Piłkarze ręczni Vive Tauron Kielce pokonali we własnej hali szwajcarski Kadetten Schaffhausen 33:24 (14:12) w meczu siódmej kolejki grupy D Ligi Mistrzów. To siódme zwycięstwo mistrzów Polski, którzy prowadzą w tabeli z kompletem punktów.
Vive: Sławomir Szmal, Marin Sego 1 – Piotr Grabarczyk, Michał Jurecki 3, Grzegorz Tkaczyk 2, Piotr Chrapkowski, Karol Bielecki 5, Mateusz Jachlewsk, Krzysztof Lijewski 3, Denis Buntic 6, Zeljko Musa, Uros Zorman 4, Ivan Cupic 9.
Pierwsza połowa nie była najlepsza w wydaniu mistrzów Polski. Zawodnicy Vive próbowali grać bardzo szybko, jednak popełniali wiele błędów i zanotowali kilka strat. Dobrze bronił Sławomir Szmal, który mógł pochwalić się wysoką skutecznością. Do 11. minuty kielczanie utrzymywali skromne, bo maksymalnie dwubramkowe prowadzenie. Później jednak dogonili ich goście i do przerwy wynik oscylował wokół remisu. Dopiero w ostatnich minutach po bramkach Bunticia i Tkaczyka gospodarzom udało się zdobyć dwubramkową zaliczkę przed drugą częścią pojedynku.
Po zamianie stron żółto-biało-niebiescy pokazali się zdecydowanie z lepszej strony. Nieco wolniejsze, ale bardziej przemyślane akcje w pierwszych minutach drugiej części spotkania owocowały kolejnymi trafieniami. Trener gości na chwilę zdecydował się na taktyczne wycofanie bramkarza, którego zastąpił siódmy zawodnik w polu. Ten eksperyment Szwajcarów zdecydowanie się nie powiódł. Na listę strzelców wpisał się podobnie jak w meczu z Aalbrogiem przed tygodniem bramkarz Vive Chorwat Marin Sego, który rzutem przez całe boisko umieścił piłkę w bramce rywala. W 43. minucie kielczanie prowadzili już siedmioma golami (24:17) i kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie.
Szczypiorniści z Schaffhausen starali się zmniejszyć straty. Niezwykle skutecznym w realizacji tego zadania był Manuel Liniger, który w całym meczu zdobył aż 11 bramek. Ostatecznie "Kadetom” udało się zbliżyć do Vive maksymalnie do czterech trafień w 45. minucie spotkania. Na więcej mistrzowie Polski nie pozwolili, systematycznie budując przewagę. W 59. minucie prowadzili nawet dziesięcioma bramkami (33:23), ale w ostatnich sekundach spotkania trafił Liniger.
Po stronie Vive na wyróżnienie zasługuje m.in. Ivan Cupic, który popisywał się widowiskowymi akcjami. Dobrze zagrali też jego kolega z reprezentacji Chorwacji Denis Buntic oraz Karol Bielecki.
Vive Tauron Kielce po siedmiu kolejkach z kompletem punktów prowadzi w tabeli grupy D. W całej lidze mistrzów jeszcze tylko jedna drużyna może pochwalić się podobnym dorobkiem – węgierski MKB Veszprem, który w grupie C również w siedmiu kolejkach nie stracił ani jednego punktu.
W najbliższą sobotę (6 grudnia) kieleccy szczypiorniści zmierzą się na Węgrzech z zespołem MOL-Pick Szeged w meczu ósmej kolejki.
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Lijewski (zawodnik Vive Tauron Kielce): "Przed meczem w gazetach można było przeczytać, że wygramy lekko, łatwo i spokojnie. Drużyna z Schaffhausen pokazała jednak, że świetnie potrafi grać w piłkę ręczną. Dowodem na to był fakt, że do przerwy wygrywaliśmy tylko dwoma trafieniami. Nasze błędy techniczne w pierwszej połowie powodowały, że przez pierwsze 30 minut cały czas Kadetten było w grze. W drugiej połowie było już zdecydowanie lepiej, wykorzystywaliśmy więcej szans i budowaliśmy przewagę”.
Marin Sego (bramkarz Vive Tauron Kielce): "Cieszę się z tej wygranej. Zagraliśmy dobre spotkanie przed Szegedem. Teraz mamy kilka dni na to, by dobrze przygotować się do naszego kolejnego rywala, z którym zagramy w jego hali. Zawsze cieszę się, kiedy zdobywam bramkę. Byłyby dwie, ale Ivan (Cupic - PAP) przejął piłkę w ostatniej chwili i to on zaliczył trafienie”.
Tałant Dujszebajew (trener Vive Tauron Kielce): "Jestem zadowolony z postawy moich zawodników w tym spotkaniu. Szczególnie w drugiej połowie. Potrafili zagrać, szybką a nawet bardzo szybką piłkę ręczną. To czasami skutkuje stratami, ale najważniejsze, że ostatecznie pewnie wygraliśmy”.
Markus Baur (trener Kadetten): "Trzeba mieć świadomość że Kielce to najlepszy zespół w naszej grupie i był faworytem w tym meczu. Myślę, że przegrana dziewięcioma bramkami jest zbyt wysoka, mieliśmy szansę na to, by wynik był korzystniejszy dla nas. Tempo jakie narzucili gospodarze w drugiej połowie było jednak ogromne. Pewnie za duże dla nas”.
(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.