Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 23:53
Reklama KD Market

Szef od deportacji

Działacze imigracyjni nazwali go deporter-in-chief, gdyż co roku pod jego rządami ze Stanów Zjednoczonych deportowana jest rekordowa liczba 400 tys. nielegalnych imigrantów. Barack Obama bronił się, twierdząc, że to nie leży w jego gestii i że za deportacje odpowiadają władze imigracyjne. Wycofał się jednak z tego stanowiska. Teraz z ograniczania i zawieszania deportacji uczynił trzon swojego programu imigracyjnego opartego na dekrecie prezydenckim.


Deportacji nie musi się obawiać w związku z tym około 4,1 mln imigrantów przebywających w USA nielegalnie, jeżeli mają dzieci będące obywatelami USA. Aby kwalifikować się do tego programu rodzice muszą przebywać w USA co najmniej 5 lat. Parasol ochronny przed deportacją będzie nad nimi rozpięty przez trzy lata z możliwością przedłużenia tego okresu.


Rozszerzony zostanie, zainicjowany przez Obamę w 2012 roku, program DACA chroniący przed deportacją młodych ludzi, którzy przybyli do USA z rodzicami nielegalnie jako dzieci. Ochrona została przedłużona z obecnych dwóch lat do lat trzech.


Zdefiniowano przy okazji priorytety deportacyjne. W pierwszym rzędzie deportacji podlegają najnowsi nielegalni przybysze, kryminaliści oraz obcokrajowcy stanowiący zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Na końcu kolejki do deportacji Urząd Imigracyjny ma ustawić rodziców obywateli USA lub legalnych rezydentów przebywających w USA krócej niż pięć lat i innych nielegalnych imigrantów mieszkających w USA dłużej niż 10 lat.


Dekret Obamy nie przewiduje ścieżki do obywatelstwa ani możliwości uzyskania zielonej karty, gdyż to leży w gestii Kongresu. Działając bez oglądania się na Kongres, Obama wywołał atmosferę niepewności wśród imigrantów, gdyż dekret prezydencki ma charakter tymczasowy, a dalszy los tego dokumentu jest uzależniony od wyników następnych wyborów prezydenckich.


Nowy prezydent może utrzymać program w mocy lub anulować go jednym pociągnięciem pióra. Dlatego wybory prezydenckie w 2016 roku mogą stać się swego rodzaju referendum, w którym wyborcy będą pytać kandydatów, czy zamierzają utrzymać imigracyjny program Obamy. Jeżeli opowiedzą się za skasowaniem programu, będą zapewne pytani, czy zamierzają rozpocząć deportacje milionów ludzi, których dekret Obamy chronił przed deportacją oraz jak zamierzają to zrobić. Zdaniem przedstawicieli rządu z obu partii wydaje się mało prawdopodobne, by nowy prezydent, bez względu na jego przynależność partyjną, cofnął korzystne przepisy przyznane imigrantom przez jego poprzednika.


Republikanie zarzucili Obamie przekroczenie linii dzielącej władzę wykonawczą od ustawodawczej. Ostrzegli, że pośpiech, z jakim Obama ustanowił program imigracyjny – nie czekając na nowy, zdominowany przez republikanów Kongres, który zbierze się w styczniu – zaszkodzi możliwości zawarcia kompromisu.


Wojciech Minicz


fot.Erik S. Lesser/EPA

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama