Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 00:20
Reklama KD Market

Będzie dogrywka wyborcza. Porażka polonijnych kandydatów

/a> Rahm Emanuel w drugiej turze zmierzy się z Jesusem Chuy Garcią fot.Tannen Maury/EPA/Jesus Chuy Garcia Facebook


Po wyborach 24 lutego burmistrza Rahma Emanuela i jego kontrkandydata Jesusa „Chuy” Garcię – który uzyskał dobry wynik dzięki zrywowi latynoskich wyborców i poparciu prominentnych latynoskich polityków – czeka dogrywka. Wybory uzupełniające 7 kwietnia odbędą się też w osiemnastu okręgach miejskich.

Silny elektorat i miliony - to nie wszystko 

Pomimo wielu milionów dolarów wydanych na spoty polityczne Rahmowi Emanuelowi nie udało się zdobyć wymaganej większości ponad 50 proc. głosów, dzięki której uniknąłby dogrywki, jak w poprzednich wyborach w 2011 roku. Emanuel uzyskał 45 proc. głosów, a jego kontrkandydat Jesus „Chuy” Garcia – 34 procent.

Garcia, członek Rady Powiatu Cook, były radny chicagowski, z zawodu urbanista, zaktywizował latynoskich wyborców. Uzyskał też pomoc kilku związków zawodowych, w tym nauczycieli chicagowskich z ich szefową Karen Lewis oraz latynoskich polityków. Jednak mobilizacja Latynosów nie gwarantuje Garcii wygranej w kwietniu. Musi zapewnić sobie poparcie innych wyborców, którzy z powodu chociażby złej pogody nie poszli głosować 24 lutego.

Obydwu kandydatom potrzebne też będą mocne, rzeczowe argumenty, bo już nie wystarczą wzajemne ataki. Muszą się wypowiedzieć konkretnie w sprawie m.in. załatania dziur w budżecie, niedoborów w funduszach emerytalnych pracowników miasta, redukcji przestępczości, zatrudnienia większej liczby policjantów i podniesienia poziomu szkolnictwa.

Fioretti dopiero czwarty

Zaledwie 7 proc. głosów i dopiero czwarte miejsce w wyścigu o fotel burmistrza uzyskał Robert „Bob” Fioretti, kandydat włosko-polskiego pochodzenia. Wyprzedził go afroamerykański biznesmen milioner Willie Wilson z wynikiem 11 proc. głosów. Trzecie miejsce Wilsona było dużą niespodzianką, ponieważ najsłabiej wypadł podczas debat kandydatów i nawet był przedmiotem żartów. Dobra lokata Wilsona to rezultat intensywnej kampanii reklamowej w mediach tuż przed wyborami, którą sfinansował z własnej kieszeni. Jego przypadek potwierdza siłę i skuteczność płatnej propagandy. Fioretti dysponował bardzo skromnymi funduszami i nie mógł zainwestować w ogłoszenia polityczne.

Dlaczego przegrała Anna Góral

Nie miała też szczęścia w wyborach polonijna kandydatka Anna Góral, która poniosła porażkę w 23. okręgu miejskim z wynikiem 15 proc. głosów. Obecny radny Mike Zalewski wygrał kolejną kadencję, uzyskując około 67 proc. głosów. Na drugim miejscu znalazł się Martin Arteaga z 18 procentami głosów.

W opinii Anny Góral na jej porażkę złożył się szereg czynników, ale najbardziej niezwykle niska frekwencja wyborów w 23. okręgu. – Do głosowania poszło niewiele ponad 9 tys. osób, z czego 6 tys. stanowiło bazę wyborczą radnego Mike’a Zalewskiego. Pozostałe 3 tys. rozłożyło się na mnie i Martina Arteagę. Na dodatek Zalewski uruchomił swój aparat polityczny. Setki pracowników kampanijnych rozrzuciło oczerniające mnie ulotki. Jednak już pogodziłam się z porażką, śpię spokojnie i nie mam do nikogo żadnych pretensji − mówi w rozmowie z nami Góral.

Polska imigrantka nie wyklucza jednak, że mimo trzech porażek, będzie się ponownie ubiegać o jakiś urząd. – Nigdy nie mówię nigdy, ponieważ nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Jeśli nie będę kandydować, to z pewnością wesprę i pomogę innym aspirującym na urzędy publiczne. Chętnie podzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą − zapewnia.

/a> fot.tpsdave/pixabay.com/Justin Lane/EPA


Porażka Jerry'ego Paszka w 38. okręgu

Syn polskich imigrantów, członek Związku Narodowego Polskiego, sierżant policji Jerry Paszek zajął dopiero trzecie miejsce, uzyskując 11 proc. głosów, a emerytowany pracownik władz miasta Michael Duda − piąte z wynikiem 6 procent. To stracona szansa Polonii w 38. okręgu, w którym mieszka duża liczba naszych rodaków, a z którego odchodzi w maju na emeryturę radny Tim Cullerton, kończąc w ten sposób ponad 30-letnie rządy swojej rodziny w rejonie dzielnic Portage Park i Dunning.

Nowym radnym będzie Nicholas Sposato. Odniósł zwycięstwo nad sześcioma rywalami zdobywając 52 proc. głosów. Drugie miejsce zajęła popierana przez Cullertona Heather Sattler – 17 procent. W wyścigu brało udział jeszcze dwóch kandydatów.

Sposato dotychczas był radnym 36. okręgu, ale po zmianie mapy administracyjnej miasta okazało się, że teraz mieszka w 38. okręgu. W wyborach popierany był przez związki zawodowe CTU (nauczycieli) i SEIU (pracowników sektora usług), a także przez posła stanowego Roberta Martwicka i senatora stanowego Johna Mulroe.

