Internetowy serwis transportowy Uber usunął ze swojej listy kierowców mężczyznę, który w zeszłym miesiącu seksualnie wykorzystał pasażerkę - użytkowniczkę serwisu.
Uber to nowa alternatywa dla taksówek, zdobywająca coraz większą popularność. Pomysł jest prosty - pasażerowie są przewożeni przez kierowców zarejestrowanych w serwisie, którzy akurat są w pobliżu i jadą w wymaganym kierunku. Użytkownik płaci w sieci, podwożący dostaje wynagrodzenie, a część sumy zgarnia Uber. Powstanie i funkcjonowanie Ubera wzbudza sporo kontrowersji i sprzeciwów, szczególnie ze strony firm taksówkarskich, które tracą klientów.
Rzeczniczka Ubera, Jennifer Mullin wyraziła ubolewanie z powodu niedawnego incydentu w Chicago, kiedy pasażerka została seksualnie wykorzystana przez kierowcę serwisu. Podkreśliła, że sytuacje zagrażające bezpieczeństwu podróżnych zdarzają się niezwykle rzadko, a firma wnikliwie sprawdza kandydatów na kierowców. Mullins potwierdziła, że kierowca podejrzewany o seksualny atak został usunięty z listy kierowców, a postępowanie przeciwko niemu prowadzi chicagowska policja.
Chicagowski incydent nie jest przypadkiem odosobnionym. W Kalifornii kierowca Ubera został uznany winnym śmierci 6-letniej dziewczynki, którą potrącił na przejściu dla pieszych. W stolicy Indii - New Delhi, działanie serwisu zostało zawieszone, po tym, jak pasażerka oskarżyła o gwałt jednego z kierowców.
Uber, pomimo problemów, zyskuje coraz większą popularność na całym świecie, a rynkowa wartość firmy jest szacowana na 40 mld dolarów.
(gd)
fot.John G. Mabanglo/EPA
Reklama