Nie ustają protesty wywołane kontrowersyjną decyzją ławy przysięgłych w Nowym Jorku. Demonstrujący w wielu punktach miastach blokują ruch uliczny i skandują hasła przeciwko policyjnej brutalności.
Setki osób brało udział w ulicznych marszach i pikietach wyrażając w ten sposób swoją frustrację wobec metod działania policji i systemu prawnego. Demonstracje były pokojowe, nie zanotowano przypadków przemocy ani wandalizmu. Większość niedzielnych wieców odbyła się po mszach w chicagowskich kościołach. Według Michaela Pflegera, proboszcza z parafii św. Sabiny, wierni z prawie stu kościołów w Chicago wyszli na ulice zaprotestować przeciwko policyjnemu profilowaniu, brutalności i aktom rasizmu. Protestujący maszerowali ulicami, zatrzymywali się na skrzyżowaniach i często zakłócali ruch uliczny.
- Zaburzanie ulicznego ruchu to symboliczny protest, chcemy w ten sposób zaburzyć dziejącą się niesprawiedliwość, rasizm i brutalność systemu - powiedział ksiądz Pfleger reporterowi telewizji NBC.
Swoje poparcie dla protestujących wyraził arcybiskup Cupich, który podczas niedzielnego nabożeństwa w Katedrze Najświętszego Imienia Jezus wezwał wiernych do wspólnej, cichej modlitwy "w solidarności z tymi, którzy podnoszą ręce w geście frustracji".
Do protestujących na Michigan Ave., w okolicy Water Tower, dołączył kandydat na burmistrza Jesus "Chuy" Garcia.
Mimo pokojowego charakteru protestów 11 osób zostało aresztowanych, wszyscy za zakłócanie ruchu drogowego i blokowanie jezdni.
(gd)
fot.John Taggart/EPA
Reklama