Setki ludzi, w tym burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio, wzięły w piątek udział w czuwaniu modlitewnym w intencji jednego z policjantów, który wraz ze swym partnerem został zastrzelony 20 grudnia w radiowozie na ulicy Brooklynu.
W uroczystości zorganizowanej w kościele w Nowym Jorku wzięło udział wielu umundurowanych policjantów. Komendant nowojorskiej policji mówił, że funkcjonariusze zostali zabici tydzień temu, ponieważ "nosili mundur".
40-letni Rafael Ramos i jego kolega 32-letni Wenjian Liu zostali zastrzeleni w sposób przypominający egzekucję, gdy siedzieli w zaparkowanym oznakowanym samochodzie policyjnym.
Sprawca, 28-letni czarnoskóry Ismaaiyl Brinsley, zapowiadał w sieciach społecznościowych, że zamierza wziąć odwet za śmierć czarnoskórego Erica Garnera, który zmarł po próbie aresztowania go przez nowojorskich policjantów latem tego roku. Po zastrzeleniu funkcjonariuszy Brinsley popełnił samobójstwo.
Pogrzeb Rafaela Ramosa, który odbywa się w sobotę w Queens, może być największym pogrzebem w historii nowojorskiej policji, z dziesiątkami tysięcy uczestników, w tym wiceprezydentem Joe Bidenem - powiedział rzecznik policji Stephen Davis.
Policjanci krytykowali burmistrza Billa de Blasio za przyczynienie się do klimatu nieufności wobec policji po protestach przeciwko jej brutalności. Przewodniczący związku policjantów Patrick Lynch nie krył oburzenia po wypowiedzi burmistrza, który jest żonaty z Afroamerykanką, że on sam obawia się o bezpieczeństwo swego syna w czasie kontaktów z policją. Lynch zarzucił de Blasio odpowiedzialność za śmierć zastrzelonych policjantów. Przed szpitalem, do którego zostali przewiezieni Ramos i Liu, przedstawiciele policyjnego związku demonstracyjnie odwrócili się do burmistrza plecami.
(PAP)
Reklama