Wspomnieniowy wieczór poświęcony zmarłemu 4 grudnia Bonifacemu Małolepszemu zgromadził w Art Gallery Kafe grupę ludzi, którzy go znali i lubili, przyjaźnili się z nim, cenili go jako artystę, podziwiali jego ogromną wiedzę o fotografii i jej historii, a teraz niepokoją się o losy jego fotograficznej kolekcji. Najważniejsza osoba – jego córka Ewa Wolny – przyjechała do Wood Dale wprost z lotniska.
Spotkanie nie miało programu. Na scenkę, która gościła od lat Boniego, Benia, Benka, prowadzącego tam wykłady i gawędy o fotografii, wchodzili fotografowie, pisarze, dziennikarze, aktorzy... W pełnej smutku, ale i głębokiego ciepła atmosferze rozwijała się zbiorowa opowieść o człowieku wybitnym, utalentowanym, kochającym to, co robił, ale również dobrym, życzliwym, skorym do pomocy każdemu, kto jej potrzebował.
Córka, hamując łzy, mówiła o wspaniałym ojcu i dziadku, którego odejście jest wstrząsem dla rodziny. Wyraziła też nadzieję, że znajdzie w Chicago – wśród życzliwych ludzi i ze strony polskiego konsulatu – rady oraz pomoc w sprawie przewiezienia do Polski i umieszczenia w godnym miejscu ogromnych zbiorów fotograficznych ojca.
– Wiem, że on tu jest – mówił aktor Władysław Byrdy, przyjaźniący się z Bonim od 30 lat. Był tam z pewnością – nie tylko na wyświetlanych cały czas przezroczach ze spotkań w AGK uczestników Akademii Fotografii i na filmach, takich jak 8-minutowy „Basement” Byrdego, w którym Boni zagrał niemą, ale świetną rolę polskiego imigranta.
Nie skończyło się na sentymentalnych wspominkach. Słowa Ewy Wolny o zbiorach ojca wywołały burzę mózgów, z której wyłonił się zarys planu współpracy przyjaciół zainteresowanych realizacją marzenia Bonifacego o stworzeniu muzeum fotografii. Jeżeli marzenia mogą się spełniać, to we Wrocławiu – jego rodzinnym mieście i stolicy kultury europejskiej – takie muzeum powstanie.
A podjęta spontanicznie decyzja rozszerzyła nazwę Klubu Fotograficznego w Art Gallery Kafe (Art Gallery Camera Club, AGCC) o imię „Boni”.
Tekst i zdjęcia: Krystyna Cygielska
[email protected]