Liczba wypadków drogowych w Illinois wzrosła w 2013 roku o 4 procent. Średnio każdego dnia dochodziło do 782 kolizji, w wyniku których śmierć poniosło prawie tysiąc osób, co stanowi najwyższy wskaźnik od 2008 roku. W kończącym się roku na drogach naszego stanu zginęło blisko 900 osób.
Eksperci ds. bezpieczeństwa drogowego ostrzegają, że liczba kraks może dalej rosnąć, bowiem po zakończeniu recesji podróżujemy więcej i dalej, aniżeli przed spowolnieniem gospodarki. Wskazują też na znaczne obniżki cen benzyny, co przyczyniło się do utrzymania tego trendu.
W roku 2014, według danych do 30 grudnia, w wypadkach drogowych w Illinois zginęło 898 osób. To o 67 ofiar mniej niż w tym samym okresie 2013 r. Do spadku liczby zabitych przypuszczalnie przyczyniły się zdecydowanie lepsze warunki atmosferyczne niż przed rokiem w listopadzie i grudniu.
Prawie połowa wypadków drogowych w 2013 r. miała miejsce w powiecie Cook − stwierdza komunikat Illinois Department of Transportation. Na ulicach Chicago zginęło 130 osób − w tym 34 pieszych i 3 rowerzystów.
Najczęściej do kolizji dochodziło w piątki i to zarówno w miastach, jak i na obszarach niezurbanizowanych. Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajął wtorek.
− Jeśli dane za rok 2014 utrzymają się na obecnym poziomie to liczba ofiar śmiertelnych w Illinois będzie najniższa od dziesięcioleci. Jeszcze 10 lat temu liczba wypadków kończących się śmiercią wynosiła ponad 1300. Teraz już piąty rok z kolei nie przekroczyła tysiąca − mówi Guy Tridgell, rzecznik IDOT w Chicago.
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Drogowego szacuje finansowe koszty wypadków w Illinois na 5,7 mld dolarów.
(ak)
fot.rhonda_jenkins /pixabay.com
Reklama