Porwania, wykorzystywanie i szantażowanie – tak zarabiają na imigrantach gangi tuż przy południowej granicy USA. Dziesiątki tysięcy imigrantów z Ameryki Środkowej próbujących dostać się do Stanów przynosi organizacjom przestępczym 250 mln dol. rocznie – podaje agencja Reutera.
Jedną ze stolic porwań jest Reynosa w Meksyku, gdzie członkowie gangów dosłownie zabierają wysiadających z autobusów imigrantów na oczach przekupionych lokalnych władz. Potem żądają, oczywiście od krewnych w Stanach Zjednoczonych, okupu w wysokości do 4-5 tys. dol. za głowę. Kobiety, które nie mogą zapłacić, są gwałcone, a mężczyźni bici i rekrutowani do grup przestępczych – mówi bez ogródek policja.
– Biorą tyle samo za dziecko, dorosłego czy kobietę ciężarną – dodaje z kolei chcący zachować anonimowość urzędnik imigracyjny z Tamaulipas.
Obecnie służby graniczne konfiskują na granicy 55 proc. mniej kokainy niż jeszcze w 2011 roku. A zatrzymania w ostatnich miesiącach kilku baronów narkotykowych dodatkowo sprawiły, że szeregowi członkowie gangów zaczynają radzić sobie w inny sposób – porywając imigrantów.
Trudno obliczyć wartość rozwijającego się brutalnego biznesu. W 2009 r. meksykańska Narodowa Komisja Praw Człowieka informowała o 50 mln dol. rocznie, jednak eksperci ds. bezpieczeństwa twierdzą, że liczba ta gwałtownie wzrosła.
Władze po obu stronach granicy informują, że większość okupów płaconych jest przelewem przez Western Union. Według aktywistki zwalczającej porwania Isabel Mirandy de Wallace porywacze żądają, by pieniądze przelewano na konta w Banco Azteca, który korzysta z infrastruktury Western Union.
Co więcej, gangi działają też w USA, gdzie trzymają w kryjówkach imigrantów, dopóki nie dostaną okupu. Policyjny nalot w Houston w marcu tego roku doprowadził do uwolnienia 115 imigrantów z Ameryki Środkowej, przetrzymywanych niemal nago, by uniemożliwić im ucieczkę. Greg Palmore, rzecznik ICE w Houston zauważa, że dokonuje się coraz więcej aktów przemocy na imigrantach i „coraz więcej przemytów wiąże się z morderstwami, gwałtami i napaściami”. Porywacze to częste dawne ofiary, a bywa, że i Amerykanie.
Z danych obywatelskiej organizacji z Meksyku National Citizen Observatory wynika, że od 2007 roku policja federalna uwolniła blisko 17,5 tys. porwanych imigrantów. Niemal wszyscy pochodzili z Ameryki Środkowej – 51 proc. z Gwatemali, ok. jedna czwarta z Salwadoru i blisko 20 proc. z Hondurasu. (as)
Na zdjęciu: Patrol amerykańskiej straży granicznej po zatrzymaniu imigrantów, którzy nielegalnie próbowali przekroczyć granicę USA, przeprawiając się przez rzekę Rio Grande fot.Larry W. Smith/EPA