Kandydat przeprasza Związek Narodowy Polski

Ostra rywalizacja miała miejsce w 36. okręgu. Dwóch spośród czterech kandydatów − Omar Aquino i Gilbert Villegas − intensywnie zabiegało o głosy. Zarówno Aquino, jak i Villegas spotkali się z zarządem Kongresu Polonii Amerykańskiej i Związku Narodowego Polskiego. Po wizycie szef kampanii Villegasa Justin Heath błędnie uznał, że jego kandydat otrzymał oficjalne poparcie ZNP i umieścił na ulotce propagandowej nieprawdziwą informację razem z logo polonijnej instytucji, której notabene nie wolno udzielać rekomendacji politycznych ze względu na status organizacji bratniej pomocy.

Villegas i Heath skontaktowali się z prezesem ZNP i KPA Frankiem Spulą, by przeprosić za pomyłkę. Heath przyznał się do niej także w liście przysłanym do „Dziennika Związkowego”. Zapewnił, że ulotka miała limitowaną edycję i nie została powielona, gdy okazało się, iż zawiera błędne informacje.

Obaj kandydaci zabiegający o poparcie Polonii zmierzą się w dogrywce. Omar Aquino uzyskał 36 proc. głosów, a Gilbert Villegas − 33 procent.

Déjà vu w 45. okręgu

W 45. okręgu − w którym znajduje się siedziba naszej gazety i mieszkają wyborcy polskiego pochodzenia − powtarza się sytuacja sprzed czterech lat, a więc pojedynek między Johnem Areną i Johnem Garrido. Poprzedni wygrał Arena przewagą zaledwie 30 głosów. Radny Arena zmierzy się ponownie z Garrido, ponieważ w pierwszej turze wyborów zdobył 45 proc. głosów − za mało, by uniknąć dogrywki. W wyścigu z udziałem jeszcze dwojga innych kandydatów Garrido uzyskał 40 procent głosów.

Zarówno Arena, jak i Garrido, policjant i prawnik, którego żona jest Polką, zabiegają o głosy polskiej społeczności. Przed pierwszą turą wyborów nawiązali kontakty z „Dziennikiem Związkowym”, ZNP i KPA, przedstawili swoje programy wyborcze i przekonywali, że zasługują na poparcie Polonii.

Nie pomogły polityczne dynastie...

W dwóch okręgach spadkobiercy znanych dynastii politycznych zostali zmuszeni do dogrywek. W szranki wyborcze ponownie stanie w 11. okręgu Patrick Daley Thompson, krewny byłego burmistrza, który w trzyosobowym wyścigu zdobył 48 proc. głosów. Zmierzy się ze zdobywcą drugiego miejsca Johnem S. Kozlarem, młodym prawnikiem i działaczem społecznym, który uzyskał 36 procent głosów. 11. okręg, na południu miasta, obejmuje dzielnicę Bridgeport, bastion polityczny rodziny Daley.

W 33. okręgu, który zahacza o Jackowo, gdzie wciąż mieszka sporo Polaków, radna Deb Mell, córka poprzedniego radnego Richarda Mella, zdobyła 49,7 proc. głosów. Choć była blisko wygranej, w kwietniu zmierzy się z Timem Meeganem, który uzyskał 35 procent głosów.

Długoletni radni w opałach

Na północnym zachodzie miasta, w rejonie zamieszkanym przez Polaków, dwóch radnych znalazło się w tarapatach. W 31. okręgu radny Ray Suarez, sprawujący też funkcję wiceburmistrza, otrzymał 48 proc. głosów. W wyborach uzupełniających zmierzy się z Milly Santiago, byłą dziennikarką, która uzyskała 37 procent. Obydwoje, Suarez i Santiago, spotkali się z Polonią i udzielili wywiadów „Dziennikowi Związkowemu”.

W 10. okręgu na południu miasta John Pope zdobył 44 proc. głosów i zmierzy się z Susan Sadlowski-Garza, pedagogiem, działaczką społeczną i związkową, która uzyskała 24 proc. głosów.

Zdecydowanej porażki doświadczył  radny Rey Colon w 35. okręgu, obejmującym część Jackowa. Został pokonany przez Carlosa Ramireza Rosę, politologa, działacza imigracyjnego, który zdobył aż 67 proc. głosów i będzie nowym radnym. Colon przegrał 33 punktami procentowymi.

Referendum

Wyborcy chicagowscy głosowali też w referendach doradczych. W większości okręgów miejskich można było poprzeć lub odrzucić propozycję wyborów do rady szkolnej (Chicago Board of Education), której członkowie są obecnie mianowani przez burmistrza. Ponad 90 proc. wyborców w Chicago opowiada się za zmianą metody selekcji członków rady szkolnej. Referendum nie ma jednak mocy wiążącej. Ma ono charakter tylko doradczy, a ostateczna decyzja w tej kwestii należy do parlamentu stanowego. Na razie nie wiadomo, czy ustawodawcy wezmą pod uwagę opinie chicagowskich wyborców.

Słaba frekwencja

W pierwszej turze tegorocznych wyborów municypalnych głosowało tylko 33 proc. zarejestrowanych wyborców, to mniej niż cztery lata temu, gdy do urn poszło 42 procent. Zarejestrowanych zostało 1 421 430 wyborców, ale głosowało tylko 471 464.

Spadek frekwencji wyborczej przypisywany jest różnym czynnikiem, m.in. złej pogodzie i zniechęceniu wyborców, którzy uważają, że pojedynczy głos nie jest ważny i nie ma wpływu na decyzje rządzących.

Alicja Otap

[email protected]

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama