Bez względu na to, czy nazywają się agnostykami, ateistami, deistami lub świeckimi humanistami, ich liczba w Stanach Zjednoczonych niezmiennie wzrasta – mieszkańcy USA masowo uciekają od religii zorganizowanej.
W ubiegłym roku po raz pierwszy w dorocznym sondażu Public Religion Research Institute (PRRI) protestanci stanowili mniej niż połowę badanych, co wskazuje, że tylko 47 proc. mieszkańców USA identyfikuje się jako wyznawcy protestantyzmu – najwięcej osób, bo 81 proc., w Missisipi, a tylko 10 proc. w Utah.
Osoby niezwiązane z żadną religią (zwane po ang. „nones”) stanowiły 22 proc. badanych – tyle samo co katolicy. Co więcej, wybór ten padał najczęściej w 13 stanach, a w 15 był na drugim miejscu. Prym pod tym względem wiodą Waszyngton, Oregon i New Hampshire, gdzie jedna trzecia mieszkańców nie identyfikuje się z żadną religią. Podobnie wysoki odsetek uzyskały Ohio i Wirginia.
Z badań wynika także, że seniorzy trzy razy częściej należą do wspólnoty religijnej niż młodzi Amerykanie. A na przykład biali chrześcijanie stanowią mniejszość religijną w 19 stanach i trzeba się spodziewać, że trend ten będzie się nasilał.
Tak poważne zmiany kulturowe mają także wpływ na politykę w kraju – oprócz ewangelickich protestantów to osoby nienależące do żadnych wyznań już przechylają polityczną szalę – oceniają eksperci. Czy to ci drudzy pomogli Obamie wygrać drugą kadencję?
Więcej informacji można znaleźć w interaktywnym atlasie amerykańskich wartości publikowanym przez PRRI, na stronie http://ava.publicreligion.org/
(as)
fot.ehrendreich /EPA
Reklama