Ostatnio odpieczętowane dokumenty sądowe zawierają makabryczne szczegóły dotyczące śledztwa w krematorium w Schiller Park i w firmie w Rosemont, która zajmuje się dostawą narządów i części ludzkiego ciała głównie do instytucji naukowych w celach badawczych. Dochodzenie wykazało, że fragmenty zwłok sprzedawano, nawet jeśli skażone były groźnymi zarazkami.
Odtajniony raport śledczych federalnych stwierdza, że podczas rewizji w Cremation Service Inc. w Schiller Park oraz Biological Resource Center w Rosemont, odkryli oni tysiące różnych części zwłok m.in. głowy, ręce, nogi i tułowie, a także mnóstwo narządów oraz próbek tkanek, które sprzedawane były na czarnym rynku ludzkich szczątków.
Zestawienia finansowe pokazują, że tułowie sprzedawane były za 5 tys. dol. za sztukę, ręce kosztowały 750 dol., głowy 500 dolarów.
Wiele z ludzkich szczątków skażonych było wirusami HIV, żółtaczki i gruźlicy i mogło stanowić zagrożenie dla preparujących je pracowników obu firm − konstatują śledczy.
Jak informują władze federalne, śledztwo zostało zapoczątkowane w Detroit i Phoenix, gdy okazało się, że tamtejsze krematoria i punkty dystrybucji szczątków ludzkich przechowują je na lodzie − a więc tak, jak do transplantacji − a nie w formalinie, jak w przypadku przeznaczenia na badania naukowe. Właściciel placówki w Detroit, profesor uniwersytetu, był podejrzany o handel skradzionymi narządami do przeszczepu.
Agenci federalni twierdzą, że dostawcą fragmentów ludzkiego ciała była firma Biological Resource Center of Illinois. Według śledczych firma okłamywała dawców organów, że nie zostaną one sprzedane.
Rewizję w krematorium Schiller Park i w firmie w Rosemont przeprowadzili w styczniu tego roku agenci Federalnego Biura Śledczego (FBI) i Federalnego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). W rezultacie przeszukania skonfiskowano m.in. setki dokumentów, które zostały zabrane przez agentów w wielkich pudłach.
Obie firmy maja tych samych właścicieli. Są nimi ojciec i syn, Donald Green i Donald Green II − prominenci lokalnego sektora pogrzebowego.
Reprezentujący ich prawnicy oświadczyli, że dokumentach sądowych zostały pominięte ważne informacje potwierdzające zgodność z przepisami procedur, jakie stosowne są przez obie firmy.
Prawnicy podkreślają, że ich klienci współpracują z władzami i jak dotąd nie postawiono im żadnych formalnych zarzutów.
(ao)
fot.123RF Stock Photo