Andrzej Fonfara, po raz pierwszy od majowego znakomitego pojedynku z Adonisem Stevensonem, podejmować będzie w sobotę w UIC Pavilion 32 letniego reprezentanta Francji Doudou Ngumbu. Będzie to walka wieczoru gali organizowanej przez telewizję Showtime. Jeżeli „Polski Książę” chce zadomowić się na stałe w światowej czołówce i w przyszłym roku walczyć o tytuł mistrza świata wagi półciężkiej, musi sobotnią walkę wygrać. Innej opcji nie ma.
Urodzony w Kinszasie Ngumbu (33 walki, 5 przegranych, 12 wygranych przez nokaut) znany jest głównie we Francji. Poza swoją ojczyzną stoczył do tej pory zaledwie sześć walk, z których wygrał trzy, w tym ostatnią 12. rundową w Kijowie w marcu 2013 roku z Wiaczesławem Uzelkowem.
Jest on jednak dobrze znany polskim kibicom. Trzy lata temu w warszawskiej hali Torwar podczas gali Wojak Boxing Stars byli oni świadkami znakomitej walki wieczoru, w której Paweł Głażewski pokonał Ngumbu niejednogłośnie na punkty. Obaj zasypywali się gradem ciosów, obaj byli zamroczeniu, końcówka przesądziła o wygranej Głażewskiego. Walkę obserwował na widowni legendarny Lennox Lewis.
Dwa miesiące później Ngumbu wygrał w Białymstoku z Aleksem Kuziemskim. Czy jest to ostrzeżenie dla Andrzeja Fonfary? On sam do tych potyczek nie przywiązuje większej wagi, dodając jednak, że dzisiejszy Ngumbu jest znacznie lepszy od tego sprzed dwóch lat, ale jak sam mówi, „mając marzenia o walce o mistrzostwo świata, przeciwników takich jak Francuz nie należy się obawiać”.
Fonfara do sobotniej walki przygotowaywał się, po raz trzeci z rzędu, w wysokogórskim ośrodku Big Bear w Kalifornii, tym samym, w którym akumulatory ładuje król nokaut z Kazachstanu Giennadij Gołowkin.
W odróżnieniu od dwóch poprzednich obozów, tym razem najwięcej uwagi poświęcono na sparingi, doskonalaniu techniki. Była również treningi wytrzymałościowe i kondycyjne, ale w zdecydowanie mniejszym wymiarze. To z pewnością sprawi, że w sobotę Polak powinien być świeższy, szybszy, bardziej dynamiczny.
W poniedziałek Fonfara zameldował się w Chicago, w środę otworzył chicagowską giełdę papierów wartościowych, w sobotę będzie gotowy do kolejnego, miejmy nadzieję zwycięskiego pojedynku.
Jaki on może mieć wpływ na dalszą karierę „Polskiego Księcia”? Przede wszystkim nie może go przegrać, bo to mogłoby spowodować, że na czas bliżej nieokreślony wypadnie z gry o mistrzostwo świata. Jeżeli wygra, to też nie ma pewności, co to tak naprawdę może oznaczać. A to wszystko za sprawą nieoczekiwanej porażki Chada Dawsona z Tommym Karpencym (tym samym, którego Fonfara pokonał przed czasem dwa lata temu).
Wstępne przymiarki były takie, że w razie zwycięstwa byłego pogromcy Tomasza Adamka, w Montrealu to właśnie on stoczy walkę z Fonfarą, a jej zwycięzca spotkałby się w walce o pas WBC z tym, kto wygra pojedynek Adonisa Stevensona z Jeanem Pascalem. Porażka Dawsona tę układankę bardzo skomplikowała.
Dariusz Cisowski
Reklama