Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 15:55
Reklama KD Market

Premier udaje się w czwartek do Brukseli na szczyt ws. paktu klimatycznego

Premier Ewa Kopacz udaje się w czwartek do Brukseli na szczyt UE dot. paktu klimatyczno-energetycznego. Premier zapowiada, że nie zgodzi się na rozwiązania, które doprowadzą do wzrostu cen energii w Polsce. Obecnie nie ma zgody na główne polskie postulaty - mówi jednak minister ds. UE.

Czwartkowo-piątkowy szczyt UE w Brukseli ma uzgodnić nową politykę energetyczno-klimatyczną Unii po 2020 r. Na początku roku Komisja Europejska zaproponowała nowy cel redukcji emisji CO2 w wysokości 40 proc. do 2030 r. (względem 1990 r.). Zaproponowała też ogólnoeuropejski cel udziału energii ze źródeł odnawialnych na poziomie 27 proc. Obowiązujący do 2020 r. pakiet energetyczno-klimatyczny z 2008 r. zakłada 20-proc. redukcję emisji CO2 i 20-proc. udział energii odnawialnej.

Tymczasem polski rząd zapowiada, że nie zgodzi się na dodatkowe koszty polityki klimatycznej UE, w tym podwyżki cen energii. W niedzielę premier Kopacz zapowiedziała, że Polska poprze unijne propozycje tylko, gdy zostaną spełnione jej dwa warunki. Wyjaśniła, że chodzi o zachowanie ilości emisji dla Polski i możliwość ich nieodpłatnego przekazywania przez rząd firmom energetycznym, by ceny prądu w Polsce nie wzrosły.

Szefowa rządu oświadczyła, że jeśli te warunki nie zostaną spełnione i "nie będzie zrozumienia dla polskich spraw, a to jest bardzo ważna sprawa, bo dotyczy 38 mln Polaków", ona zachowa się "dość radykalnie". Zrobi tak, mimo że będzie to jej pierwszy szczyt UE, na którym wystąpi jako premier polskiego rządu - zaznaczyła. We wcześniejszych wypowiedziach Kopacz nie wykluczała zastosowania weta. Minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski wyliczył, że "gdyby się zgodzić na te bardziej ambitne cele, cena energii poszłaby w górę o 80 proc."

Także prezydent Bronisław Komorowski podkreślił w środę, że Polska nie powinna być karana za dotychczasowe osiągnięcia w zakresie ograniczenia emisji CO2 narzuceniem jej dalszych ograniczeń bez rekompensaty. Zaznaczył, że Polska uzyskała do tej pory "świetne wyniki" w zakresie ograniczenia emisji CO2. "I w moim przekonaniu, w przekonaniu rządu również, nie powinna być karana za te osiągnięcia narzuceniem jej dalszych, dalej idących ograniczeń bez rekompensaty w postaci stworzenia możliwości przebudowy polskich technologii tak, aby zachowując możliwość produkowania energii elektrycznej z węgla, jednocześnie zmniejszać konsekwentnie emisję CO2" - oświadczył prezydent.

Minister Trzaskowski powtórzył w środę w rozmowie z dziennikarzami, że Polska nie zgodzi się na nowe obciążenia w zakresie redukcji emisji, które przełożą się na wzrost cen energii. Jak dodał, "oznacza to, że jeżeli zgadzamy się, by UE redukowała emisje, to Polska musi mieć jakiś mechanizm kompensacyjny".

"My godziny się z tym, żeby redukować emisje, tak jak zostało to określone w 2007 i później w 2008 r., ale nie jesteśmy gotowi, nie stać nas po prostu na to, żeby wziąć na siebie dodatkowe obciążenia i dlatego musimy szukać mechanizmu kompensującego, który pozwoli nam mieć wpływ na ceny energii" - podkreślił minister ds. europejskich.

Trzaskowski zaznaczył, że "na razie nie ma zgody unijnych partnerów na najważniejsze polskie postulaty". "Nie widzimy ich odzwierciedlenia w dokumentach oficjalnych (...) w związku z tym na szczycie wszystko się rozegra" - stwierdził.

Według Trzaskowskiego wszyscy partnerzy w UE próbują dojść do porozumienia, natomiast - zaznaczył - jeżeli to porozumienie nie będzie satysfakcjonujące, to nie tylko Polska, ale wiele innych państw członkowskich mówi jasno, że nie będzie się porozumiewać za wszelką cenę.

Minister ds. europejskich ocenia, że państwom Unii będzie trudno osiągnąć porozumienie ws. nowego paktu klimatycznego na najbliższym szczycie. "Dalej porozumienie jest możliwe, ale ono będzie niesłychanie trudne i po tych ostatnich dniach i godzinach oceniam, że będzie jeszcze trudniej je osiągnąć" - powiedział. Dodał, że nie oznacza to, że nie jest ono w ogóle możliwe.

Podkreślił, że brak porozumienia na czwartkowo-piątkowym szczycie nie zamyka sprawy paktu klimatycznego. "Brak porozumienia oznacza, że będziemy się musieli spotkać jeszcze raz, a być może jeszcze raz i próbować jakieś porozumienie wypracować" - powiedział.

Jak dodał, jeżeli szefowie państw i rządów nie będą w stanie osiągnąć porozumienia, to wtedy w przyszłym roku i tak ruszy proces legislacyjny dotyczący paktu klimatycznego. "To nie jest tak, że jeśli nic nie zrobimy, to problem zniknie. Trzeba będzie tak czy inaczej zreformować ten system. Zacznie się proces legislacyjny, który będzie decydowany w głosowaniu większościowym i wtedy jeszcze trudniej będzie bronić naszej racji stanu" - powiedział minister ds. europejskich.

