Żona mężczyzny, który w czwartek uderzył swym samolotem w budynek Urzędu Podatkowego w Austin, w Teksasie, przekazała wyrazy współczucia ofiarom tragedii i ich rodzinom. 53-letni Joe Stack w geście desperacji roztrzaskał swój samolot Piper Cherokee PA-28 o budynek, w którym pracowało 200 osób.
Straż pożarna potwierdziła śmierć dwóch osoób, których tożsamości nie podano. W ciężkim stanie przebywa w szpitalu dwie kolejne osoby, 11-ście innych odniosło niegroźne obrażenia.
Mężczyzn, który od wielu lat miał problemy z IRS-em, pozostawił w internecie obszerny list, w którym pisze, że przemoc jest jedynym rozwiązaniem sytuacji, w której się znalazł.
Zanim Stack zdecydował się na desperacki krok, podpalił swój dom. Strażakom udało się uratować z niego żonę i córkę mężczyzny.
W specjalnym oświadczeniu, które w piątek przedstawił przyjaciel rodziny, Sheryl Stack pisze, że nie ma słów, aby wyrazić ogromny smutek i współczucie względem każdego, kogo dotknęła ta tragedia.
FBI kontynuuje dochodzenie. Śledczy w piątek spotkali się m. in. z księgowym Stacka, Billem Rossem. Jego nazwisko pojawia się w samobójczym liście opublikowanym w sieci.
Znajmmi i przyjaciele Joe Stacka są zszokowani jego czynem. Podkreślają, że nic nie wskazywało na to, że pałał tak ogromną nienawiścią do federalnych instytucji, w szczególności do Urzędu Podatkowego. Dla nich był sympatycznym człowiekiem z pasją muzyczną. Stack od lat grał w amatorskim zespole na gitarze basowej.
IN (CNN)
Reklama