UIC Pavilion jest szęśliwym miejscem dla polonijnych przedstawicieli sportów walki. Tam wygrywa swoje walki Andrzej Fonfara, jego śladem podąża również Adam Maciejewski, który w MMA po twardym pojedynku pokonał Raya Lopeza. Jest to duży krok do tego, by znaleźć się w elitarnej Ultimate Fighting Championship (UFC)
Pierwsza runda zakończyła się zwycięstwem Polaka, który wykazywał więcej inicjatywy. Wywierał presję na przeciwniku, próbował obaleń. To zawsze robi pozytywne wrażenie na sędziach. Druga odsłona z kolei należała do Lopeza. Udało mu się kilka razy trafić Maciejewskiego łokciami. Były to bardzo dotkliwe uderzenia, ślady których widoczne są do dzisiaj. O wszystkim zadecydowała trzecia runda. Nie pozostawiła ona żadnych złudzeń kto jest lepszy i kto zasłużył na zwycięstwo.
- Jest to kolejny krok, tym razem bardzo duży do UFC- powiedział po walce Adam Maciejewski. - Wygrana ze znakomicie przygotowanym przeciwnikiem jest moim sporym sukcesem. Lopez dwa miesiące analizował nagrania video z moich walk. Wiedział, że zapasy są tym, czym nad nim góruję. By tę różnicę zniwelować zaangażował dwóch trenerów, w tym byłego mistrza świata, którzy mieli nauczyć go jak unikać prób moich obaleń. Mimo że odrobił pracę domową, na nic mu to się zdało. Za wyjatkiem drugiej rundy, w której rzeczywiście byłem w opałach, przewaga była po mojej stronie. Nie mogłem wdać się w bójkę z kimś, kto stoczył 15 zawodowych walk bokserskich i liczy na to, że prawym sierpowym rozstrzygnie losy walki. Musiałem szukać innych rozwiązań, takich w których byłem od niego lepszy. Zadecydowały moje zapasy, walka w klinczu, stójki i pewnie ostatnie fragmenty walki, kiedy to obaj postawiliśmy wszystko na jedną kartę i wymianą ciosów zakończyliśmy ją – kończy uradowany sukcesem najlepszy polonijny przedstawiciel MMA.
Dariusz Cisowski
