Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 10:35
Reklama KD Market

Narciarskie MŚ - triumf Norweżek w sztafecie 4x5 km, Polki piąte



Polki w składzie Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz i Sylwia Jaśkowiec zajęły piąte miejsce w sztafecie 4x5 km w narciarskich mistrzostwach świata w Falun. Wygrały Norweżki - Heidi Weng, Therese Johaug, Astrid Uhrenholdt Jacobsen i Marit Bjoergen.Jako drugie ze stratą 29,2 s dobiegły Szwedki, a trzecie były Finki - 30,8. Polki straciły do Norweżek 1.52,3 min.

- Myślałam, że będziemy bliżej Finek, ale już na pierwszej zmianie Aino-Kaisa Saarinen pobiegła po prostu niesamowicie. Gdyby mi ktoś powiedział przed mistrzostwami, że zarówno nasza drużyna sprinterska, jak i sztafeta zajmą miejsca lepsze od Niemek, to bym nie uwierzyła - przyznała Kowalczyk.

Sztafetę zaczęła Kubińska, która trasę pokonała jako piąta, wówczas na czele były Finki. Do nich straciła 41,5 s i biegła niewiele za Rosjanką.

- Dla mnie najważniejsze było, abyśmy zajęły miejsce w ósemce, a wszystko co wyżej to po prostu olbrzymia nagroda za lata bardzo ciężkiej pracy. Korzystając z okazji przepraszam mojego męża za to, że przez ostatni rok tak go odstawiłam na bok. Na pierwszym miejscu były dla mnie biegi, ale teraz na pewno się to zmieni - zapewniła Kubińska.

Zadaniem biegnącej na drugiej zmianie Kowalczyk było odrobienie strat, ale najbardziej utytułowana polska narciarka miała za rywalki m.in. Norweżkę Therese Johaug czy Szwedkę Charlotte Kallę. Te zawodniczki uciekły podopiecznej Aleksandra Wierietielnego, ale za to zdołała ona wyprzedzić Rosjankę i Marcisz na swój odcinek ruszyła jako czwarta ze stratą 1.02,5 min.

- Bardzo się stresowałam już od wczoraj. Bardzo mi zależało, aby obronić pozycję, którą wypracowała Justyna. Co ja bym dziewczynom powiedziała, gdybym zawaliła? Biegłam ile tchu, serce mi waliło bardzo mocno, ale najważniejsze, że się udało - powiedziała Marcisz.

Najmłodsza w sztafecie Polka zdołała utrzymać czwarte miejsce, ale z wypracowanej przez Kowalczyk przewagi niewiele zostało i Jaśkowiec musiała odeprzeć atak Amerykanki i Niemki. Z reprezentantką USA brązowa medalistka tych mistrzostw w drużynowym sprincie nie zdołała wygrać, ale na metę dotarła jako piąta - 2,3 s za Amerykanką i 2,2 przed Niemką.

- Jessica Diggins była bardzo mocna, zresztą Nicole Fessel też. Bardzo się cieszę, że udało się zająć piąte miejsce - krótko podsumowała Jaśkowiec, która spieszyła się na kontrolę antydopingową.

To był najlepszy bieg sztafetowy w wykonaniu Polek od 1968 roku, kiedy podczas igrzysk olimpijskich w Grenoble biało-czerwone także zajęły piąte miejsce.

- Jestem z dziewczyn bardzo dumna. Bardzo ładnie każda walczyła. To świetna pozycja wyjściowa, by w przyszłości walczyć o więcej. Mam nadzieję, że się szybko nie zestarzeję i razem zrobimy porządek na podium - podkreśliła Kowalczyk.

Dwukrotna złota medalistka olimpijska liczy, że może to nastąpić już za dwa lata, na kolejnych mistrzostwach świata.

- W Lahti jest fajna trasa. Na końcu jest ostry zjazd, więc jak będziemy miały szczęście to rywalki się poprzewracają - zażartowała.

Złoto dorzuciła do kolekcji Bjoergen. To jej 21. medal w mistrzostwach świata, a 14. z najcenniejszego kruszcu. Łącznie z igrzyskami olimpijskimi ma w dorobku 31 krążków największych imprez.

Norweżki były w czwartek poza zasięgiem rywalek. Bjoergen na ostatnią zmianę ruszała z przewagą 17,8 s. Natomiast Szwedki i Finki walkę toczyły do samego końca.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama