Od 5 maja uczestnicy ubiegłorocznej loterii wizowej mogą sprawdzać, czy znaleźli się wśród szczęśliwców wylosowanych przez komputery Departamentu Stanu. Niestety, na zieloną kartę w ramach najnowszego programu DV (skrót od dywersyfikacji) może z roku na rok liczyć coraz mniej Polaków.
Z informacji opublikowanych przez Departament Stanu wynika, że o wygranej w loterii DV-2016 (zgłoszenia zbierano jesienią 2014 roku – przyp JT) zawiadomionych zostanie 629 rodaków. Tylko tylu. Czasy, kiedy Polacy z nawiązką wykorzystywali całą przysługującą im pulę to już odległa przeszłość. Z roku na rok liczba wylosowanych spada. Zmniejsza się też liczba wysyłających zgłoszenia na loterię.
Polacy wrócili do loterii po dłuższej przerwie zaledwie kilka lat temu. W kolejnych edycjach liczba szczęśliwców spadała – w DV-2013 wylosowano 2028 Polaków, w DV-2014 – 1552 (na ok. 40 tys. zgłoszeń), a w DV-2015 – 961 (35 tys. chętnych). Tegorocznych danych jeszcze nie podano. Wizy z tej ostatniej puli są jeszcze wydawane, ale w poprzednich edycjach wielu rodaków nie skorzystało z możliwości emigracji do USA – w DV-2013 przyznano 829 zielonych kart, w ramach DV-2014 już tylko 500. Dla porównania: dziesięć lat temu, w loterii DV-2005 około 150 tysięcy rodaków zapragnęło wyjechać na stałe do USA bądź zalegalizować pobyt w tym kraju. Polska wykorzystała wówczas całą pulę 3,5 tys. przysługujących jej wiz.
W ramach najnowszej edycji loterii DV-2016 zostanie przyznanych 50 tys. wiz. Amerykanie postanowili jednak zawiadomić o wygranej aż 91 tys. osób, biorąc pod uwagę, że wielu uczestników loterii nie zdecyduje się na wyjazd do USA. Sporo osób albo zmieniło już życiowe plany, albo wręcz traktowało udział w loterii jak zabawę. Zgłoszenia na loterię wysyła także wielu nielegalnych imigrantów, licząc na otwarcie się jakiejść furtki w amerykańskim prawie. Po raz kolejny przekonują się na własnej skórze, że loterie DV nie są furtką do legalizacji. Szanse na zwycięstwo są zresztą znikome, biorąc pod uwagę, że do losowania zakwalifikowano 11,4 miliona zgłoszeń. Razem z małżonkami i członkami rodzin chęć wyjazdu do USA wyraziło ponad 17 milionow osób.
Przyczyn spadku liczby chętnych do udziału w loterii, a tym samym i ich zwycięzców nie trzeba daleko szukać. Pisałam zresztą o tym w tym miejscu kilka miesięcy temu. Polacy tracą zainteresowanie Ameryką, mogąc szukać zatrudnienia w bliższej i socjalnie dużo bezpieczniejszej Europie Zachodniej. Europejska mapa chętnych do imigracji zasadniczo się zmieniła. Wystarczy popatrzeć na liczbę chętnych do wyjazdu w poprzedniej loterii DV-2015 (nowszych danych nie podano). Z Ukrainy zgłoszenia wysłało 1,2 miliona osób, Uzbekistanu 1,3 miliona, z Rosji – 265 tys., z maleńkiej Albanii – 198 tys., a z Mołdawii - 185 tysięcy. Zgłoszenia z kilku najludniejszych państw Afryki także liczy się w milionach. Nawet z małego azjatyckiego Nepalu wysłano ponad 800 tys. zgłoszeń. Liczba chętnych ma swoje przełożenie na liczbę wylosowanych: Ukraińcy – 4507 zawiadomionych, Uzbecy – 4300, Rosjanie – 2200, Albańczycy – 1931, Mołdawianie – 1854, Turcy –1795, Bułgarzy – 855, czy Białorusini - 811. W 2016 Polaków wyprzedzili nawet Niemcy (678), ale trzeba pamiętać, że to kraj ludnościowo ponaddwukrotnie większy.
Szczęśliwców czeka teraz kompletowanie dokumentów i wyścig z czasem. Wizy w ramach DV-2016 będą wydawane od 1 października br. przez kolejnych 12 miesięcy. Nawet Departament Stanu pogania w zawiadomieniach, że należy się śpieszyć z załatwianiem formalności. Wiz jest przecież dużo mniej niż zawiadomionych o wygranej. “Jak tylko zostanie wydanych 50 tys. wiz w roku fiskalnym 2016, program się zakończy” – ostrzega Departament Stanu. Osoby przebywające legalnie w USA, na przykład na wizach pracowniczych czy studenckich, będą mogły załatwić formalności przez Citizenship and Immigration Services. Pozostałych czeka załatwianie formalności przez konsulaty. Poza ogromną większością nielegalnych, których po wyjeździe z USA czekałaby pułapka – 3, lub10-letni zakaz wjazdu do Stanów. Prawnicy imigracyjni przypominają do bólu, że celem loterii wizowej nie jest legalizacja osób przebywających w USA bez ważnej wizy. Programy DV mają na celu dywersyfikację imigrantów napływających do USA, a nie pomaganie osobom już mieszkającym w Ameryce w zdobyciu zielonej karty.
W USA żyje tysiące Polaków, którzy wygrali zielone karty na loterii. Teraz jest ich coraz mniej. Pisałam już w tym miejscu, że tak naprawdę nie wiadomo tylko, czy powinniśmy się z tego powodu martwić, czy smucić. Jeśli spojrzeć na kraje wygrywające loteryjny wyścig trudno nie zauważyć biedy, braku wolności i krwawych konfliktów. Może lepiej zmienić to towarzystwo? Zresztą już sam powrót Polaków do loterii wizowych, począwszy od programu DV-2013 świadczył o spadku zainteresowania emigracją za ocean. "Zielone karty" rozlosowuje się przecież wśród obywateli państw “niedoreprezentowanych” w strukturze amerykańskiego społeczeństwa. Nasz powrót do loterii trzy lata temu oznaczał więc, że legalna imigracja z Polski do USA znacznie osłabła. A o tym, że nad Wisłą przemija mit Ameryki wiemy przecież nie od dziś.
Co poradzić naszym krewnym w Polsce, wiedząc, że szanse na zwycięstwo w loterii nie są zbyt duże? Statystycy porównują je do wygranej “trójki” w totka. Wysłanie zgłoszenia nic nie kosztuje, więc zawsze można jesienią spróbować aby w maju następnego roku zasiąść z drżeniem serca przed ekranem komputera i sprawdzić czy wśród ponad 10 milionów chętnych los się do nas uśmiechnął. Kolejna loteria – DV-2017 już za kilka miesięcy…
Jolanta Telega
Reklama