W poniedziałek na ranem w chicagowskim klubie nocnym Delfin, wybuchła bójka. Awantura przeniosła się na zewnątrz, padły strzały. Dwóch mężczyzn zginęło na miejscu, jeden odniósł obrażenia.
- W lokalu wybuchła bójka. Ochroniarze wyrzucili awanturujących się na zewnątrz. Nagle usłyszeliśmy strzały. Wszyscy w klubie padli na ziemię, nie wiedzieliśmy kto ani skąd skąd strzelał – relacjonuje jeden z właścicieli nocnego klubu.
Na zewnątrz, na chodniku, na rogu ulic Webster i Ashland, leżały ciała dwóch mężczyzn. 41-letni Elijah Moore zginął od postrzału w klatkę piersiową, do 34-letniego Deonte Jacksona zabójca strzelił kilka razy. Ranny w nadgarstek 26-latek został przewieziony do Illinois Masonic Hospital, jego stan jest stabilny.
Policja nie ujawnia szczegółów zajścia, nieznane są przyczyny awantury, po której doszło do tragedii. Nie wiadomo kto strzelał. Trwa ustalanie okoliczności zdarzenia. W środku klubu były zainstalowane kamery, natomiast przed wejściem nie było kamer monitoringu.
(gd)
for.Brian Douglas/Flickr/Wikipedia
Reklama