Świnia w makijażu, czyli co imigranci mają do powiedzenia DHS
Departament Bezpieczeństwa Narodowego (DHS) chce zmienić negatywny sposób, w jaki postrzegany jest w społeczności imigrantów. Zaprasza więc różne grupy etniczne i organizacje proimigranckie na spotkanie. Niektóre z nich poczuły się obrażone i powiedziały, że spotykać się nie zamierzają, bo DHS tylko chce zrobić dobre wrażenie a na prawdziwej zmianie polityki mu nie zależy. Pytanie, komu taka postawa zaszkodzi najbardziej? Raczej nie DHS…
- 04/10/2011 02:15 PM
Departament Bezpieczeństwa Narodowego (DHS) chce zmienić negatywny sposób, w jaki postrzegany jest w społeczności imigrantów. Zaprasza więc różne grupy etniczne i organizacje proimigranckie na spotkanie. Niektóre z nich poczuły się obrażone i powiedziały, że spotykać się nie zamierzają, bo DHS tylko chce zrobić dobre wrażenie a na prawdziwej zmianie polityki mu nie zależy. Pytanie, komu taka postawa zaszkodzi najbardziej? Raczej nie DHS…
„To jakby wymalować bardzo brzydką świnię szminką” – tak skomentowała zaproszenie największa organizacja proimigrancka w Illinois. Stanowa Koalicja na Rzecz Praw Imigrantów i Uchodźców oburzyła się zaproszeniem i wystosowała oświadczenie, w którym pisze, że DHS i podległym mu służbom wcale na zmianie dotychczasowej polityki nie zależy, a nowy program ma tylko polepszyć, mocno nadszarpnięty imigracyjnymi łapankami i deportacjami, wizerunek. Koalicja spotykać więc się z DHS nie zmierza i radzi, aby departament w inny sposób zbiegał o jej względy.
Pytanie tylko komu na czyich względach powinno tu zależeć. Z całym szacunkiem dla Koalicji, ale urzędnicy imigracyjni o niczyją przychylność zabiegać nie muszą. Mogą konsekwentnie wykonywać swoje obowiązki, a więc wyłapywać i odsyłać z USA tych, którzy złamali obowiązujące w tym kraju przepisy. Czy się to komuś podoba czy nie, taka ich praca i za to płacimy im my, podatnicy. To chyba dobrze, że w DHS istnieje świadomość, że z tego samego powodu departament i podległe mu służby (ICE, Border Patrol) są przez społeczności imigranckie szczerze znienawidzone i pora coś z tą nienawiścią zrobić. Stąd nowy program "Taking in to the Streets” (Wychodząc na ulice), skierowany do organizacji społecznych, lokalnych działaczy, grup etnicznych i mediów.
Obrażanie się tutaj może zaszkodzić tylko i wyłącznie tym, którym Koalicja powinna służyć: imigrantom. Z założenia - w pojedynku z agentami imigracyjnymi są oni bowiem na przegranej pozycji i to nie oni mogą federalnym władzom stawiać warunki. Wypadałoby więc przynajmniej pójść na spotkanie, wysłuchać tego co mają do powiedzenie przedstawiciele DHS i dopiero wtedy rozsyłać ewentualnie wszem i wobec oświadczenia ze słowami ostrej krytyki. Dialogiem, nawet z wrogiem można czasami wiele więcej uzyskać.
To nie pierwszy raz kiedy zaproszenie do stołu rozmów jest przez społeczność imigrancką ignorowane. W ubiegłym tygodniu w środmieściu Chicago odbyło się seminarium poświęcone przestrzeganiu praw człowieka, a w szczególności mniejszości etnicznych, zorganizowane przez Federalne Biuro Śledcze. Z zaproszenia na spotykanie dotyczące jakże ważnych kwestii oraz z możliwości dyskusji z agentami FBI, w tym z szefem chicagowskiej komórki Biura Robertem Grantem, nie skorzystały dwie duże polonijne organizacje. Z czystej grzeczności przemilczymy tu ich nazwy.
Przedstawiciele naszego portalu jako jedyni więc reprezentowali na spotkaniu z FBI Polonię.
Zaproszenie do udziału w poniedziałkowym spotkaniu otrzymała także nasza redakcja. My się nie obrażamy. Na spotkanie pójdziemy…
Magdalena I Pantelis
Reklama