Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec wywalczyły brązowy medal w sprincie drużynowym techniką dowolną w narciarskich mistrzostwach świata. W szwedzkim Falun tytuł wywalczyły Norweżki Maiken Caspersen Falla i Ingvild Flugstad Oestberg.
Norweżki rywalizację ukończyły w czasie 14.29,57. Drugie były reprezentantki gospodarzy Stina Nilsson i Ida Ingemarsdotter, które straciły do triumfatorek 8,17 s. Kowalczyk i Jaśkowiec minęły metę 0,31 s później.
Na pierwszej zmianie, gdy na trasę wbiegała druga z biało-czerwonych, Polki plasowały się na trzecim miejscu. Jaśkowiec zdołała przesunąć się na drugą lokatę i ustępowała tylko Niemce Denise Herrmann. Kowalczyk nie zdołała utrzymać na dłużej tej pozycji.
Na półmetku wyraźnie prowadziły już Norweżki, które systematycznie powiększały przewagę. Narciarka z Kasiny Wielkiej w drugiej części rywalizacji zdołała jeszcze awansować na drugie miejsce, mając za plecami Szwedkę i Niemkę. W końcówce kibice obejrzeli zaciętą walkę o srebro. Jaśkowiec i Herrmann nie miały jednak wiele do powiedzenia w pojedynku ze skutecznie finiszującą Nilsson.
28-letnia zawodniczka AZS AWF Katowice z dobrej strony pokazała się także we wcześniejszym półfinale. Walnie przyczyniła się do awansu Polek do decydującego biegu. Na każdej ze swoich zmian poprawiała lokatę biało-czerwonych, w pewnym momencie dając im nawet prowadzenie. Kowalczyk zaczynała mocno, ale w drugiej części dystansu wyraźnie słabła.
To pierwszy w historii polski medal MŚ w tej konkurencji. Kowalczyk ma ich łącznie w dorobku osiem - dwa złote oraz po trzy srebrne i brązowe. Jaśkowiec nigdy wcześniej nie stanęła na podium imprezy tej rangi.
Norweżki poprzednio tytuł w drużynowym sprincie wywalczyły 10 lat temu, gdy konkurencja ta debiutowała w MŚ. Po raz pierwszy zaś na podium zabrakło Finek, które zostały sklasyfikowane na 10. miejscu.
Biało-czerwone powtórzyły w niedzielę udany start z jedynych w tym sezonie zawodów Pucharu Świata w tej konkurencji. W styczniu w estońskiej miejscowości Otepaeae również zajęły trzecie miejsce, także za Norweżkami i Szwedkami.
Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec pobiegły perfekcyjnie - ocenił Józef Łuszczek. Polki wywalczyły w Falun brązowy medal w sprincie drużynowym techniką dowolną w narciarskich mistrzostwach świata.
- Tak pięknego biegu w wykonaniu Justyny i Sylwii jeszcze nie widziałem - technicznie i taktycznie był perfekcyjny - cieszył się z pierwszego w historii polskiego medalu drużynowego mistrz globu w biegach narciarskich z 1978 roku.
Złotemu (15 km) i brązowemu medaliście (30 km) z Lahti najbardziej podobała się walka Polek na zakrętach.
- Obie niezwykle inteligentnie rozgrywały ten fragment biegu, wykańczając np. atak niemal na samym wirażu. To powodowało, że zablokowane i wybite z rytmu przeciwniczki nie miały już właściwie szans - podkreślił.
Łuszczek zauważył, że Kowalczyk odzyskała lekkość biegu. - Dziś to była dawna Justyna, multimedalistka olimpijska i jedna z najlepszych zawodniczek na świecie. Mam też wrażenie, że odzyskała pewność siebie, a to dodało jej skrzydeł i dobrze rokuje na kolejne starty.
(PAP)
Reklama