Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 04:43
Reklama KD Market

Imigracja i wybory

Reforma imigracyjna, która mogłaby zarówno pozwolić na legalizację ciągle licznie przebywających w USA Polaków, jak i przyspieszyć zniesienie wiz, nie ma już szans na przejście przez Kongres w kończącej się kadencji. Co jednak się stanie po listopadowych wyborach?



Republikańska wygrana oznacza reformę?


O konieczności reformy systemu imigracyjnego słyszymy w USA od lat. Liczą na nią i nasi rodacy żyjący wciąż w Stanach bez ważnych papierów. Ta mantra powtarzana jest zresztą jeszcze częściej niż obietnice zniesienia wiz dla Polaków. Na razie jednak nie zanosi się ani na jedno, ani na drugie. Sytuacja może się jednak zmienić po listopadowych wyborach. Wiele wskazuje na to, że w Kongresie kolejnej kadencji republikanie wzmocnią jeszcze swój stan posiadania, a być może nawet zdobędą większość w izbie wyższej. Wtedy pod ich kontrolą znalazłby się cały Kapitol. Stworzyłoby to szansę na przyjęcie ustaw zgodnych z republikańskimi pomysłami na rozwiązanie tego problemu.


Paradoksalnie, mimo powszechnego przeświadczenia, że to demokraci są gorącymi zwolennikami reformy imigracyjnej, to właśnie po przejęciu przez republikanów kontroli nad Senatem wzrosną szanse na przyjęcie odpowiednich ustaw. Domagają się tego bowiem także środowiska tradycyjnie wspierające republikanów. Amerykańscy pracodawcy od lat skarżą się, że procedury imigracyjne utrudniają zatrzymywanie w Stanach najzdolniejszych pracowników. Za ustawą lobbują także amerykańscy farmerzy cierpiący na brak rąk do pracy przy zbiorach owoców i innych płodów rolnych. O potrzebie zmian mówią także niektóre konserwatywne kościoły i związki wyznaniowe.


Reformy imigracyjnej domaga się także amerykański episkopat katolicki.
Na pewno propozycje prawicy nie będą miały jednak tak radykalnego charakteru, jak projekty demokratów. Będą się też różnić od wielkiego, kompleksowego projektu przyjętego przez Senat latem 2013 roku. Oprócz znacznego zwiększenia wydatków na bezpieczeństwo granic, tamta ustawa przyjęta ponad rok temu przez izbę wyższą przewidywała między innymi legalizację pobytu większości z przebywających w Stanach 11 milionów nielegalnych imigrantów oraz wprowadzenie nowych kategorii “gościnnych” wiz pracowniczych. Polskiemu lobby udało się też dołączyć do projektu zapisy otwierające furtkę dla włączenia obywateli RP do programu ruchu bezwizowego. Do demokratów, którzy gremialnie poparli projekt reformy, dołączyło wówczas kilkunastu republikanów.


Republikański scenariusz: stopniowo


Izba Reprezentantów nigdy nie podjęła jednak debaty nad tym projektem. Republikański przewodniczący Komisji Legislacyjnej Bob Goodlatte oraz przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner od początku chcieli, aby reformą zajmować się stopniowo i w kilku etapach, poczynając od rozwiązania kwestii bezpieczeństwa granic. Ich argumenty wydawał się potwierdzać gwałtowny napływ dzieci i młodzieży z krajów Ameryki Środkowej szturmujących południową granicę. Stworzyło to wrażenie, że nielegalna imigracja znów wymyka się spod kontroli. Jeśli dodamy do tego strach przed przenikaniem do USA terrorystów oraz przed wirusem eboli zrozumiemy, dlaczego tak sceptycznie republikanie podchodzą do pomysłów uruchomienia szerokiego programu legalizacyjnego dla nieudokumentowanych cudzoziemców bez wcześniejszego zabezpieczenia granic. Nie mniejszą irytację budzą w nich pomysły Białego Domu administracyjnego manipulowania przy prawie imigracyjnym.





Po wyborach może się to jednak zmienić. „Jeśli zdobędziemy Senat dojdzie do uchwalenia reformy – zapewnia republikański kongresman z Idaho Raul Labrador – zrobimy to, tak jak to sobie życzy większość Amerykanów – krok po kroku“. W izbie wyższej jego optymizm podziela senator z Kentucky Rand Paul, wymieniany w grupie kandydatów do Białego Domu w 2016 roku. „To będzie jedna z rzeczy, które będą miały duży wpływ na kampanię w 2016 roku: republikanie przyjmą reformę imigracyjną, której nie zdołali przeforsować demokraci, którzy chcieli mieć wszystko, albo nic“ – mówił niedawno senator Paul w wywiadzie dla Politico.


