W Miami rozpoczęły się właśnie przygotowania do 43 Balu Polonaise i organizatorzy z Amerykańskiego Instytutu Kultury Polskiej zaczęli apelować o dokonywanie rezerwacji, gdy media obiegła informacja, że Lech Wałęsa złamał nogę. Potknął się na prostej drodze, wychodząc z kościoła. Uraz okazał się poważny: złamanie w stopie z przemieszczeniem wymagające opatrunku gipsowego co najmniej do końca stycznia, a następnie długiej terapii. Na to Wałęsa poprosił o ostatnie namaszczenie, a następnie z księdzem, który mu sakramentu udzielił, pozował do zdjęcia opublikowanego później w sieci.
A co z balem? Rodzi się szereg pytań: czy Wałęsa, jego honorowy uczestnik, zdąży wyzdrowieć w terminie, to jest do 7 lutego, i czy będzie chciał się wybrać za ocean? Rezygnacja z balu to także rezygnacja z honorarium, które, według doniesień, organizatorzy wypłacają Wałęsie za udział w balu. A bal, jaki będzie bez niego? Od kilku lat Wałęsa jest jego regularnym uczestnikiem i największą atrakcją. On sam delektuje się tropikalnym klimatem południowej Florydy. Gdy tu przyjeżdża, w Polsce jest środek zimy. Krążyły nawet pogłoski, że polubił Miami do tego stopnia, że przymierzał się do kupna mieszkania nad oceanem.
Polskiemu nobliście najbardziej odpowiadają długie spacery wzdłuż atlantyckiej plaży pozwalające mu na relaks przy zachowaniu pełnego incognito. W podwiniętych spodniach od garnituru, rozchełstanej koszuli, wojskowym kapeluszu i z wyładowaną Bóg wie czym reklamówką jest nie do poznania. Miałem okazję się przekonać. Za to na balu spotyka się z wszystkimi, którzy chcą uścisnąć mu dłoń i pozuje do zdjęć umieszczanych później na czołowych miejscach rodzinnych kolekcji fotografii. Na inauguracji balu Lech Wałęsa kroczy w pierwszej parze poloneza z Blanką Rosenstiel, honorową konsul RP w Miami. Przed paroma laty, gdy orkiestra zagrała pierwsze takty poloneza, Wałęsa przyznał z rozbrajającą szczerością, iż obtarł sobie stopy na plaży, i z poloneza zrezygnował. Danuta Wałęsowa nie podziela florydzkich fascynacji męża i na balu nie bywa częstym gościem.
Stało się tradycją, że podczas balu polski noblista wręcza ufundowaną przez siebie nagrodę, Lech Wałęsa Media Award, dedykowaną dziennikarzom oddanym sprawie wolności, piszącym o polskiej historii i kulturze. Ubiegłorocznym laureatem został Andrew Nagorski, pisarz i dziennikarz, który przez ponad trzydzieści lat był zagranicznym korespondentem „Newsweeka”. Nagrodę Instytut Lecha Wałęsy przyznaje od 2010 r. osobom, które potrafią wzbudzić zainteresowanie międzynarodowej opinii publicznej sprawami Polski, jej historią, dziedzictwem kulturowym i życiem współczesnym.
Tymczasem balowi stuknęła już czterdziestka. Impreza ma tradycję sięgającą czasów, kiedy Lech Wałęsa był elektrykiem w Stoczni Gdańskiej, a Blanka Rosenstiel dopiero rozpoczynała działalność, która później zaowocowała powstaniem Amerykańskiego Instytutu Kultury Polskiej, współpracą Instytutu z Florida International University, utworzeniem Fundacji Chopinowskiej USA i Konsulatu Honorowego RP w Miami.
Wojciech Minicz
Lech Wałęsa fot.Attila Kovacs/EPA
Reklama