Z datowanego na 16 października i poprawionego po wstępnych konsultacjach projektu wniosków na szczyt, który widziała PAP, wynika, że państwa biedniejsze będą mogły liczyć na mechanizm solidarnościowy łagodzący wpływ ambitnego podejścia do redukcji emisji całej UE.

Mechanizm ten ma się składać głównie z dwóch elementów. Pierwszy to podział 10 proc. pozwoleń na emisje pomiędzy państwa UE, których PKB na głowę nie przekracza 90 proc. unijnej średniej. Poza tzw. nowymi państwami UE, do tej puli zaliczają się Grecy, Hiszpanie i Portugalczycy. Każdy z tych krajów miałby dostać dodatkową liczbę emisji, jednak im więcej państw do podziału, tym mniej dostanie każde z nich.

Dlatego, aby pomóc najbiedniejszym w UE, zaprojektowano drugi mechanizm. Przewiduje on utworzenie rezerwy wynoszącej 1-2 proc. (decyzja jeszcze nie zapadła) pozwoleń na emisję, z których korzystałyby państwa z PKB na głowę poniżej 60 proc. średniej UE. Dzięki metodologii, która ma być zastosowana do liczenia PKB, z tego instrumentu mogłaby też skorzystać Polska.

Jedna z batalii, którą toczy Polska, dotyczy właśnie wielkości rezerwy pozwoleń. Według unijnych dyplomatów różnica w korzyściach dla naszego kraju pomiędzy 1 a 2 proc. idzie w miliony euro rocznie. Poza otrzymaniem jak największej liczby pozwoleń na emisje, Polska walczy też o to, by mogła część z nich rozdawać za darmo sektorowi elektro-energetycznemu. Jeśli elektrownie musiałyby kupić pozwolenia, ich koszty wzrosłyby znacznie, co z kolei przełożyłoby się na wzrost cen dla konsumentów końcowych. System darmowych pozwoleń kończy się w 2019 roku.

Do polskich racji premier Kopacz przekonywała m.in. Francję, Niemcy, Wielką Brytanię, które są jednymi z największych orędowników ambitnego celu redukcji emisji CO2.

Wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. klimatycznych Marcin Korolec ujawnił, że Polsce udało się zdobyć sojuszników, dla których cele polityki klimatycznej Unii na lata 2020-2030, są zbyt ambitne. Ten "wspólny front" można znaleźć w podpisanej 30 września deklaracji krajów Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Słowacja, Czechy, Węgry) oraz Bułgarii i Rumunii.

Sojusznicy wskazują, że warunkiem porozumienia ws. polityki klimatycznej jest "sprawiedliwy podział wysiłku i mechanizm solidarności" zarówno w sektorach objętych unijnym systemem handlu emisjami ETS (głównie energetyka), jaki i tymi poza nim (transport, rolnictwo, budownictwo). Ministrowie z regionu domagają się też "dodatkowego mechanizmu kompensacyjnego", który umożliwiłby biedniejszym krajom finansować modernizację ich systemów energetycznych i innowacje przemysłowe.

Wicepremier Janusz Piechociński zapewnił, że razem z premier Ewą Kopacz są dobrze przygotowani i zdeterminowani, by bronić polskich racji na zbliżającym się szczycie klimatycznym. "Jesteśmy świetnie przygotowani. Mamy rozpracowaną energetykę każdego kraju europejskiego" - przekonywał. Zdaniem wicepremiera wiążące decyzje w tej sprawie powinny ewentualnie zapaść po szczycie globalnym w Paryżu, w zależności od tego, czy dojdzie do porozumienia z Ameryką i Chinami.

W grudniu w Limie ma odbyć się światowy szczyt klimatyczny i UE chce się na nim pojawić ze swoim stanowiskiem. Ambitne podejście Europy ma - według założeń KE - zachęcić do podobnych deklaracji Stany Zjednoczone, a za nimi Chiny. Na unijnym porozumieniu szczególnie zależy Francji, ponieważ organizuje ona światowy szczyt klimatyczny w 2015 r. To właśnie w Paryżu zawarte ma być globalne porozumienie klimatyczne.

Część opozycji apeluje do rządu o twarde stanowisko na unijnym szczycie i domaga się weta.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że rząd powinien zawetować na szczycie UE porozumienie ws. zmniejszenia emisji CO2 do 2030 r. "To musi być decyzja odważna, broniąca polskich interesów. A w polskim interesie jest to, żeby Polska w dalszym ciągu mogła korzystać z energii z węgla, żeby rozwój Polski nie był obciążony ogromnym wzrostem kosztów energii" - podkreślił.

Również lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro mówił, że jego ugrupowanie, oraz druga współpracująca z PiS partia, czyli Polska Razem, uważają, że premier Ewa Kopacz powinna użyć weta. "To jest jedyna racjonalna możliwość, a potem można szukać innych rozwiązań problemu" - powiedział Ziobro na wspólnej z Kaczyńskim konferencji prasowej. Także rzecznik SLD Dariusz Joński powiedział PAP, że Kopacz na unijnym szczycie "musi twardo negocjować, a w ostatniej chwili - jeśli takie stanowisko nie przyniesie korzyści - trzeba wetować".

Przeciwko zawetowaniu pakietu klimatycznego jest Twój Ruch. "Nie jesteśmy za wetowaniem. Jest to środek ostateczny, którego należy użyć wyłącznie w sytuacji krytycznej. W ramach negocjacji należy wypracować obniżenie niekorzystnego dla Polski współczynnika" - powiedział PAP rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek. (PAP)

Na zdjęciu: Ewa Kopacz fot.Radek Pietruszka/EPA

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.


 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama