W chicagowskim kościele pw. św. Heleny jeszcze niedawno, żeby zająć na mszy św. któreś z 1100 siedzących miejsc, trzeba było przyjść pół godziny wcześniej. Dziś obchodząca 50-lecie świątynia świeci pustkami. Na niedzielnych mszach można zliczyć poniżej 300 wiernych.
Czy kościół podzieli los innych zamkniętych świątyń – zależy od Polonii. Proboszcz – pochodzący z Nowego Targu ksiądz Franciszek Florczyk, którego poprosiliśmy o rozmowę – mówi o historii parafii i jej obecnej sytuacji z dumą, ale i ze smutkiem. Kieruje parafią dopiero od 2012 roku, ale doskonale zna jej przeszłość i chętnie o niej opowiada.
Parafia św. Heleny, w niedzielę 16 listopada uroczyście świętująca 50. rocznicę poświęcenia kościoła, została założona w 1913 roku u zbiegu Augusta Blvd i Oakley Blvd. Pierwszy kościół, czy raczej kaplica, która w połowie ubiegłego stulecia przestała mieścić wiernych, jest obecnie częścią szkoły św. Heleny. Na jej scenie, będącej dawnym prezbiterium, ściany są pokryte pięknymi, ponad stuletnimi malowidłami – z jednej strony Jezus przygarnia dzieci (nie zabraniajcie im przyjść do mnie), z drugiej scena narodzenia Jezusa.
Apeluję o sponsorowanie czy pomoc, bo w tej chwili powoli, ale z miesiąca na miesiąc nasze zadłużenie się powiększa. Od tej garstki ludzi nie ma wystarczającej tacy, żeby opłacić wszystko..."
W dzielnicy było dawniej wielu Polaków, jest to zresztą rejon Trójkąta Polonijnego. Pierwszy proboszcz, ks. Piotr Pyterek, kierował parafią 42 lata. Kiedy obchodził 50-lecie kapłaństwa, a było to 40-lecie parafii, już miał obietnicę zbudowania nowego kościoła. Po jego śmierci parafię objął na 17 lat, od stycznia 1956 r., ks. prałat Stanisław Piwowar, który witając się z wiernymi, zaapelował o klucze do ich serc. – Otworzyli mu szeroko nie tylko serca, ale i kieszenie. Najpierw za 300 tys. dol. ukończono budowę 8-klasowej szkoły – relacjonuje proboszcz – którą poświęcił kard. Samuel Stritch.
W 1958 r. rozpoczęto przygotowania do budowy nie tylko kościoła, ale i nowej plebanii. – Wierni przyjęli to z wielkim entuzjazmem, a swoje odczucia udokumentowali prawdziwie przykładną ofiarnością. 1 marca 1963 roku ks. Piwowar poświęcił kamień węgielny. Ukończony kościół poświęcił kard. Albert Meyer w czwartą niedzielę adwentu, przed samym Bożym Narodzeniem, 20 grudnia 1964 roku – mówi ksiądz. – A więc miesiąc obchodów rocznicowych zaczynamy uroczyście w tę niedzielę, 16 listopada.
Kościół i jego otoczenie, co podkreśla ks. Florczyk, to niezwykle piękne miejsce. Kamienna budowla oglądana z zewnątrz nie robi wrażenia ogromnej. Każdy wchodzący do niej po raz pierwszy przeżywa jednak zaskoczenie jej wielkością i pojemnością. – Siedzące miejsca dla 1100 osób, zdobienia z zielonego włoskiego marmuru, ołtarz z dużym krucyfiksem w centrum. Na froncie kościoła znajduje się wymowna figura Pana Jezusa, a pod nią napis: I am the Way, the Truth, the Life – jestem drogą, prawdą, życiem. A obok kościoła pięknie wkomponowana w otoczenie postać już dziś świętego - Jana Pawła II. Pomnik wykonany przez słynnego polskiego artystę i profesora Czesława Dźwigaja stanął z okazji nowego milenium w 2001 roku, jeszcze za życia papieża, co się tu nie zdarzało. To zasługa Polonii, która do jego postawienia zorganizowała się pod przewodnictwem ówczesnego proboszcza, ks. Chmiela – opowiada ks. proboszcz.
Po mszy św. odprawionej w niedzielę 16 listopada o godz. 11.00 przez ks. bpa Alberto Rojasa członkowie i przyjaciele parafii spotkają się o godz. 14.00 na obiedzie w Sali Bankietowej Floryan, 1730 S. Elmhurst Road w Des Plaines. Inf.: biuro parafialne, tel. (773) 235-3575. Ksiądz probosz zaprasza wszystkich, którym leży na sercu przyszłość kościoła św. Heleny"
Ksiądz Florczyk objął parafię w trakcie przygotowań do jej jubileuszu, który był obchodzony 6 października ubiegłego roku pod przewodnictwem kard. Francisa George’a. A w czerwcu tego roku świętowane było stulecie katolickiej szkoły św. Heleny, założonej rok po otwarciu parafii. – Teraz, tuż po stuleciach, obchodzimy 50-lecie świątyni, jej złoty jubileusz – mówi ze wzruszeniem nasz rozmówca i kontynuuje: – Mamy apel, żeby trochę obudzić tych, którzy w naszej parafii wyrośli. Wiadomo – niektórzy wywędrowali czy powrócili do ojczyzny, niektórzy weszli do wieczności, ale bardzo dużo rodzin przeprowadziło się na przedmieścia, do tych miasteczek różnych. Oblicze tej okolicy całkiem się zmieniło. Mamy w sąsiedztwie, tak jak i w Polsce, braci i siostry Ukraińców, grupę Filipińczyków i inne narodowości, ale Polaków garstka tylko została.
– Jak utrzymać kościół? – pyta retorycznie ksiądz Franciszek. – Marzy mi się, żeby w ten jubileusz otworzyć serca, pobudzić wrażliwość i odpowiedzialność naszych rodaków, nawet tych dalej mieszkających, żeby czasem pamiętali, że tu zaczynali. Może ich stać na to, żeby tu przybyć częściej na niedzielną eucharystię czy na jakieś wydarzenia. Nawet apeluję o sponsorowanie czy pomoc, bo w tej chwili powoli, ale z miesiąca na miesiąc nasze zadłużenie się powiększa. Od tej garstki ludzi nie ma wystarczającej tacy, żeby opłacić wszystko – nielicznych, zatrudnionych zresztą w niepełnym wymiarze pracowników, rachunki, ubezpieczenia... Zalegamy z opłatami już od lutego. To jest kilkadziesiąt tysięcy długu.
Na pytanie, czy nad kościołem wisi groźba zamknięcia, ksiądz odpowiada – choć bez wielkiego przekonania – przecząco. Jednak przypomina ze smutkiem chicagowskie kościoły takie jak św. Jana Bożego czy Najświętszego Serca Pana Jezusa, po których, jak mówi, nie ma już śladu. Wyraża jednocześnie nadzieję, że wiele osób weźmie udział w niedzielnym jubileuszu – mszy św. i popołudniowym obiedzie.
Na koniec przekazuje za naszym pośrednictwem apel – by pamiętać o historycznych polonijnych kościołach, które Polacy budowali. – Żeby one, jako nasze i naszych praojców dziedzictwo, nie zostały zaprzepaszczone, zburzone kiedyś bądź zamienione na jakieś inne, niesakralne cele.
Krystyna Cygielska
[email protected]
Zdjęcia: Google Map, archiwum parafii św. Heleny