Właściciel firmy Virgin Galactic obiecał wyjaśnienie przyczyny katastrofy statku kosmicznego SpaceShipTwo. "Będziemy uczyć się na błędach" - powiedział Richard Branson w sobotę przed spotkaniem ze swymi współpracownikami na pustyni Mojave w Kalifornii.
Na miejsce wypadku przybyli już pracownicy Krajowego Zarządu Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), którzy kierują dochodzeniem.
Statek kosmiczny SpaceShipTwo uległ katastrofie w piątek na pustyni Mojave. Zginął drugi pilot, 39-letni Michael Alsbury, natomiast pierwszy, 43-letni Peter Siebold, któremu udało się katapultować, został ciężko ranny.
Był to pierwszy od stycznia test tego statku kosmicznego obejmujący odpalenie silnika rakietowego. Firma Virgin Galactic poinformowała jedynie, że podczas próbnego lotu doszło do "poważnej anomalii", której rezultatem była utrata statku SpaceShipTwo.
Fotograf Ken Brown, który był świadkiem katastrofy powiedział, że SpaceShipTwo eksplodował, gdy został odczepiony od samolotu, który wynosił go na dużą wysokość. Zgodnie z założeniami po odłączeniu od samolotu uruchamiany jest silnik rakietowy, wynoszący statek na orbitę, na wysokość ponad 100 km, a na Ziemię SpaceShipTwo wraca jak szybowiec.
Termin pierwszego komercyjnego lotu, podczas którego pasażerowie będą mieli widok na naszą planetę na tle przestrzeni kosmicznej i kilka minut w stanie nieważkości, wielokrotnie przesuwano. Ostatnio mówiono, że będzie to wiosna 2015 roku.
Firma Virgin Galactic, założona przez brytyjskiego miliardera Richarda Bransona, zawarła w tym roku porozumienie z Federalnym Zarządem Lotnictwa (FAA), które ma umożliwić rozpoczęcie komercyjnych lotów z pasażerami na orbitę okołoziemską. Porozumienie szczegółowo reguluje zasady organizacji lotów w kosmos pojazdów Virgin Galactic.
Na rozpoczęcie takich lotów oczekuje około 800 osób, które zapłaciły za bilety po 250 tys. dolarów, wśród nich sam Richard Branson i hollywoodzki gwiazdor Leonardo di Caprio.
(PAP)
fot.EPA
Reklama