Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 10:31
Reklama KD Market

Powołano komisję do zbadania sprawy dopingu w Rosji

 



Były przewodniczący Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Kanadyjczyk Dick Pound został szefem specjalnej komisji, która zbada informacje dotyczące nieprawidłowości kontroli i badań w Rosji.

Na początku grudnia Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) przyznało, że odnotowało szereg poważnych zarzutów dotyczących kontroli i badań antydopingowych w Rosji. Niektóre ujawnił 3 grudnia niemiecki kanał TV ZDF/ARD. Prowadzone jest dochodzenie.

- Naszym zadaniem nie będzie szukanie na siłę dowodów, chcemy tylko rzetelnie sprawę wyjaśnić. Jeżeli informacje o nieprawidłowościach się jednak potwierdzą, sprawa stanie się poważna i będzie wymagała szerokiego postępowania wyjaśniającego - powiedział Pound, kanadyjski prawnik znany od lat z bezkompromisowości w walce z dopingiem.

Drugim członkiem komisji został także Kanadyjczyk Richard McLaren, nazwisko trzeciego WADA ujawni do końca roku. Komisja ma rozpocząć prace w pierwszej połowie stycznia.

Pound, który był szefem WADA w latach 1999-2008 zapowiada, że jego komisja będzie chciała mieć dostęp do wszystkich dokumentów związanych z pracą i wynikami przedstawianymi w ostatnich latach przez rosyjskie laboratorium mające akredytację Światowej Agencji Antydopingowej.

- Nie przewiduję z tym problemów, gdyż mam nadzieję, że Rosji także zależy na wyjaśnieniu zarzutów - dodał.

W materiale wyemitowanym 3 grudnia 2014 roku przez niemiecki kanał TV ZDF/ARD trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago Lilija Szobuchowa przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników jej badań antydopingowych tak, aby testy nie wykazały zażywania niedozwolonych środków. Łącznie miała im przekazać 450 tys. euro. Także inni zawodnicy mówili w filmie o panującym w rosyjskim sporcie "systemie dopingowej korupcji".

37-letnia Szobuchowa, która w 2006 roku zdobyła srebrny medal halowych mistrzostw świata (3000 m) i również srebrny Europy (5000 m na stadionie), a w 2011 roku była najszybszą na trasie londyńskiego maratonu, została - wreszcie (jak komentowano w tym środowisku) - w kwietniu tego roku zdyskwalifikowana na dwa lata.

Również według francuskiego dziennika "L'Equipe" Rosjance udawało się być "czystą" przez długie lata, chociaż stosowała doping krwi, do czego się w filmie przyznała. By móc wystartować w igrzyskach w Londynie zapłaciła haracz za nieujawnienie pozytywnego wyniku testu. Pieniądze (450 tys. euro) trafiły do urzędników rosyjskiej federacji w trzech ratach: w styczniu, czerwcu i lipcu 2012 roku.

Sprawę tuszował prezes federacji i skarbnik IAAF Walentin Bałachniczew, który odmówił niemieckiej telewizji komentarza. Wiadomo, że utrzymywał on dobre relacje z dr Gabriele Dolle z departamentu antydopingowego IAAF. Francuz czując, że pali się mu grunt pod nogami, w tym roku nieoczekiwanie opuścił IAAF.

Do korespondencji obu podejrzanych dotarł autor reportażu, wieloletni ekspert ds. dopingu ARD Hajo Seppelt, który zaczął się bardziej interesować rosyjskimi praktykami dopingowymi przy okazji przygotowań do igrzysk w Soczi.

Mistrzyni olimpijska z Londynu w biegu na 800 m Maria Sawinowa opowiedziała, jak taki system działa w jej kraju. W nagraniu ukrytą kamerą przyznała, co brała. Zachwala oksandrolon, bo się szybko wypłukuje. A jeśli się nie uda, to jej trener Władymir Kazarin współpracuje z szefem wyszkolenia związku lekkoatletycznego Aleksiejem Mielnikowem, który wszystko zatuszuje.

Kazarin, sfilmowany w momencie podawania oksandrolonu, prowadził też Julię Stiepanową, z domu Rusanową, która razem z mężem Witalijem, byłym pracownikiem rosyjskiej agencji antydopingowej (RUSADA), opuściła kraj. Przyłapana także na "koksie", jest jedną z informatorek Seppelta.

Była dyskobolka Jewgienia Pieczerina mówi w filmie: "99 procent najlepszych rosyjskich sportowców jest dopingowanych. Systematycznie".

Szef Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) Nikita Kamajew powiedział dziennikarzowi francuskiej agencji AFP: - Nie posiadamy autentycznych dokumentów potwierdzających te oskarżenia, dlatego nie mam co komentować.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama