W środę w Falun rozpoczną się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Dwa lata temu Polacy zdobyli trzy medale - po jednym każdego koloru. Po kłopotach zdrowotnych Justyny Kowalczyk i Kamila Stocha trudno prognozować szanse biało-czerwonych w Szwecji.
Falun mistrzostwa organizuje po raz czwarty - poprzednio w 1954, 1974 i 1993 roku. W tej niewielkiej miejscowości Polacy na podium stali tylko 41 lat temu. Jan Staszel był trzeci w biegu na 30 km, a Stefan Hula tę samą lokatę zajął w kombinacji norweskiej.
Pierwsza do walki przystąpi Kowalczyk. Już w czwartek wystąpi w sprincie techniką klasyczną, czyli w konkurencji, w której teoretycznie ma największe szanse na sukces. W normalnej sytuacji miejsce na podium wydawałoby się bardzo prawdopodobne. Jednak podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego przez kontuzję stopy i problemy osobiste nie przygotowała się do sezonu w optymalny sposób.
W Pucharze Świata notowała wyniki najsłabsze od cyklu 2004/05, czyli zanim jej kariera nabrała rozpędu. Po raz pierwszy zdarzyło jej się nie ukończyć Tour de Ski, a z ostatnich czterech startów w PŚ zrezygnowała. Polka od kilku dni przebywa w Falun, gdzie zapoznaje się z trasami. Z tego co na miejscu zobaczyła jest zadowolona.
- Jest ciężka, jest w porządku, jak na trasę sprinterską. Biegałam już na bardziej mi odpowiadających, ale również i na wielu gorszych. Co do dystansów, to żal, że te trasy tak nie wyglądały wcześniej. Moją zmora był zjazd z Moerdarbakken, a teraz jest tak poprowadzony, że średniej jakości turysta sobie z nim poradzi - oceniła przed kamerą TVP Sport.
Kowalczyk wystartuje jeszcze w sprincie drużynowym "łyżwą" z Sylwią Jaśkowiec, sztafecie i biegu na 30 km techniką klasyczną.
Skoczkowie o medale zaczną walkę w sobotę na obiekcie normalnym. Pięć dni później na dużej skoczni Stoch będzie bronił tytułu, a 28 lutego odbędą się zawody drużynowe.
Z sześciu wybrańców trenera Łukasza Kruczka tylko dwóch - Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł - wzięło udział w miniony weekend w konkursach lotów w Vikersund. Pozostali trenowali w Szczyrku.
Stoch z powodu kontuzji stawu skokowego sezon na poważnie rozpoczął dopiero od Turnieju Czterech Skoczni. Dwukrotny złoty medalista igrzysk w Soczi mistrzowską formę zaprezentował w styczniu w Zakopanem, gdzie okazał się najlepszy. Później jeszcze trzykrotnie stał na podium pucharowych zawodów - wygrał w Willingen, a w Sapporo i Titisee-Neustadt był drugi.
O ile jego forma prawdopodobnie wróciła do właściwego poziomu, o tyle dyspozycja jego kolegów nie napawa optymizmem. W kadrze nie znalazł się jej etatowy członek w ostatnich sezonach Maciej Kot. Natomiast poza Stochem w czołowej "40" klasyfikacji generalnej PŚ znajduje się tylko Żyła, który zajmuje 18. miejsce.
Dwa lata temu w Val di Fiemme zabrakło polskich kombinatorów norweskich. Tym razem do rywalizacji przystąpią Adam Cieślar i Szczepan Kupczak. W obecnym cyklu Puchar Świata jeden punkt udało się wywalczyć Cieślarowi.
Mistrzostwa potrwają do 1 marca.
Reprezentacja Polski na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym Falun 2015:
skoki narciarskie: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Jan Ziobro, Dawid Kubacki;
biegi narciarskie: kobiety - Justyna Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec, Kornelia Kubińska, Ewelina Marcisz, Magdalena Kozielska; mężczyźni - Maciej Kreczmer, Maciej Staręga, Sebastian Gazurek, Jan Antolec, Konrad Motor;
kombinacja norweska: Adam Cieślar, Szczepan Kupczak.
(PAP)
Reklama