Nie oddano jeszcze żadnego głosu, nieznani są jeszcze wszyscy kandydaci, ale w zmaganiach przedwyborczych w USA, będących uwerturą do wyborów prezydenckich, są już wygrani i przegrani. Z ubiegania się o prezydenturę, i to w dodatku po raz trzeci, zrezygnował były gubernator Massachusetts 67-letni Mitt Romney. Nie decydowała o tym liczba jego wyborczych falstartów, ale raczej chęć dania szansy przedstawicielom młodszego pokolenia republikanów. „Jestem przekonany, że ktoś z przyszłej generacji przywódców republikańskich, ktoś, kto nie jest tak znany jak ja dzisiaj, i ktoś, kto nie udał się jeszcze ze swoją kampanią wyborczą w Amerykę, będzie miał lepszą szansę niż ja na pokonanie demokratycznego kandydata do prezydentury”.
Kogo miał na myśli Mitt Romney? Niewykluczone, że 52-letniego gubernatora New Jersey Chrisa Christie. W opinii obserwatorów politycznych to właśnie Christie znalazłby się w nie najlepszej sytuacji, gdyby przyszło mu ubiegać się o nominację prezydencką wraz z Bushem i Romneyem, bo musiałby apelować o pieniądze na kampanię wraz z dużo bardziej znanymi kandydatami, którym gromadzenie funduszy poszłoby z pewnością znacznie lepiej.
Niezdecydowana postawa Romneya ściągnęła na niego krytykę wielu czołowych republikanów, konserwatywnych komentatorów, a także zasobnych działaczy republikańskich przeznaczających spore fundusze na kampanię wyborczą. Szczególnie krytycznie odniósł się do Romneya wpływowy „Wall Street Journal”, wytykając mu zmienność poglądów, określając jego sztab wyborczy jako przeciętny, a kwalifikacje do rządzenia jako kiepskie na podstawie tego, jak zaprezentował się w 2012 roku, kiedy przegrał z Barakiem Obamą. Teraz, kiedy Christie ma Romneya z głowy, polepsza to jego sytuację. Rzecz w tym, czy i jak z tego skorzysta.
Wyeliminowanie Romneya z gry powiększa automatycznie szanse byłego gubernatora Florydy 61-letniego Jeba Busha, który jest uważany za prowadzącego w stawce potencjalnych kandydatów ze względu na jego nazwisko, kontakty umożliwiające mu gromadzenie funduszy wyborczych i talent polityczny. Sam Bush w swoich podróżach kampanijnych, które odbył w ciągu ubiegłych kilku miesięcy, pokazał, że jest gotów do podjęcia wyborczego wyzywania i to na nim skupi się teraz uwaga polityków i wyborców.
Czy Bush jest w formie – zastanawiają się komentatorzy, wskazując, że upływa już ponad dziesięć lat od czasu jego ostatniej kampanii wyborczej. To, czego mu brakuje, to czołowe miejsca w ankietach badania opinii publicznej. Wyniki sondaży przeprowadzonych jeszcze przed wycofaniem się Romneya wskazywały, że miał on przewagę nad Bushem i to w stosunku 2-1. Ankietowani dawali też Romneyowi większą szansę odniesienia zwycięstwa w ewentualnym starciu z Hillary Clinton, która wprawdzie nie zgłosiła swojej kandydatury, ale jest powszechnie uważana za czołowego kandydata do nominacji prezydenckiej demokratów. Pod nieobecność Romneya Bush powinien zyskać wyższe notowania w ankietach, ale jego droga do nominacji prezydenckiej republikanów nie będzie prosta.
W Iowa – gdzie od 1979 roku odbywają się w roku wyborów prezydenckich, w styczniu, zebrania partyjne republikanów połączone z głosowaniem, stanowiące pierwszą okazję określenia szans republikańskich kandydatów do nominacji prezydenckiej – Bush może mieć kłopoty. Bowiem w Iowa dominują religijni i społeczni konserwatyści. Nie wiadomo, jak silny okaże się Bush w pierwszych w całej Ameryce prawyborach w New Hampshire. Zwycięstwo w New Hampshire ma duże znaczenie, bo już na początku prezydenckiego roku wyborczego toruje drogę do Białego Domu.
Wybory prezydenta w Stanach Zjednoczonych trwają cały rok. Kandydaci do nominacji prezydenckiej obu partii są znani już jesienią, kiedy odbywają się liczne debaty. W styczniu rozpoczynają się prawybory, a w połowie roku zwoływane są konwencje wyborcze obu partii, na których, na podstawie wyników prawyborów, nominowany jest oficjalny kandydat danej partii do Białego Domu. W 2016 roku wtorek wyborczy, kiedy zmierzą się dwaj najważniejsi kandydaci, przypada 8 listopada.
Wojciech Minicz
Na zdjęciu: Mitt Romney fot.Shawn Thew/EPA
Reklama