90 tys. zł zadośćuczynienia za dziewięć miesięcy niesłusznego aresztu ma zapłacić Skarb Państwa Arturowi Ł., zatrzymanemu w 2012 r. przez ABW jako rzekomy "polski dżihadysta" - orzekł w poniedziałek sąd.
Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił częściowo wniosek Ł. o odszkodowanie i zadośćuczynienie od Skarbu Państwa za bezpodstawny i niesłuszny areszt. Żądał on w sumie 300 tys. zł - sąd przyznał mu 90 tys. zł zadośćuczynienia oraz 162 zł odszkodowania (to koszt leków dla Ł).
Śledztwo przeciw mężczyźnie umorzono wobec jego niepoczytalności - cierpi na zaburzenia psychiczne. ABW miała o tym wiedzieć, zanim go zatrzymała.
Ł. trafił do aresztu po zatrzymaniu przez ABW w czerwcu 2012 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuciła mu wtedy doradzanie w internecie, jak konstruować bomby oraz pochwalanie zamachów na USA z 2001 r. Według ówczesnych informacji ABW mężczyzna planował zorganizować "grupę dżihadystyczną" w Polsce.
Zarzuty (za które groziło do 5 lat więzienia) opierały się na umieszczonych w sieci filmikach, na których Ł., skrywający twarz za chustą, m.in. śpiewał piosenki wysławiające Osamę ben Ladena. Jako "Ahmed Yassin 23" obchodził też rocznicę "błogosławionego ataku z 11 września".
Po obserwacji Ł. w zakładzie biegli uznali, że cierpi on "na chorobę psychiczną, która uniemożliwiła mu rozpoznanie znaczenia jego czynu lub pokierowania postępowaniem". Po wysłuchaniu psychiatrów, w marcu 2013 r. SO uchylił areszt wobec Ł.
Później SO oddalił wniosek prokuratury, która chciała, by sąd umieścił Ł. w zakładzie, bo jego pobyt na wolności „mógł oznaczać, że znów popełni przestępstwo". W końcu prokuratura umorzyła śledztwo.
"Ta sprawa pokazuje, jak łatwo jest pod hasłem walki z terroryzmem nadużywać siły państwa wobec jednostki" - mówił w 2013 r. PAP pełnomocnik Ł., mec. Mikołaj Pietrzak.
Zdaniem rodziców i brata Ł. ABW chciała "wykazać się czujnością". Według "Gazety Wyborczej" chodziło o "profilaktyczną akcję" przed Euro 2012. „GW” pisała, że jeszcze przed zatrzymaniem Ł. ABW wiedziała, że to bezrobotny 22-latek, który ma kłopoty z adaptacją w społeczeństwie i jest pacjentem poradni zdrowia psychicznego.
We wniosku o odszkodowanie napisano, że areszt Ł. „nasilił objawy chorobowe”. W celi na Rakowieckiej siedział on m.in. z czterokrotnym zabójcą, a personel nazywał go "terrorystą".
Będąca stroną procesu Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że Ł. należy się zadośćuczynienie, ale tylko 40 tys. zł.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Leszek Parzyszek mówił, że 90 tys. zł to kwota "sprawiedliwa i adekwatna do sytuacji". Dodał, że sąd dał wiarę Ł., co było "źródłem jego udręki". "Dla takiej osoby, jak pan Ł. i przy trybie życia jaki wiódł, aresztowanie było zdarzeniem traumatycznym ponad miarę zdrowego człowieka" - oświadczył sędzia Parzyszek.
Dlatego sąd uznał, że należy mu sie 10 tys. zł zadośćuczynienia za każdy miesiąc aresztu. Sędzia podkreślił, że to więcej niż sąd standardowo przyznaje za niesłuszny areszt, ale ta sprawa była "nietypowa".
300 tys. zł sąd uznał za kwotę nadmierną, która nie oznaczałaby zadośćuczynienia, ale "źródło korzyści". "Cierpienie jest trudne do zważenia, ale należy brać pod uwagę średnią sytuację materialną społeczeństwa" - podkreślił sędzia.
Wyrok SO jest nieprawomocny. Pełnomocnik Ł. mec. Kacper Florysiak powiedział PAP, że sądzi, iż będzie złożona apelacja. Dodał, że w ustnym uzasadnieniu zabrakło mu ustosunkowania się sądu do publicznego charakteru sprawy Ł. "A jego leczenie podjęto w areszcie z dużym opóźnieniem" - podkreślił.
Prokuratorka obecna na wyroku zapowiedziała, że nie będzie się odwoływać, bo sąd "skorzystał z marginesu swobody".
Adwokaci w imieniu Ł. złożyli też skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.(PAP)
Reklama