Opowieść Zbyszka
– Nazywali mnie bumem i alkoholikiem – zaczyna Zbyszek swoją opowieść o czterech latach spędzonych na ulicy. Zbyszek, tak jak wielu innych Polaków w Chicago, przyleciał do USA w latach 90. z marzeniami o lepszym życiu. Jego celem było dorobić się: dobrze płatna praca, zakup własnego mieszkania i przede wszystkim jak najszybsze sprowadzenie do siebie rodziny. Zbyszek tęsknił szczególnie za małymi synami, pozostawionymi w Polsce pod opieką mamy.
– Zaczęło się zwyczajnie – ciągnie opowieść Zbyszek – praca na kontraktorce, a po pracy – alkohol, aby zapełnić pustkę, nie tęsknić i nie czuć się samotnie. Wkrótce przyszły ciągi alkoholowe (kilkudniowe picie), utrata pracy i mieszkania. W następstwie – życie na ulicy.
– Na początku było mi wstyd – wspomina Zbyszek – wstyd, żeby nie zauważył mnie ktoś znajomy, kiedy przechodziłem ulicą w poszukiwaniu puszek. Później mi to zobojętniało. Poczułem się wolny, beztroskie życie, bez planowania. Jedyne co mnie obchodziło, to to, aby zarobić na flaszkę, która stała się najważniejsza. Moje życie kręciło się wokół alkoholu: kiedy się napiję? skąd go wezmę? Moją największą miłością stała się flaszka, miałem ją zawsze przy sobie.
Dźwięczały mu w głowie słowa mamy: „na miłość boską, synku, opamiętaj się!” i postanawiał: „jeszcze tylko dziś się napiję”, ale kończyło się zawsze tak samo – na piciu. Wstyd powstrzymywał go przed telefonowaniem do rodziny. Nie dawał znaku życia swoim bliskim przez trzy lata. Tęsknota za domem była najbardziej dojmująca w czasie świąt, widok rodzin zasiadających do wigilii, tak jak niegdyś u niego w domu, była nie do zniesienia. Przychodziły mu myśli, aby skończyć ze sobą, zapić się na śmierć i nic już nie czuć.
Na ulicy spotykał różnych ludzi; niektórzy próbowali pomóc, tak jak starsza pani, która regularnie odwiedzała legowisko Zbyszka, aby sprawdzić, czy przysypany śniegiem jeszcze żyje, przynosiła herbatę, ciepły posiłek i czasami pieniądze, które wydawał zawsze na to samo – alkohol i papierosy. Lata spędzone na ulicy odbiły się na zdrowiu Zbyszka, prawie stracił czucie w nogach, zdarzało się, że czołgał się na drugą stronę ulicy, aby dostać się do sklepu po alkohol, czasami opłacał kolegów, aby przenieśli go przez ulicę czy schody. Przekonał się też, że częściej mógł liczyć na bezinteresowną pomoc ze strony nierodaków. Pobyty w szpitalu, w domu opieki przynosiły tylko chwilową przerwę; „byłem za słaby, aby przestać” – powtarza Zbyszek.
W opłakanym stanie trafił do schroniska dla bezdomnych Punkt Zwrotny przy Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim. Uzyskał pomoc socjalno-bytową i skierowanie na terapię uzależnień do kliniki Punkt Wyjścia działającej przy Zrzeszeniu od ponad 20 lat. – Trzeźwienie było bardzo trudne, sam nie dawałem sobie szans, to była walka z kalectwem i samym sobą, aby się nie napić – mówi Zbyszek. Dzięki wsparciu terapeutów, personelu schroniska, a przede wszystkim dzięki swojemu ogromnemu wysiłkowi włożonemu w terapię Zbyszek odniósł sukces. We wrześniu tego roku Zbyszek obchodził siódmą rocznicę swojej trzeźwości. Życie w trzeźwości wpłynęło też na poprawę jego zdrowia, wynajęcie mieszkania, załatwienie spraw emigracyjnych (obywatelstwo USA) i odwiedziny rodziny w Polsce, gdzie Zbyszek poznał swoje wnuki.
Szczęśliwe zakończenie historii bezdomności Zbyszka niestety nie jest regułą w środowisku polskich bezdomnych. Wielu z naszych rodaków nie dożywa własnego dachu nad głową. Szacuje się, że w Chicago przebywa ok. 300–500 bezdomnych Polaków, którzy są częścią 20-tysięcznej rzeszy bezdomnych koczujących na ulicach metropolii. Przyczyny bezdomności są różne: problemy zdrowotne (zdrowie fizyczne, jak i psychiczne), bezrobocie związane z kryzysem gospodarczym, rozpad rodziny i w większości przypadków: uzależnienie od alkoholu lub narkotyków.
Bezdomność zmienia nie tylko fizycznie. Izolacja, wykluczenie, niechęć środowiska, poczucie porażki, wstydu czy braku nadziei odbija się piętnem na ludzkiej psychice. Alkohol czy narkotyki wydają się minimalizować te negatywne emocje, pozwalają zapomnieć tylko na krótko. Trudno się z takiego stanu otrząsnąć samemu, niezbędne jest wsparcie, akceptacja, zainteresowanie okazane tym, których społeczeństwo często już spisało na straty.
Pomny swoich doświadczeń, Zbyszek napotkanych bezdomnych kieruje po pomoc tam, gdzie niegdyś sam ją uzyskał: do Zrzeszenia Amerykańsko-Polskiego, ze słowami: „każdy ma szanse na lepsze życie, tylko trzeba chcieć”.
Ewa Susman, LCSW, CADC, CPAIP
Poradnia Leczenia Uzależnień
Zrzeszenie Amerykańsko-Polskie
3834 N. Cicero Ave.
Chicago, IL 60641
tel. 773-282-8206, wew. 357
Jeśli szukasz pomocy, masz więcej pytań, zadzwoń:
Zrzeszenie Amerykańsko-Polskie – Punkt wyjścia – leczenie uzależnień - www.polish.org
3834 N. Cicero Ave. w Chicago
tel: 773 282-8206
Terapeuci:
Kasia, ext. 354
Magda, ext. 349
Ewa, ext. 357
Ola, ext.345
Piotr, ext. 347
Haymarket Center – leczenie uzależnień - www.hcenter.org
120 N. Sangamon St. w Chicago
tel: 312 226-7984 ext. 313 lub 535
Terapeuci:
Ala, tel: 312 226-7984 – ext. 313
Daniel, tel: 312 208-6309
Andrzej, tel: 312 217-5208
Wojtek, tel: 312 208-6321
Piotr, tel. 312 208-0341
fot.Dariusz Lachowski