Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 16:34
Reklama KD Market
Reklama

FIFA po rosyjsku

Wieści o tym, że na prośbę FBI szwajcarskie władze aresztowały w Zurychu kilku czołowych członków zarządu organizacji FIFA i że staną oni w USA przed sądem pod zarzutem łapówkarstwa i kilku innych przestępstw, została przez kibiców piłkarskich na całym świecie przyjęta z zadowoleniem, by nie powiedzieć entuzjazmem. Choć o tym, że ludzie kontrolujący najpopularniejszy sport świata miewają dość mafijne nawyki mówi się od dawna, po raz pierwszy ktoś postanowił zrobić w tej sprawie coś konkretnego, nie lękając się zakulisowych pogróżek i pokątnych przetargów. Aresztowanie 14 osób pełniących w FIFA ważne role może stać się początkiem końca „feudalnego” okresu działania tej organizacji.

Jednym z nielicznych krajów, które nie przywitały akcji policji szwajcarskiej z zadowoleniem, jest Rosja. Sam Putin nie zabrał wprawdzie w tej sprawie głosu, ale jego bliscy współpracownicy wyrazili publicznie pogląd, że Amerykanie zorganizowali „spisek” przeciw szefom światowej piłki nożnej i że ukrytym celem tych poczynań jest pozbawienie Rosji prawa do organizacji mistrzostw świata w roku 2018. Zwracają uwagę na fakt, że FBI prowadziło przez dłuższy czas śledztwo, mimo że „Ameryce piłka nożna jest obojętna”.

Prawda wygląda jednak inaczej. Niezależnie od statusu tego sportu w USA, który zresztą ma się znacznie lepiej niż jeszcze w niedalekiej przeszłości, akt oskarżenia wymierzony jest nie tylko w działaczy FIFA, ale również w kilka organizacji promujących imprezy sportowe i kontrolujących dostęp do nich mediów. W grę wchodzą olbrzymie pieniądze, a jednym z największych graczy była amerykańska firma o nazwie Traffic Sports USA, której szef jest dziś jednym z oskarżonych. To właśnie ta firma miała w sumie zapłacić różnym przedstawicielom FIFA ponad 150 milionów dolarów łapówek za prawa medialne dotyczące dużych lukratywnych imprez, np. Copa America. W tym świetle zdziwienie Rosjan tym, że FBI zajmuje się tego rodzaju sprawą, jest śmieszne.

Z drugiej strony niepokój w Moskwie jest całkowicie zrozumiały. Od dawna krążą pogłoski o tym, że Rosji i Katarowi organizacja mundialu została przyznana w wyniku łapówkarstwa na wielką skalę i nielegalnego „kupowania” głosów. Władze Szwajcarii zapowiedziały tuż po akcji w Zurychu, że zamierzają przeprowadzić osobne śledztwo i wszystko to wyjaśnić. Zamiar ten z pewnością budzi na Kremlu strach, ponieważ wykrycie poważnych przestępczych nieprawidłowości może zakończyć się utratą prawa do organizacji mistrzostw, a to dla Putina byłaby prawdziwa katastrofa.

W kwietniu tego roku 13 amerykańskich senatorów wystosowało do szefa FIFA, Seppa Blattera, list, w którym domagali się przeniesienia mundialu w 2018 roku z Rosji do jakiegoś innego kraju. Argumentowali, że poczynania Rosjan wobec Ukrainy dyskwalifikują ten kraj jako gospodarza jednego z największych widowisk sportowych świata. Blatter, odwieczny dyktator światowej piłki nożnej, którego żadne oskarżenia na razie się nie imają, zaraz potem poleciał do Soczi, by zapewnić Putina osobiście, że wszystko jest w porządku i że Moskwa gościć będzie piłkarzy zgodnie z planem.

Problem w tym, że w świetle najnowszych wydarzeń nie bardzo wiadomo, czy dyktatura Seppa nie dobiega właśnie końca. Wprawdzie może on zostać ponownie wybrany na szefa organizacji, ale jego przyszłość zaczyna rysować się dość niepewnie. Jeśli w FIFA nastąpią rewolucyjne przetasowania, może się okazać, że dawne pokątne konszachty między Kremlem i elitą światowego piłkarstwa nie będą już mogły mieć miejsca. I bardzo dobrze.

Andrzej Heyduk

Na zdjęciu: protest w Zurichu, gdzie odbywa się kongres FIFA fot.Ennio Leanza/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama