Reginal Z. Brown jest oskarżony o narażenie na niebezpieczeństwo i nieudzielenie pomocy 2-letniemu chłopcu, który został pod jego opieką. Chłopiec wypił znaleziony w mieszkaniu metadon i zmarł w wyniku zatrucia opiatową substancją.
Do tragedii doszło w czerwcu zeszłego roku w dzielnicy North Lawndale w Chicago. Reginal Z. Brown miał opiekować się 2-letnim Mickelem, pod nieobecność matki dwulatka, która zostawiła synka na trzy dni pod opieką mężczyzny. W nocy przed tragedią, w mieszkaniu nocowała dziewczyna Browna, narkomanka, i to ona pozostawiła w mieszkaniu pojemnik z metadonem, substancją likwidującą objawy heroinowego głodu.
Rano mężczyzna zobaczył, jak dwulatek pije metadon, postanowił jednak poczekać na rozwój wypadków. Nie przejął się, gdy chłopiec nie mógł utrzymać równowagi, a bełkoczącemu, ledwie przytomnemu dziecku kazał iść do sypialni. Dopiero po południu, gdy stan nieprzytomnego Mickela pogarszał się, mężczyzna wezwał pogotowie i rozpoczął reanimację. Dziecko zostało przewiezione do szpitala, gdzie stwierdzono jego zgon.
Sekcja zwłok ustaliła, że Mickel zmarł na skutek zatrucia metadonem. Opiekun przebywa w areszcie, sędzia wyznaczył kaucję w wysokości 350 tys. dolarów. Stanowy departament ds. dzieci i rodziny (Illinois Department of Children and Family Services) prowadzi śledztwo w sprawie zaniedbań, które doprowadziły do tragicznej śmierci chłopca.
(gd)
Na zdjęciu: Reginal Brown fot.Chicago Police
Reklama