Także i inni członkowie Kongresu uważają, że nowy układ sił przyczyniłby się do odbudowy zaufania między obydwoma izbami, które przez ostatnie kilka lat utrzymywały się nawzajem w szachu. „To jest problem całej Ameryki, więc sądzę, że partia porozumie się w tej sprawie. W każdym razie, będę do tego dążył“ – zapewnia kongresman z Kalifornii Jeff Denham, zwolennik stworzenia nielegalnym imigrantom legislacyjnej ścieżki do obywatelstwa.


Prezydencki scenariusz


Plany reformy może pokrzyżować sam… Barack Obama. Po pierwsze ciągle dysponuje prawem weta, które republikanom trudno będzie zwłaszcza w izbie wyższej przełamać. Po drugie: Biały Dom przygotowuje się do administracyjnej wersji reformy – rozszerzenia programu zawieszenia deportacji na kolejne grupy nielegalnych imigrantów, lub do dekretu prezydenckiego.


Już w tej chwili z tzw. DACA korzysta kilkaset tysięcy młodych ludzi, którzy dostali się do USA jako dzieci nielegalnych imigrantów. Otrzymują oni w ramach namiastki legalizacji prawo do pracy przez okres dwóch lat. Prezydent zapowiedział, że po wyborach podejmie kolejne działania w sprawach imigracyjnych. Należy się spodziewać, że grupa osób, które otrzymają tzw. odroczenie deportacji (deferred action) znacznie się powiększy. Departament Bezpieczeństwa Krajowego już rozpoczął odpowiednie przygotowania. Główne amerykańskie media, w tym agencja Associated Press poinformowały w tym tygodniu, że rząd zamówił już kilka milionów plastikowych kart na zezwolenia na pracę oraz stałego pobytu, które będą wydawane imigrantom. Ta jednostronna amnestia może nie tylko zantagonizować republikanów i zaprzepaścić szanse na jakąkolwiek reformę. Ma także krótkie nogi. Wystarczy, że w 2016 roku prezydenckie wybory wygra przeciwnik obecnego imigracyjnego kursu i administracyjnie cofnie zawieszenie deportacji. Miliony ludzi mogą stanąć wówczas przed perspektywą opuszczenia Stanów Zjednoczonych.



Polacy na razie ciągle z wizami


Los zniesienia wiz dla Polaków tylko pośrednio związany jest z reformą imigracyjną. Poprawki dotyczące tej sprawy doczepiane są do różnych ustaw, niekoniecznie związanych z imigracją. Robi to nieustannie grupa kongresmanów z Illinois oraz dwoje senatorów – demokratka Barbara Mikulski oraz republikanin Mark Kirk. Po wyborach na pewno nie zrezygnują z dotychczasowych wysiłków. Warto jednak pamiętać, że klimat wokół zniesienia wiz jest dziś – delikatnie mówiąc – nie najlepszy w związku z zagrożeniem antyterrorystycznym. W Kongresie nie brakuje ostrzeżeń, że przez ruch bezwizowy do USA może łatwo wjechać wielu zwolenników Państwa Islamskiego legitymujących się brytyjskimi, niemieckimi, czy francuskimi paszportami. W tej atmosferze trudno jest rozmawiać o możliwości rozszerzenia Visa Waiver Program. Dopóki nie opadnie strach przed terroryzmem, argumentów polskiego lobby o tym, że Polska jest krajem pozbawionym radykalnych islamistów nikt na razie nie będzie słuchał.


Jolanta Telega
j.telega@zwiazkowy


fot.Peter Foley/EPA

TSA screening at Hartsfield-Jackson Atlanta International Airport

TSA screening at Hartsfield-Jackson Atlanta International Airport

epa03830930 A passenger's identification and travel documents are verified at the Transportation Security Agency (TSA) passenger screening area at Hartsfield-Jackson Atlanta International Airport in Atlanta, Georgia USA, 19 August 2013. The Transportation Security Agency has discovered 100 guns in carry on luggage in 2012 and 68 so far in 2013 at the Atlanta airport, numbers which are the highest among US airports. EPA/ERIK S. LESSER

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama