych służących do przekazywania informacji na Kubę.
Wojciech Minicz
Na zdjęciu: studio Radia Martí fot.Broadcasting Board of Governors - bbg.gov/Wikipedia