Zadzwoniła do mnie kiedyś matka – staruszka z pytaniem, co ma zrobić z pijącym synem. Zadałem jej kilka standardowych pytań: - Ile syn ma lat? - 45. - Gdzie mieszka? - U mnie w basemencie. - Skąd ma pieniądze na alkohol? - No wie pan, jak on się źle czuje i musi się napić, to ja mu kupuję. Co ja mam zrobić? - Proszę przestać pomagać mu pić.
Bliscy alkoholików i narkomanów są bezradni wobec picia, brania i zachowań uzależnionego. Chcą mu pomóc, zrozumieć. Ich działania nie przynoszą efektów. Wtedy dzwonią po pomoc, pytając, co robić. Oto krótki opis zalecanych działań.
Przede wszystkim, należy zrozumieć, że porozumienie z osobą pozostającą w czynnym uzależnieniu, czyli pijącą, czy biorącą – nie jest możliwe na poziomie powszechnie rozumianej logiki. Logika uzależnienia jest pokrętna, a wiara uzależnionego w przekonania wytworzone przez jego chorą głowę przypomina majaczenie schizofrenika. Uzależnienie jest uważane za chorobę psychiczną – właśnie dlatego, że chory wierzy w urojenia na temat swojej osoby i swojego zachowania. Alkoholik jest przekonany, że mógłby przestać pić, gdyby tylko chciał, że problem nie jest aż tak poważny i poradzi sobie sam. Przekonuje bliskich do swoich racji, a ci z reguły mu wierzą. Tyle, że pije, jak pił.
Na nic nie zdają się awantury, krzyki i pretensje, uzależniony jest do nich przyzwyczajony. Proszę nie wymuszać obietnic, ani przysiąg – nie są nic warte. Proszę nie grozić konsekwencjami – to bardzo ważne - jeżeli nie mamy zamiaru słowa dotrzymać. Nie wylewać alkoholu – szkoda pieniędzy. Proszę nie liczyć, że alkoholik przestanie pić, gdy zmienią się okoliczności, na świat przyjdą dzieci, zmieni pracę, przeprowadzi się – to wszystko zasłona dymna. Najlepsza rada, to zostawić alkoholika samego z jego piciem, a narkomana – z braniem.
Uzależnienie jest chorobą strat, których uzależniony nie zauważa, często do samego tragicznego końca. Dopóki alkoholik nie straci wszystkiego, dopóki nie zajrzy mu w oczy widmo śmierci, bezdomności i kalectwa – nie przestanie pić. Przede wszystkim nie przestanie, dopóki bliscy będą mu pomagać. Tak, pomagać pić i ćpać! Trzymanie w domu dorosłego uzależnionego darmozjada, usprawiedliwianie jego zachowań, ukrywanie prawdy na temat uzależnienia, bo „to przecież wstyd” , pożyczanie pieniędzy, sprzątanie po nim – to wszystko przykłady pomocy w piciu i braniu.
Zadaniem bliskich jest to, co w leczeniu uzależnień nazywamy przybliżeniem kryzysu. Czyli – im szybciej uzależniony osiągnie swoje dno, im szybciej zaryje twarzą w ziemię, a przy tym nie umrze – tym lepiej dla niego. Może się obudzi, może przyjdzie mu do zrytego wódą, czy heroiną łba nieśmiała myśl, że może coś tu jest nie tak. Może wypadałoby coś z tym całym życiowym bałaganem zrobić. Taka zmiana w nastawieniu do uzależnionego nosi nazwę twardej miłości.
Alkoholik często decyduje się na leczenie, kiedy dostaje wybór, dlatego trzeba potraktować go jak osobę dorosłą. W końcu każdy dorosły człowiek ma prawo decydować o swoim życiu i robić z nim, co chce. Jeżeli wolą alkoholika jest zapić się na śmierć, to trzeba tą wolę uszanować. Czy muszą na to patrzeć dzieci, czy decyzja uzależnionego o postawieniu nałogu na pierwszym miejscu ma zrujnować zdrowie żony i decydować o psychicznym zdrowiu bliskich? Nie. Niech wybierze – albo leczenie i abstynencja, albo... radź sobie sam.
Łatwo napisać, ciężej zrobić. O współuzależnieniu pisaliśmy w poprzednim numerze. Bliscy alkoholików i narkomanów z reguły sami potrzebują pomocy i wsparcia. Czasem wystarczy jedna wizyta u terapeuty, czasami terapia trwa latami. Od ośrodków leczenia uzależnień bliscy alkoholików z reguły oczekują cudów, są przekonani, że po kilku tygodniach terapii wróci do nich nieskazitelny, wybielony charakter, któremu już nigdy nie przyjdzie do głowy choćby myśl o alkoholu. To mrzonki, nikt nie jest w stanie zmienić człowieka tak drastycznie, nawet on sam. Często zawiedzeni brakiem rezultatów członkowie rodzin przerzucają winę za kolejne zapicie na terapeutów. Nie wiedzą, że wychodzenie z uzależnienia to długi, żmudny proces. Stawanie się osobą trzeźwą jest pracą rozłożoną na lata. Wymaga od uzależnionego dyscypliny, chęci, wzmacnianej motywacji i wiele czasu. Tysiące godzin na mityngach, a co za tym idzie całkowite przemeblowanie przekonań i wierzeń. Uzależnienie jest ciężką, przewlekłą chorobą o charakterze nawrotowym. Dla tych, którzy chcą wrócić do zdrowia oferta pomocy jest bogata. Jest sposób, aby z uzależnienia wyjść, miliony ludzi, którzy tego dokonali są tego żywymi przykładami.
Grzegorz Dziedzic
fot.PublicDomainPictures/pixabay.com
Haymarket Center – leczenie uzależnień - www.hcenter.org
120 N. Sangamon St. w Chicago
tel: 312 226-7984 ext. 313 lub 535
Terapeuci:
Ala, tel: 312 226-7984 – ext. 313
Daniel, tel: 312 208-6309
Andrzej, tel: 312 217-5208
Wojtek, tel: 312 208-6321