Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:16
Reklama KD Market
Reklama

Klapa od kibla

Zarząd komisji TVN zakończył w tym tygodniu współpracę z Kamilem Durczokiem. Znaleziono potwierdzenie zarzutów molestowania i mobbingu w redakcji TVN. Jest smród, tym większy, że red. Durczok powiedział niedawno, że nigdy żadnej kobiety nie molestował.

Gdy tylko przeczytałem o wynikach prac komisji TVN, przypomniał mi się prezydent Clinton, który w absolutnie perfekcyjny sposób, patrząc prosto w oczy całemu światu, mówił, że z Moniką Lewinsky nic go nie łączyło. Jak się później okazało, połączenie w Gabinecie Owalnym było bardzo realne. Seks ze stażystką Ameryka była w stanie prezydentowi jeszcze wybaczyć, kłamstwo – już nie. Clinton nadużył zaufania i stracił wiarygodność.

Kłamstwo to ohydna rzecz. „Wszyscy kłamią” – powiedział mi ostatnio mój kolega biznesmen. Pewnie tak. Ale nie każdemu przystoi. Wiadomo, że kłamią politycy – to ich profesja, kłamstwa wyborcze to już w sumie norma, wszyscy wiemy, na czym polega gra o władzę. Adwokaci kłamią w obronie swoich klientów, lekarze – żeby pacjent na miejscu nie zszedł ze strachu. Kłamstwo wybaczamy na prawo i lewo. Dzieci kłamią z obawy przed konsekwencjami, dorośli jeszcze z żądzy zysku. Weźmy choćby sprzedawców samochodów – muszą kłamać, inaczej umarliby z głodu. Kłamstwo jest trudno wybaczalne w kilku przypadkach, wśród nich są nieprawdziwe zeznania majątkowe i lustracyjne polityków oraz jawne wciskanie kitu przez dziennikarzy. Tak jak obowiązkiem lekarza jest leczyć, tak obowiązkiem dziennikarza jest mówić prawdę, więcej, tropić i ujawniać kłamstwa. Kłamstwo to świadome i perfidne głoszenie nieprawdy. Powiedzenie, że białe jest czarne, że ręka, za którą mnie złapali, nie należy do mnie.

Rację ma prof. Magdalena Środa, pisząc, że Durczoka zgubiła pycha. To prawda, dodać należy, że były to kolejne piętra pychy, na które szef „Faktów” wchodził. Trzy osoby w redakcji TVN potwierdziły, że padły ofiarami mobbingu i molestowania. Zakładam, że tak inteligentny człowiek jak Kamil Durczok znał definicje i rodzaje zachowań naruszających etykę zawodową i obowiązujące nie tylko w pracy międzypłciowe standardy. Molestował i mobbingował świadomie, raz – traktując te zachowania jako normalne i oczywiste, dwa – czując się bezkarny niczym imperator, w ten sposób podkreślający swoją władzę. Tutaj przeliczył się po raz pierwszy. Z powodów, których jeszcze nie znamy, ktoś chciał Durczoka utrącić. Poszczuł go tygodnikiem „Wprost” i efekt osiągnął. Dopiero po aferze na całą Polskę naciskane przez wewnętrzną komisję ofiary zaczęły mówić. Drugi raz przeliczył się Kamil Durczok, wygłaszając stanowcze oświadczenie o niemolestowaniu nigdy żadnej kobiety. Mógł przecież powiedzieć, że odmawia komentarzy albo odniesie się do tego w przyszły wtorek. Był jednak tak pewny siebie, że pycha odebrała mu jasność widzenia. Liczył pewnie, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan, ofiary za milczenie dostaną pod stołem trochę pieniędzy i obietnice awansu, a sprawa rozejdzie się jak bąk puszczony w salonie. Błąd – stacja TVN jest właśnie sprzedawana, a Durczok byłby dla transakcji jak rysa na lśniącej karoserii – cena poszłaby w dół. Na takie ryzyko nikt z zarządu stacji nie może sobie pozwolić – Durczokowi pokazano drzwi. W jednej chwili został bez pracy i z wiszącym nad jego głową kłamstwem. Wizerunkowo – klapa od kibla. Proces wytoczony „Wprost”, słuszny zresztą, a dotyczący zapewne chamskiego wchodzenia w butach w prywatne życie dziennikarza – już nic tu nie pomoże. Mleko się rozlało, a stół jest rzeczywiście mocno... no mniejsza z tym. Nikt za Durczoka tego bałaganu nie sprzątnie.

Co dalej, Panie redaktorze Durczok? Na początek proszę wyguglować sobie słowo „pokora”. Nie ta od upokorzenia ani dwóch ssących cieląt. To pokora, która przywraca odpowiednią perspektywę i trzeźwość widzenia, przeciwieństwo pychy i egocentryzmu. To, co nastąpi później, zależy od Pana klasy. Bill Clinton po ujawnieniu „afery rozporkowej” przyznał się do kłamstwa i przeprosił za swoje zachowanie – publicznie, w najlepszym czasie antenowym. Tym samym pokazał, że nie jest tchórzem, że nie idzie w zaparte. Proszę pokazać klasę Panie Kamilu, opowiedzieć jak to było, wywalić szczegóły i okoliczności. Wiarygodności pewnie Pan nie odzyska, zaufania też nie, ale odzyska Pan twarz. Choćby na tyle, żeby Pana pozew przeciwko „Wprost” nie wyglądał jak żałosne chwytanie się brzytwy. Proszę stworzyć precedens w polskim życiu publicznym i zamiast brnąć w kłamstwo i wdrapywać się na kolejne poziomy wstydu – nie iść w zaparte. Wtedy za parę lat emocje opadną, Pan przejdzie parę szkoleń dotyczących etyki pracy i gruntowną psychoterapię, która przynajmniej przytępi w Panu nabyty, wyuczony seksizm. A dalej – zobaczymy. Może przyjmą Pana z powrotem do „Faktów”. Może napisze Pan książkę. Ja ją wtedy chętnie kupię.

Grzegorz Dziedzic

Na zdjęciu: Siedziba główna TVN w Warszawie fot.Wikipedia

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama