Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów po stojącym na wysokim poziomie, emocjonującym meczu pokonali PGE Skrę Bełchatów 3:1 i zajęli pierwsze miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej ekstraklasy.
Był to pojedynek godnych siebie rywali. W pełnej kibiców hali Podpromie spotkali się mistrz z wicemistrzem Polski. Było w tym meczu wszystko, co w siatkówce jest najpiękniejsze - świetne akcje, asowe zagrywki, obrony, ale także pomyłki zawodników i sędziów, nerwy, żółte i czerwona karta. Nadkomplet kibiców szczególnie duże emocje przeżywał w drugim secie, wygranym przez gospodarzy po 46 minutach 37:35.
W tej partii Resovia miała inicjatywę. Prowadziła 12:8, 14:10 i 23:20. Kolejne cztery punkty zdobyła jednak Skra i miała piłkę setową. Od tego momentu zaczęła się gra nerwów, gra psychologiczna. Raz jedni mieli setbola, raz drudzy. Po tym jak sędzia odgwizdał podwójne odbicie Ferdinandowi Tille, Resovia przeważała 36:35, w kolejnej akcji Piotr Nowakowski zagrał jak trzeba i w meczu był remis 1:1.
- My byliśmy zdenerwowani, Skra też. Wygraliśmy jednak tę wojnę nerwów i zmieniliśmy obraz gry. Graliśmy pewniej i spokojniej, a goście popełniali błędy, zaczęli wprowadzać zmiany. Bardzo dużą rolę odegrała nasza zagrywka, ona była kluczowa. Bełchatów miał duże problemy na przyjęciu - oceniał Nikołaj Penczew, przyjmujący z Rzeszowa.
Trzeciego seta wygrali rzeszowianie, którzy wzmocnili atak. Po tym jak czerwoną kartkę za krytykowanie decyzji sędziów otrzymał szkoleniowiec Skry Migeuel Falasca, było 6:2 dla miejscowych, którzy po akcji Marko Ivovica prowadzili 20:14. Po zagrywkach Nicolasa Marechala "zrobiło się" 21:21. Końcówka należała jednak dla Resovii, która jednak najadła się strachu.
Czwarty set był ostatnim. Resovia miała inicjatywę na zagrywce i na siatce. Uzyskała wysoką przewagę i nie pozwoliła odrodzić się Skrze.
- Trochę nam smutno, bo nic nie wywozimy z Rzeszowa, ale widowisko mogło się podobać. Przez pierwsze trzy sety stało na wysokim poziomie. Niestety, sędziowie też nie stanęli na wysokości zadania. My byliśmy nerwowi, kibice i trenerzy też. Nikomu to nie służy. Gospodarze grali bardzo dobrze, mocno zagrywali i trafiali - skomentował Karol Kłos, środkowy Skry.
Resovia i Skra kolejny raz mogą się spotkać w Berlinie podczas Final Final Four Ligi Mistrzów. "Życzę tego obu zespołom i ich kibicom" - powiedział Kłos.
W I rundzie play off Plus Ligi Resovia spotka się z Cerrad Czarnymi Radom, a Skra z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Jedni i drudzy twierdzą, że czeka ich trudna przeprawa. Początek play off już w środę, rywalizacja toczyć się będzie do dwóch wygranych.
(PAP)
Reklama