Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 00:18
Reklama KD Market

Dylematy przy pompie

To, że na stacjach benzynowych jest coraz taniej zauważył już chyba każdy. Kierowcy się cieszą, bo w budżetach Amerykanów zostanie więcej pieniędzy na inne wydatki, w tym na świąteczne prezenty. Na dłuższą metę jednak niskie ceny benzyny mogą źle przysłużyć się Ameryce. Bierzemy bowiem udział w grze, której nie da się do końca kontrolować.


Jest tanio a będzie jeszcze taniej
Podobnie szybkich spadków nie widzieliśmy w USA od początku recesji – mówi Patrick DeHaan, główny analityk portalu GasBuddy.com, zajmującego się analizą rynku paliwowego. W Illinois średnia cena benzyny spadła w ubiegłym tygodniu do 3,32 dol. za galon, a w tym tygodniu, na wybranych stacjach, jest nawet atrakcyjniejsza. W innych stanach, w których stanowe podatki są niższe, jest jeszcze lepiej. Średnia krajowa wynosi obecnie 3,19 dol. za galon, ale według Oil Price Information Service (OPIS), w tym tygodniu na co trzeciej stacji benzynowej w USA można było zatankować zwykłą bezołowiową poniżej 3 dolarów za galon. W ciągu zaledwie trzech tygodni benzyna staniała średnio o 18 centów na galonie! W Missouri, Karolinie Południowej i Oklahomie ceny zjechały już do 2,60 dolarów. Ci, którzy mieszkają w stanach z droższą benzyną też nie powinni się martwić. “We wszystkich stanach poza Hawajami i Alaską benzyna powinna kosztować mniej niż 3 dolary jeszcze przed końcem roku” – zapewnia Tom Kloza z OPIS.


Benzyna tanieje, bo na światowych rynkach tanieje ropa. Cena baryłki nafty wynosi obecnie mniej więcej 83 dolary. Przez ostatnie cztery lata cena baryłki była dość stabilna, wahała się w granicach 110 dolarów. Ostatnio jednak gwałtownie poszła w dół, bo podaż znacznie zaczęła przekraczać popyt.





Łupkowy boom
Przyczyn spadków jest co najmniej kilka. Najważniejsza – to obawy rynków o stan światowej ekonomii. Europie, a przynajmniej strefie euro, grozi znów recesja, a chińska lokomotywa wyraźnie traci parę. Zazwyczaj słabszy rozwój gospodarczy oznacza mniejszy popyt na ropę naftową. Poza tym w ostatnim czasie znacznie wzrosła produkcja ropy w takich krajach jak USA, Kanada, Libia czy Irak. Na kontynencie północnoamerykańskim stało się to między innymi za sprawą wielkiego łupkowego boomu.


Dzięki wydobyciu ropy metodą szczelinowania hydraulicznego w Dakocie Północnej, Teksasie oraz w Appalachach Stany Zjednoczone wydobywają obecnie 8,7 miliona baryłek ropy dziennie i niedługo znów staną się największym producentem ropy na świecie.


Innym czynnikiem jest zyskujący na wartości amerykański dolar, w którym przeliczana jest ogromna większość transakcji kupna-sprzedaży ropy na rynkach światowych.
W przeszłości cenami ropy regulował skutecznie wielki kartel eksporterów – OPEC przykręcając bądź odkręcając kurek z ropą w zależności od swoich potrzeb i interesów. Dziś jest on jednak mocno wewnętrznie skłócony, bo interesy mniejszych eksporterów nie są zbieżne z interesami największych graczy. Kartel zbiera się następny raz w listopadzie. Szczyt już zapowiada się bardzo burzliwie, ale być może dojdzie do podjęcia decyzji stabilizujących spadek cen. Gorącym orędownikiem przykręcenia kurka jest Wenezuela, której gospodarka oparta jest na eksporcie surowca. Wspiera ją mocno Rosja, która choć formalnie do OPEC nie należy, ale też zainteresowana jest w utrzymaniu wysokich cen ropy. Prezydent Władimir Putin ma bowiem nóż na gardle – budżet opracowany przez Moskwę na przyszły rok zakłada, że ropa będzie kosztowała około 104 dolarów za baryłkę. Niższe ceny mogą skutkować obniżką wydatków rządowych, w tym na świadczenia socjalne oraz zbrojenia, a wszystko to w czasie, gdy kraj zacznie odczuwać skutki zachodniego embarga.


Amerykanie konkurencyjni dla Saudyjczyków
Na razie jednak Arabia Saudyjska – największy z graczy OPEC – postanowiła nie ograniczać produkcji rozpoczynając grę na osłabienie rosnących w siłę Amerykanów. Bo właśnie USA – formalnie główny sojusznik Saudyjczyków – postrzegany jest dziś jako główne zagrożenie dla interesów ekonomicznych Rijadu. Łupkowy boom w USA był bowiem możliwy dzięki temu, że surowiec był drogi. Wydobywanie ropy metodą niekonwencjonalną jest bowiem dużo droższe od normalnych odwiertów. Saudyjczycy, którzy eksploatują zboża dużo tańszym kosztem, liczą więc na to, że amerykańskie koncerny naftowe zmniejszą wydobycie w USA, gdy ceny ropy będą przez kilka miesięcy niskie, a wydobycie z łupków przestanie się opłacać.


Analitycy dziś kłócą się, kiedy tak naprawdę zacznie się ograniczanie wydobycia ropy z łupków. Najczęściej wskazuje się na przedział cen w granicach 75-85 dolarów za baryłkę. A to oznacza, że już znaleźliśmy się newralgicznej strefie. Może się więc okazać, że płacąc mniej za paliwo pośrednio podcinać będziemy nogi rodzimemu przemysłowi naftowemu, który daje pracę milionom ludzi i był jednym z koni napędowych gospodarki w okresie wychodzenia z recesji.


Dwie perspektywy benzynowego szłu


Niskie ceny paliw są z pewnością świetną wiadomością dla kierowców, spółek przewozowych, czy linii lotniczych. W krótkoterminowej perspektywie tania benzyna pozwala na przyspieszenie wzrostu gospodarczego. W kieszeniach konsumentów i firm zostaje więcej pieniędzy, które można przeznaczyć na inne wydatki.


Ostatnie spadki mają także inne, dość grząskie, ekonomiczne drugie dno, które sprawia, że nie należy skakać z radości. Dwie główne przyczyny obecnie obserwowanych procesów – osłabienie globalnej gospodarki oraz silniejszy dolar mogą na dłuższą metę uderzyć rykoszetem w amerykańską ekonomię. A to oznacza ograniczenie eksportu, zatrudnienia i wydatków w dłuższej perspektywie. Jeśli powiążemy to z grą zapoczątkowaną przez Saudyjczyków obraz sytuacji przestanie być jednoznacznie różowy.


O tym wszystkich zależnościach i paradoksach mało kto myśli podjeżdżając samochodem na stację benzynową. Cieszmy się więc na razie, pompując do banków tanią benzynę, pamiętając jednak o prawdziwości powiedzenia, że każdy kij ma dwa końce. Dotyczy to niestety także i ekonomii.


Jolanta Telega
[email protected]



fot.Larry W. Smith/EPA


Gas prices in parts of the United States are below three dollars a gallon including parts of the state of Texas.

Gas prices in parts of the United States are below three dollars a gallon including parts of the state of Texas.

epa03947258 The prices for different fuel types on a pump at a gas station shows gas below three dollars a gallon in Dallas, Texas, USA, 12 November 2013. Gas prices in parts of the country are below three dollars a gallon including parts of the state of Texas. EPA/LARRY W. SMITH


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama