W czwartek w lidze NBA koszykarze Chicago Bulls pokonali w meczu na szczycie Konferencji Wschodniej Toronto Raptors 100:93. Dallas Mavericks wygrali we własnej hali z Philadelphia 76ers 123:70. Zwycięstwo różnicą 53 punktów jest najwyższe w historii tego klubu.
Na Wschodzie z dorobkiem 7-2 przewodzą Chicago Bulls i Toronto Raptors. W czwartek w Kanadzie obie drużyny stanęły naprzeciw siebie. "Byki" zwyciężyły 100:93, a najlepszy w ich szeregach był Hiszpan Pau Gasol - 27 pkt i 11 zbiórek. Bardzo dobre spotkanie rozegrali także Jimmy Butler – 21 pkt, Derrick Rose – 20 pkt i Mike Dunleavy – 14 pky.
Zwycięstwo zapewniła Bulls znakomita trzecia kwarta, w której w pewnym momencie prowadzili różnicą 18 pkt. Była to pierwsza porażka Raptors na własnym parkiecie i piąte z rzędu wyjazdowe zwycięstwo Bulls.
Radość z wygranej zmąciła gościom kolejna kontuzja Derricka Rose'a. Mający od dwóch lat notoryczne problemy ze zdrowiem 26-letni rozgrywający tym razem w czwartej kwarcie poślizgnął się i naciągnął mięsień.
- Myślę, że to nic poważnego - ocenił Rose.
Dallas Mavericks w meczu z Philadelphia 76ers już po pierwszej kwarcie prowadzili 38:10, a w połowie meczu 73:29. Nawet gdyby po przerwie nie zdobyli nawet punktu i tak by wygrali. Najskuteczniejszy w zespole był Dirk Nowitzki. Niemiec w 20 minut uzyskał 21 pkt, trafiając siedem z ośmiu rzutów z gry.
Poprzednie rekordowe zwycięstwo Mavericks odnieśli w styczniu 2010 roku, pokonując New York Knicks 128:78.
Goście trafili tylko 23 z 77 rzutów z gry i zanotowali aż 27 strat. To piąta w historii 76ers porażka różnicą co najmniej 50 punktów. Żaden inny klub w NBA nie ma na koncie tylu blamaży. Najbardziej dotkliwych klęsk zawodnicy z Filadelfii doznali w sezonie 1992/93, kiedy różnicą 56 punktów przegrali z Seattle SuperSonics i Sacramento Kings. Przed poprawieniem w czwartek tego niechlubnego rekordu uchroniło ich zdobycie pięciu "oczek" w ostatnich 32 sekundach meczu.
76ers to jedyna drużyna w obecnych rozgrywkach, która nie zaznała jeszcze zwycięstwa. Na koncie ma osiem porażek. Najgorszy start w historii zaliczyli koszykarze New Jersey Nets, którzy sezon 2009/10 zaczęli od 18 przegranych spotkań z rzędu.
Znacznie więcej emocji było w Memphis gdzie miejscowi Grizzlies pokonali Sacramento Kings 111:110. Na 6,5 s przed końcem meczu gospodarze przegrywali jednym punktem. Rzut ich skrzydłowego Zacha Randolpha nie przyniósł efektu, ale choć na zegarze pozostało tylko 0,6 s, udało im się wygrać.
Najpierw dwa rzuty wolne spudłował zawodnik "Królów" Ben McLemore. Grizzlies na przeprowadzenie ostatniej akcji pozostało 0,3 s. Goście kompletnie pogubili się w kryciu i Courtney Lee dostał podanie pod samym koszem. W locie zdołał złapać piłkę i błyskawicznie oddać zwycięski rzut.
Grizzlies z bilansem 8-1 prowadzą w Konferencji Zachodniej. To było ich 18. zwycięstwo z rzędu na własnym parkiecie w sezonie zasadniczym.
W ostatnim rozegranym tego dnia meczu ekipa Golden State Warriors pokonała na własnym parkiecie Brooklyn Nets 107:99.
(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama