Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 08:26
Reklama KD Market

LM siatkarzy - awans PGE Skry Bełchatów



W rewanżowym meczu pierwszej rundy play off Ligi Mistrzów siatkarzy PGE Skra Bełchatów w łódzkiej Atlas Arenie wygrała z włoskim zespołem Cucine Lube Treia 3:1 (26:24, 19:25:, 25:22, 25:21) i awansowała do kolejnej fazy rozgrywek.

Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem mistrzów Polski 3:0. W następnej rundzie podopieczni trenera Miguela Falaski zmierzą się z inną włoską drużyną - Sir Safety Perugia, która w 1. rundzie play off wyeliminowała ekipę Jastrzębskiego Węgla.

PGE Skra Bełchatów: Nicolas Marechal, Srecko Lisinac, Nicolas Uriarte, Facundo Conte, Karol Kłos, Mariusz Wlazły - Ferdinand Tille (libero) – Aleksa Brdjovic, Michał Winiarski, Andrzej Wrona, Wojciech Włodarczyk, Konrad Piechocki.

Cucine Lube Treia: Marko Podrascanin, Michele Baranowicz, Bartosz Kurek, Dragan Stankovic, Giulio Sabbi, Simone Parodi - Hubert Henno (libero) - Alessandro Paparoni, Jiri Kovar, Alessandro Fei, Natale Monopoli, Konstantin Shumov.

Bełchatowianie w ubiegłym tygodniu we Włoszech zwyciężyli 3:0 i w Łodzi musieli wygrać już tylko dwa sety, by cieszyć się z awansu. Nie zadowolili się jednak wykonaniem planu minimum i po raz drugi pokonali włoską drużynę.

W zespole gości od początku meczu zagrał Bartosz Kurek, który z powodu problemów zdrowotnych nie wystąpił w pierwszym spotkaniu. Z Polakiem w składzie Włosi prowadzili przez większą część seta i dopiero w końcówce oddali inicjatywę miejscowym, którzy po punktowej zagrywce Francuza Nicolasa Marechala zwyciężyli 26:24.

Kolejną partię znów lepiej zaczęli przyjezdni. Tym razem wypracowali sobie jednak dużo większą przewagę punktową (8:4, 16:9, 21:13) i mimo słabszego momentu w końcówce pewnie wygrali seta 25:19, doprowadzając do remisu.

Trzeci set przesądził o losach awansu. Lepiej rozpoczęła go PGE Skra (5:2), ale na pierwszą przerwę techniczną zespoły schodziły przy jednopunktowym prowadzeniu gości (8:7). Później gracze bełchatowianie odzyskali inicjatywę i nie oddali jej już do końca partii. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:12, a po ataku Argentyńczyka Facundo Conte z lewego skrzydła wygrali seta 25:22 i zapewnili sobie awans do kolejnej rundy.

Czwarta odsłona również przebiegała pod dyktando mistrza Polski, który w środkowej części uzyskał kilkupunktowe prowadzenie. Nieźle spisywał się w tym okresie rezerwowy Wojciech Włodarczyk.

Po meczu powiedzieli:

Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry Bełchatów): "Cieszę się, że w tej chwili jest inna formuła rozgrywek, bo w przeszłości nie zawsze drużyna lepsza wchodziła do następnej rundy. Teraz decydują punkty zdobyte w dwumeczu i dopiero w przypadku takiej samej liczby jest tzw. złoty set. To bardzo sprawiedliwe. I dzięki temu wynik, który uzyskaliśmy we Włoszech, stawiał nas w trochę lepszej sytuacji, aczkolwiek nic nam jeszcze nie dawał, bo musieliśmy wygrać przynajmniej dwa sety. Na pewno jednak inaczej się gra mając taką zaliczkę w postaci wyjazdowej wygranej "za trzy". W takiej sytuacji trudniej jest rywalom. Cieszymy się, że nie zmarnowaliśmy tej zaliczki. Cieszy nas również to, że jak zwykle w Łodzi dopisali kibice i mogliśmy się zaprezentować przed tak liczną publicznością. Do tego wygraliśmy mecz i awansowaliśmy do następnej rundy, więc był to dla nas udany dzień".

Kacper Piechocki (libero PGE Skry Bełchatów): "Mimo zwycięstwa we Włoszech docenialiśmy klasę rywala, bo w tej fazie rozgrywek nie ma już słabych drużyn. Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania, ale czujemy się mocni i wiemy, że przy naszym dobrym dniu możemy pokonać każdego. Cały czas byliśmy skoncentrowani, co pokazał czwarty set. Mieliśmy już wówczas awans, na boisko wyszła teoretycznie druga szóstka i udowodniliśmy, że mamy na tyle silny skład, że w każdym ustawieniu jesteśmy w stanie wygrywać nawet z tak silnym rywalem. Okazaliśmy się lepsi od włoskiej drużyny i mam nadzieję, że podobnie będzie w kolejnej rundzie, w której zagramy z Perugią. Wierzę, że wyjdziemy z tej rywalizacji zwycięsko i pojedziemy na Final Four".

Karol Kłos (środkowy PGE Skry Bełchatów): "Spodziewałem się trudnego meczu i tak było. Rywale dzisiaj bardzo dobrze grali i mocno ryzykowali zagrywką, bo chyba tylko w tym mogli upatrywać swojej szansy na zwycięstwo. Pierwszy set był podobny do pierwszej partii we Włoszech. W obu popełnili błędy w końcówce, a my wytrzymaliśmy. W drugim nas dopadli i wygrali. Na pewno w ataku pomagał im Bartek Kurek, dzięki któremu mieli większą siłę rażenia. Po drugim secie trener nam jednak powtarzał, że to my mamy cztery sety, a oni nie mają jeszcze nic. I to oni muszą się napinać, gonić i nerwowo grać. My mieliśmy wytrzymać ich napór i grać swoje. Tak też zrobiliśmy".

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaWaldemar Komendzinski
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama